Archiwum kategorii: Słowo proboszcza

Proszę nie patrz tak na mnie..nie ma gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja trzecia

No nie dałeś rady widzę..Trzymałem za Ciebie abyś nie upadł a jednak..a to dopiero pierwszy ..Ja już wiem Panie że będzie ich w sumie aż trzy..o trzy za dużo..Ktoś rzucił brzydkim słowem,inny uniósł się pychą a jeszcze ktoś kogoś obgadał i musiałeś się przewrócić..nie było wyjścia..Przywarłeś świętą Twarzą do ziemi..czujesz chłód..Moment odpoczynku pozbierania resztek sił by za chwilę znowu…Ktoś z boku krzyczy ciągnie się to coś..wieczorem zaczyna się Pascha szybciej bo chcemy wrócić do domu…
Dzisiejszy człowiek pasjonuje sie upadkami ..oczywiście innych..Tapla się w tym, żyje tym..no bo ja oczywiście sprawiedliwy,”nigdy nie upadający”..ręce opadają..Ile razy ja upadłem?Wiem jak człowiek czuje się oblepiony błotem…jak chciałby szybko pozmywać swoje winy..Dopóki tak jest to jest dobrze gorzej gdyby cały cza siedzieć w kałuży i jeszcze się z tego cieszyć…Ile było w tym pychy kiedy się mówiło ja nigdy?Wszyscy mogą ale ja absolutnie..A po upadku z podkulonym ogonem pokrętnie się człowiek tłumaczył że to to albo tamto a tak w ogóle to wszystko jest do niczego ..I oczekiwał,że przynajmniej ktoś powie dobra wracaj..świat się nie zawalił..Ile razy tak było?To Jezus był pierwszy który zawsze stawał przy mnie i krzyżem szturchnął.. do spowiedzi..naprawić to wszystko..Czekał wtedy na mnie w kapłanie który powiedział I ja odpuszczam Tobie grzechy…Twój pierwszy upadek niech będzie dla nas lekarstwem na wysoko podniesiony nos..Niech nauczy pokory…bo chyba najpierw trzeba upaść a by potem zrozumieć ogrom twojej miłości…Podniosłeś się ..to idziemy dalej..

Proszę nie patrz tak na mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja druga

Stajesz nad własnym krzyżem..Ty go widzisz..Podobno ważył ponad 100 kg a więc Rzymianie litościwie pozwali na niesienie tylko belki poziomej/50 kg/ pionowa była na stałe zamocowana na Golgocie choć na rycinach nosisz cały krzyż..Nie wiesz jak go złapać..Ach jak masz jeszcze siły to weź na poranione biczami plecy..O tak pomożemy śmiali się i krzyczeli rzymscy żołnierze..Tylko szybciej bo robotę trzeba skończyć i do domu tam już na nas czekają..Wypić wino ,rozprostować nogi to był ciężki piątek..Widzę jak święte łzy spadają na ziemię..nic nie mówisz,nie skarżysz się myślisz tylko jak ja to zrobię?Wreszcie mocny zryw i do góry.potworny ból rozdziera barki..belka zahaczyła o koronę..Jezusowi zawirowało przed oczami ,podniosło się ciśnienie wreszcie jest..ułożona..Przytulasz się do niej..nie masz wyjścia Mistrzu z Nazaretu..nie masz..musisz na koniec ukochać to drzewo które urosło właśnie dla Ciebie..
Zatykam uszy..zasłaniam oczy nie chcę na to patrzeć..
A Ty?Uczysz mnie jak podnieść z ziemi własny krzyż którego tak się boję..No tak bo mam strach przed szybką albo powolną śmiercią..chorobą która może drążyć moje ciało..jakimś ślepym losem który naraz może wszystko obrócić do góry nogami..Tak boję się..A Ty mi przecież obiecałeś kto chce iść za mną..A ja śpiewam w piosence dziś do Ciebie tak po prostu się przytulić..Ale Ty zawsze z krzyżem i zmartwychwstaniem..nie możesz go odłożyć tak na chwilę na bok?Nie.. bo mnie nigdy nie zrozumiesz słyszę w ciszy mojego pokoju…Patrzę na Twoje święte dłonie..palce które zrobiły tyle dobrego..Dzisiaj poranione i skrwawione..Wczoraj jeden z naszych księży emerytów skaleczył sobie niegroźnie palec i ja zabawiłem się w pielęgniarza..zrobiłem mu opatrunek..Chcesz Panie ja potrafię nieudolnie ale coś tam zrobię dla Twoich świętych dłoni..Zrób..napisz lepiej coś dla człowieka.może tak mu pomożesz..Ja dam radę..
Patrzę dalej..Mój Pan wyrusza w drogę…

Proszę nie patrz tak na mnie…nie mam gdzie się schować przed Twoim wzrokiem

Stacja pierwsza

Masz opuszczoną głowę Panie..pewnie myślisz dlaczego?Za co?Choć wiesz, że to jedyna droga przebłagania Ojca. On tak ukochał ,człowiek pozostawił po sobie zgliszcza a Ty?..Ty musisz to wszystko naprawić…Stoisz taki sam pod murem jak ludzie którzy stracili kogoś bliskiego..Taki bezradny a jednocześnie taki Mój..W gazetach piszą że po prostu przegrałeś..na FB ludzie klikają kto Cię lubi a kto nie…Ty taki niepoprawny jesteś…kochasz człowieka jak Ojciec dlatego dzisiaj jesteś taki samotny i opuszczony..Ale ja choć kulawy życiowo staję po Twojej stronie..Nie obiecujesz mi bogactwa ani gruszek na wierzbie ..Dajesz nadzieję że po ludzkim pielgrzymowaniu otrzymam nagrodę w Twoim domu..
Stoję pod murem twierdzy Piłata ..ludzie wychodząc opowiadają o Tobie..Jedni mówią tak Mi go żal a inni no ma za swoje..Przeciskam się do przodu i widzę..tak to Ty…Co ja bym dał by teraz Ci pomóc..a za chwilę myślę ile miałem takich możliwości i wszystko zaprzepaściłem..Ile razy mogłem rozwiązać Twoję więzy i nie zrobiłem tego bo mi się nie chciało..ile razy mogłem zdjąć cierniową koronę ale nie przecież miałem inne ważniejsze sprawy..
Opuszczam głowę..nie patrz mi w twarz błagam ..nie potrafię znieść Twojego wzroku..Kulę się,zawijam w płaszcz..próbuje uciec od Twojego wzroku ale Ty sięgasz nim wszędzie..Twój wyrok wypisany na moim sercu..wiem bo tak skazuję Cię codziennie kiedy odchodzę od Ciebie…Odwracam głowę..
patrzę jeszcze raz..szepcze przepraszam i widzę na Twoich ustach delikatny uśmiech poprzez łzy…Nie wiem co mam zrobić Panie w szkarłatnym płaszczu?Pójdę za Tobą drogą prowadzącą na krzyż Twój i mój..
W tym harmidrze i hałasie widzę jak powoli formułuje się procesja..jedyna prowadząca na Golgotę..Zostanę tym razem jak na adoracji w pustym kościele nie ucieknę do swoich obowiązków..to idziemy..

obrazy Męki Pańskiej z kościoła sióstr w Zakliczynie

Pojednanie?…może być nawet w krótkich spodenkach…

Dzisiaj w naszym kościele rozprowadzaliśmy zdrapkę wielkopostną..zabrakło po trzeciej mszy św. Dobry znak..ludzie lgną do postanowień ..może trzeba im je tylko odpowiednio sformułować. I tak każdego dnia razy 40 będą odkrywali dla siebie co zrobić by dany dzień bardziej podobał się Panu Bogu a człowiek choć trochę stał się dojrzalszy w wierze. Jeden z fajnych wymiarów naszej wiary..duchowego fittnesu który każdemu jest tak bardzo potrzebny..Asceza askein to umieć z czegoś zrezygnować..sami wiemy jak nam to trudno przychodzi dlatego może prosta zdrapka? Niech choć trochę nam pomoże w tym askein….
Jest i kolejny wymiar Wielkiego nie bylejakiego Postu to dobrze przygotowany i przeżyty sakrament Pokuty…Patrzę w dół oj mało miejsca na podjęty temat ale tak pokrótce..
Sam jestem tym który jest raz z jednej a raz z drugiej strony kratek konfesjonału a więc mogę coś o tym powiedzieć…Może w punktach spróbuję….
1.Dobry rachunek sumienia jest początkiem sukcesu..to wymaga wcześniejszego przybycia do kościoła. Pomocą jest i codzienne podliczenie swojego życia w pokorze a więc co zrobiłem dobrego a co złego..Nie bój się mówić Bogu o sobie dobrze..W ciągu dnia na pewno zrobiłeś coś dobrego..
2.Przepraszając Boga spróbuj zrobić to gdzieś pod krzyżem i popatrz Jezusowi prosto w oczy..może dotknij ukradkiem drzewa krzyża..powiedz że już NIE ..będziesz się starał ze wszystkich sił by nie wrócić na stare śmiecie..Staraj się..staraj…
3.Prawie każdy kapłan stara się mieć gołębie serce i takiego każdemu życzę..Niekiedy trzeba też trochę potrząsnąć sumieniem bo kto to ma zrobić?To zawsze jest lekarstwo..Nie szukaj tylko tych „szybkich” niekiedy warto zainwestować w rozmowę aby usłyszeć co masz robić..Nie bój się ..miej przede wszystkim spokojny ton głosu to już wprowadza pokój i człowiek w sutannie po drugiej stronie wie, czuje, że chcesz czegoś więcej…
4.Kapłan nigdy nie myśli o tobie w kategorii twoich grzechów..Dla niego ważny jest moment kiedy odpuszcza w imieniu Boga twoje grzechy..ciesz się tym..miej ciszę w sercu a gdyby się coś stało to ..brama Królestwa jest otwarta/szczególnie w przypadku chorych/..Kapłan musi umieć zapomnieć..wycisnąć się..jest bowiem jak gąbka która nasyca się ludzkim złem..
5.Pamiętaj człowiek w sutannie częściej chodzi do spowiedzi bo obiecał Bogu w sakramencie święceń że raczej codziennie będzie przyjmował Komunię św…Ty w czasie mszy możesz zostać w ławce on musi przyjąć Jezusa Eucharystycznego ..nie może zawołać kolegi by przyjął za niego..dlatego musi pilnować łaski uświęcającej w sobie..

Mój sakrament pokuty ukochany do wyznania trudnych spraw ale i ciągłego powrotu do Winnicy Pańskiej..Sprawowany w ciszy konfesjonału i potem ta lekkość wręcz odczuwana po zrzuceniu ciężaru swoich win…Bez niego nie moglibyśmy żyć..to taka furtka w Bogu prowadząca prosto do nieba..Drogi Księże z obrazka pokazujesz nam najpiękniej to do czego Pan Cię powołał…nie potrzeba więcej słów..wierzymy jak Ty..chętnie pewnie byśmy poszli do Ciebie do spowiedzi…modlimy się za Ciebie..

ps.Szykują się teksty na okres Wlk. Postu ..Projekt przedstawię jednak później..czekajcie..no jak chcecie oczywiście.. i pamiętajcie o zdrapce…
zdjęcie clovek@vira

Weź mnie na kolana….

Była kiedyś taka stara niemiecka piosenka zabawa hoppa, hoppa Reiter ..Brało się dziecko na kolana śpiewało piosenkę by za chwilę rozchylić kolana i niby dziecko miało upaść na ziemię ale łapało się je w powietrzu…i tak raz po razie..Tekst później został wykorzystany przez zespół Rammstein w utworze Spieluhr…o dziecku które umiera pozorną śmiercią z zegarkiem w ręku ..a pozytywka ciągle wygrywa tę melodię…I płynie hoppe hoppe Reiter melodią w deszczu i nie widać żadnego anioła i że serce przestało bić…Aj mocne to …ale należy do życia jak każda inna przeżywana przez nas emocja…
Ludzkie kolana albo bardziej dopuścić kogoś by usiadł na naszych kolanach to jeden z najbardziej mocnych gestów wyrażających miłość..Dziecko siada na kolanach rodziców..niekiedy żona na kolanach męża/tu już różnie ale nie rozwijam tematu wiemy od czego to zależy/…dziewczyna na kolanach narzeczonego.. To jedno z najbardziej ciepłych miejsc i czynności wobec drugiego człowieka. Biorąc kogoś na kolana okazujemy mu pełne zaufanie i uczucie. W zabawie gdzie rozwierało się kolana udało się pokazać co się może z tobą stać kiedy opuścisz to miejsce..kiedy możesz upaść na ziemię..I tak dzieje się kiedy samemu odchodzi się z kolan albo zostaje się z nich wygnany…Straszne..nie mogę już wrócić do ukochanego miejsca..nie mogę wrócić na kolana a tak przecież było zawsze..
Jezus bierze każdego najpierw na kolana..Może być brudny, zakatarzony i niemiły..Może próbować uciec z kolan ale On będzie mu szeptał ciągle do ucha nie odchodź..Sam się ubrudzi..Jego święta szata jest ciągle pełna naszych plam..Co aniołowie wypiorą to znowu grzesznik Mu wszystko pobrudzi..A On ciągle woła Przyjdźcie do mnie wszyscy..na moje kolana..Tak Was kiedyś przyjmę jak dotrzecie do Mojego Niebieskiego Domu..Posiedź trochę przy mnie na modlitwie..gdzie tak szybko uciekasz?Poczuj moje ciepło..oddałem dla Ciebie wszystko…nie zostawiaj samego w pustym kościele..A może przyjdź chwilę wcześniej by choć moment ze Mną porozmawiać..tak..tak wezmę Cię na kolana..Wiem potrzebujesz tego ode mnie i życia….hoppe hoppe Reiter…

Kredą po drzwiach…

No tak czas odwiedzin kolędowych już dawno mamy poza sobą a ja tu wracam do przeżytego tematu..Może nie do końca..Każdy z nas powinien mieć swoje mieszkanie, swój azyl gdzie czuję się dobrze i bezpiecznie…I tu panorama miejsc gdzie realizujemy nasze życie niesamowicie się rozszerza..mamy domy nowe i te stare po rodzicach albo babci..Bardziej lub mniej wyremontowane. udało się wybudować samemu albo kupić od developera jak zawsze po okazyjnej cenie choć kredyt będzie spłacany jeszcze pewnie do przyjścia czasów ostatecznych..Mamy i mieszkania w starych fabrycznych zabudowaniach czyli tzw.lofty/o takim kiedyś marzyłem ale wiek i stanowisko wymazało korektorem ten pomysł/…Bywają i te całkiem skromne czynszowe gdzieś na poddaszu albo niskim parterze..Każdy dom ma jednak swój zapach i aurę..bez względu na jego wygląd. Bywa, że jest prawdziwym portem dla rozbitków tego świata, zawsze przyciąga uśmiechem rodziców i czymś czego nie da się złapać w swoje dlonie…Znasz w nim każdy zakamarek..lubisz to swoje miejsce ..chętnie do niego wracasz..Tu tworzysz lepiej lub gorzej swoją rodzinę..przeżywasz swoje wzloty i upadki ale wiesz ten dom zawsze cię chroni..daje poczucie bezpieczeństwa albo? To miejsce gdzie człowiek śpi..gdzie bywa że i umiera..Tu toczy się całe ludzkie pielgrzymowanie..Amerykanie podobno sześć razy w ciągu swojego życia zmieniają miejsce zamieszkania a więc swój dom..żyją tam gdzie mają pracę..My raczej jesteśmy przywiązani do jednego miejsca..Jako kapłan też mam dom jak Norwid powiedział ze skóry wielbłądziej…ile razy się już przeprowadzałem?Co parę lat zmieniało się parafię choć w moim przypadku były to raptem trzy, a czwarta to Sośnicowice gdzie raczej zmieniłem skórę wielbłąda na coś bardziej trwałego…Co roku błogosławimy mieszkania..na drzwiach piszemy kredą C+M+B plus kolejny rok..Chrystus mieszkanie błogosławi..Christus mansionem benedicat..
Zdradzę pewną tajemnicę..każdy może sobie od czasu do czasu wykropić mieszkanie wodą święconą..szczególnie gdy jest ci źle..coś nie gra..nie układa się..jest za dużo choroby..Dobrze kiedy mamy w domu wodę święconą/u nas można nabrać z pojemnika w bocznej kaplicy/ przyda się w trudnych chwilach..
Nie wiem jak ty ale ja lubię wracać do mojego mieszkania, lubię w nim jego porządek i ciszę wieczorną…I tak chyba ma być nie inaczej…bo domu trzeba umieć wypocząć aby potem znowu mieć siły do działania..W mieszkaniu pobłogosławionym żyje się inaczej lepiej..bardziej po Bożemu..Pamiętaj od czasu do czasu wykrop sobie mieszkanie..zobaczysz będzie lepiej..A teraz przejdź cały twój dom i powiedz Bogu zwykłe dziękuję za to co masz..

zdjęcie clovek&vira

 

Gdzie ty byłeś? Popatrz na swoje stopy?

Nie, nie jestem Bilie Eilish ze swym niesamowitym wyglądem i zdjęciami które wywołują konsternację…Jednak fotka przedstawiajaca ludzkie , brudne stopy uruchomiła po raz kolejny moją wybraźnię..Nasze nogi tak bardzo bliskie ziemi..a więc niejednokrotnie siłą rzeczy brudne..Wiemy jak bardzo różnie traktujemy części naszego ciała…Twarz wyjątkowo, ile tu zabiegów upiększających, kosmetyki..dłonie i oczywiście nieśmiertelne paznokcie..Ostatnio ktoś z bliskich mi osób powiedział koniec z robieniem paznokci..wracam do natury.. cud Pański ..Po tylu latach malowania i majstrowania wraca się do początku..A nasze stopy no nie do końca traktowane po macoszemu ale komu nie zdarzyło się pójść spać z brudnymi nogami?No komu?Pewnie nie ma takiego..Wiemy, że i stopy mają swoją całą kosmetykę..i tak dalej…
Tak naprawdę bez nich nie zrobilibyśmy nic…Już w raju obiecano szatanowi zetrzeć piętę/podobno najgorsze złamanie/..no tak człowiek bez pięty postoi chwilę i koniec dalej się nie da..Ile nam pomogły w życiu przejść kilometrów..Jak potrafią boleć po pielgrzymce a z drugiej strony dotykasz ich i cieszysz się, że Pan Bóg pozwala ci dalej chodzić bo zdajesz sobie sprawę, że być może kiedyś?Jak błogo je zanurzyć w misce z wodą albo w zimnej rzece..Bez nich bylibyśmy bardzo a to bardzo ubodzy..
Nasz Pan zniżył się by takie właśnie brudne stopy obmyć..Z reguły była to czynność niewolnika..mało komfortowa do dzisiaj no bo jak komuś umyć nogi?Pokazał do czego zdolna jest miłość..ta prawdziwa nie z seriali..jak potrafi zgiąć ludzki kark i pochylić się nad drugim..Ilu dzisiaj takich świętych spotykamy..Proszę księdza ja już przez rok wszystko robię przy moim chorym tacie…tak,że brakuje mi sił..nie daję niekiedy rady…Takich spotykam przy łóżku naszych chorych..z takimi rozmawiam kiedy mają po prostu wszystkiego dosyć bo krzyż o którym tyle się fajnych rzeczy mówi porobił takie rany na plecach, że nie da się tego nawet oglądać…I płacze człowiek i łzami jak Maria z Magdali obmywa te brudne od choroby czy nałogu stopy..Codziennie od początku i tak samo…
Mam taką prośbę Panie albo zróbmy taką umowę, że kiedy przyjdzie odejść to będzie szybko tak by nikt nie musiał mi długo obmywać stóp..I jeszcze jedno by były czyste..niczego więcej nie pragnę by były wcześniej zanurzone w Twojej łasce i słowie kapłana I ja odpuszczam…
Moje stopy..tyle lat mi służyły ..nie bójcie się na drugą stronę pójdziemy razem..choć widziałem, że nie wszystkim tak to się udało..tak było mi ich żal..ale co tam potem w Domu, u Ciebie dostaną nowe..dużo lepsze..prawdziwe…A Ty zapytasz gdzie ty byłeś Marcin tak długo? Czekałem tu na ziemi na Ciebie… przez całe życie…

zdjęcie Proglas

 

My nie chcemy kolejnych mesjaszy z tektury..prawdziwego znamy…

Od czasu do czasu ktoś musi wstrząsnąć zastaną atmosferą i wchodząc na podium ogłosić światu ,że od dzisiaj to już wszystko będzie ..więcej musi być inaczej..Idą świetlane czasy ludzie zakosztują wreszcie pełni wolności a potem będą biegać po konfesjonałach i psychologach aby wrócić do normalności..
Ludzie otwierają usta z zachwytu, powiewają flagi, gdzieś w sercu robi się ciepło.. nareszcie jest ..”mesjasz” On nas wszystkich wyzwoli z tej potwornej niewoli w której tkwimy..wreszcie będzie możemy mogli robić co chcemy..Człowiek opętany tysiącem przepisów i zakazów wreszcie chce normalnie żyć..Nadchodzi nowe królestwo tylko musisz drogi czytelniku jeszcze zagłosować a potem to i tak o tobie zapomną nie martw się..Człowiek im starszy tym częściej to przerabiał..Jak manna spadną z nieba kolejne przywileje..zamkniemy wszystko ..będziemy tylko żyć a pieniądze będą rosły sobie na drzewie ..prawdziwy raj…I bijemy brawo tak, tak masz rację takiego mesjasza nam potrzeba..Gdzieś ceny i podatki szybko powindują do góry ale my przecież tego nawet nie odczujemy..a poza tym musi być też jakieś wyrzeczenie .Przypominają mi się sielskie obrazki z Biblii świadków Jehowy przedstawiające raj tak słodko że aż mdło..A jak nie wyjdzie?E tam kolejna marynarka w innym kolorze wisi w szafie..A my przełączamy kanał w tv i żyjemy dalej postękując, że jak tak można…i dalej tradycyjnie biadolimy..
Prawdziwy Mesjasz staje na równinie i patrzy każdemu z nas prosto w twarz..spokojnie bez mikrofonu wypowiada słowa które kroją wszystko na pół..na białe i czarne..a nas to denerwuje..Mało obietnic same obowiązki ale i za to nagroda..Tnie słowem jak nożem, nie obiecuje złotych gór..Nikogo nie przeklina nawet kiedy wypowiada biada, bo mu zależy na każdym ludzkim sercu szczególnie tym zapłakanym i nieszczęśliwym ..o.Turoldo napisał”Bóg żegluje po rzece ludzkich łez”..I tak biegnie nasze życie pomiędzy błogosławiony a biada..Jak chcesz być błogosławionym musisz stać się drzewem o mocnych korzeniach jak pisze u proroka Jeremiasza..nie ma innego wyjścia..Hebrajskie słowo na określenie wiary to he-emin tzn. zapuścić korzenie w Bogu…Tylko tak będziemy w stanie wydać jakikolwiek owoc..Ciągle balansujemy pomiędzy błogosławieństwem a biada, raz po jednej raz po drugiej stronie jak na huśtawce, ale skórze ciągle czujemy ten Jezusowy wzrok..
Poszukaj Panie na moim drzewie choć jednego owocu,..jednej figi..Ty jesteś prawdziwym Mesjaszem..Ciebie mamy.. Ciebie kochamy na zawsze. i to nie ma nic wspólnego z dzisiejszymi walentynkami…Proszę nie posyłaj nam więcej tekturowych mesjaszy.. najlepiej jak sobie zostaną w domu..a ja sobie pomimo zimy pobiegnę na rower…

/oparte na kazaniu na VI niedzielę zwykłą ks.Marcin Gajda,
teksty Jr 17,5-8, Łk 6,17,20-26/
Myślałem o bardziej współczesnych zdjęciach pokazujących Mesjasza ale boję się, że maluczcy mogliby zaprotestować choć są fajne…

Niebo i nasze życie pełne aniołów

Przed chwilą moja siostrzenica Bożenka z Zurychu napisała wujek dotarłeś do celu/popatrzcie dokąd aniołowie sobie pofrunęli z mojego portalu/..No tak to prawda będzie mi ich brakowało jak za każdym razem kiedy kończył mi się jakiś cykl w pisaniu..Potem myślałem no teraz to już nic nowego nie wymyślę a tu znowu coś spadło z nieba i powoli zbiera się materiał do kolejnej książki..Boję się, że jak tak dalej pójdzie to zostanę lokalnym małomiasteczkowym „Sienkiewiczem”..Parę osób ciepło wyrażało się o napisanych tekstach nawet z dodatkiem ,że udało mi sie trafić w dziesiątkę a to przecież czysty przypadek. Szkoda, że nie wszyscy ujawnili się którzy to czytali bo wtedy było by dokładnie wiadomo do ilu osób anioły docierały..Jeżeli pomogły w czymkolwiek to misja została spełniona…To była fajna przygoda.. ciekawe co teraz strzeli mi do głowy ..No cóż jak we wcześniejszym poście jestem coraz starszym”samochodem” ale koła się jeszcze kręcą a więc zobaczymy..
Na koniec trochę smutny anioł z pytaniem do każdego z nas..My możemy mu obiecać, że z nami nie jest nawet tak źle, będziemy się starali ze wszystkich sił być lepsi i bardziej kochać P.Boga..Nie płacz słodki Aniołku..nie bądź smutny..naprawdę tak zrobimy..A teraz uśmiechnij się i poleć do niebieskich chórów bo się już próba spiewu zaczęła..Wiesz mimo wszystko ludzie są dobrzy..

 

Podaruj mi choć jeden frędzel Panie..

 

Każdy z nas ma albo będzie miał taki moment w życiu kiedy sobie powie od dzisiaj skończył się spokój ze zdrowiem ..trzeba wyruszyć na wojnę..I dokładnie wiemy jak się to stało..diagnoza..nagły wypadek..załamanie nerwowe ..jakiś ogromny ciężar w sekundzie przytłoczył ludzkie życie..I nie da sie ruszyć ani do przodu ani do tyłu..Kolejny lekarz inne tabletki i tak zaczyna się droga krzyżowa każdego chorego..Najgorsze w tym jest to, że już nigdy człowiek tak do końca nie będzie mógł na sobie polegać..coś się zepsuło i za chwilę może nastąpić kolejna awaria. To trochę tak jak z autem w miarę upływu czasu wymaga coraz więcej napraw, nie ma już takiej siły w pokonywaniu drogi..Niektórzy mówią ja bym z moim samochodem już tak daleko nie pojechał i to prawda..
Ludzie dzisiaj dzielą się także pod kątem ilości spożywanych tabletek i aż dziw, że taka dawka chemii nie zmiecie nas z nóg..No cóż coś tam leczy a coś tam psuje.. normalne…A potem choroba siedzi w głowie i potrafi spustoszyć całe życie..Brak radości, energii, niczego się nie chce..niczego..Tak patrzeć w okno i tyle..omiatać te cztery ściany swojego mieszkania i tyle…
Tacy dzisiaj przybiegli do Pana Jezusa..nie chcieli siedzieć ze swoją chorobą w domu. Mieli nadzieję, że Mistrz z Nazaretu przywróci im utracone zdrowie i gnali pomimo tego, że zapomnieli nawet zabrać torby ze swoimi lekarstwami..Było im to totalnie obojętne…Prosili Go by przynajmniej mogli się dotknąć frędzli Jego płaszcza..
„Jakże symboliczne było znaczenie dotykania frędzli płaszcza/tzitzit-wykończenie płaszcza/. Na czterech rogach szaty należy nosić frędzle koloru błękitnego..dzisiaj są przeważnie białe..Znak miał przypominać każdemu Żydowi:pamiętaj, że w czterech rogach ubrania które nosisz zamieszkuje Bóg. Na frędzlach zawiązuje się węzły które symbolizują imię Boga. Frędzle stanowią sakralną część ubrania…Ci którzy dotykali węzłów dotykali Imienia Boga”
/Ewangelia wyjaśniana przez rabina.Riccardo di Segni/
No tak w każdej chorobie trzeba wzywać Boga szukać pod obolałymi palcami frędzla Najświętszego Imienia..Tylko w Nim znajdziemy pociechę i pomoc jak nie tu to kiedyś po drugiej stronie..
Dobrze byłoby mieć w szafie taki płaszcz Jezusowy na każdą okoliczność swojego życia..albo w szufladce choć jeden frędzel..A tym płaszczem by móc się tak otulać…szczególnie kiedy jest źle i niedobrze…i zimno…Jezu Kochany przychodź do nas często, pozwól podotykać frędzli a nam to już wystarczy…albo jeden zostaw tak na pamiątkę…Pozwolę każdemu kto będzie chciał go dotknąć..naprawdę…
Święta Panienko z Lourdes módl się za nami i wszystkimi chorymi..chroń nas..proś Syna no już wiesz o co..dziękuję w imieniu moich parafian i swoim..pożyczę,pozwolę dotknąć..

/oparte na kazaniu na Dzień Chorego Sośnicowice 2019 ks.Marcin Gajda/

zdjęcia radio Proglas