Kochasz mnie?

Tak naprawdę nikt z nas chyba nie lubi różnego typu nakazów i zakazów. I wiemy że z jednej strony ograniczają ale z drugiej potrafią także porządkować nasze codzienne życie. Bywa że niekiedy wręcz biblijnie zgrzytamy zębami kiedy trzeba zrobić to czy tamto…Każdy Żyd musiał mocować się z 248 nakazami i 365 zakazami/tak na każdy dzień coś/ ale chyba jakoś regulowało to codziennie pielgrzymowanie.
I dla nas znalazły się przykazania a wśród nich mówiąc po grecku megale czyli największe miłości Boga,bliźniego i siebie samego…Tu pojawiło się to jedno z najczęściej powtarzanych słów…Dzisiaj świat chce i woła o miłość bo nigdy jej za dużo…
Tęskni człowiek do prawdziwej miłości ..dość ma tej sztucznej..na pokaz ..i serialowej. A i w domu jakieś resztki walają sie po kątach ..albo w ogóle już nie ma nic …wypaliło się do cna.
Miłość potrafi być sponiewierana i podeptana..ale i pochłaniana w ogromnych ilościach z TV i nawet człowiek sobie nad jakimś romansem łezkę uroni..a sam? Nie może jej z siebie za nic wykrzesać. Dzieci gdzieś tam z boku błagają zauważ mnie..popatrz ja tu jestem dla ciebie…czy jesteś ze mnie dumny?Nic zero…Bliska osoba błaga wzrokiem i słowem popatrz jestem tu już tyle lat zauważ to…nic zero reakcji. Emocje uczucia tylko dla wybranych…nic ponadto…
Mamy problem z tym przykazaniem..bywa ciężkie jak krzyż ..ponad ludzkie siły.
Ile razy człowiek też i włożył w to przykazanie wiele i nic z tego nie wyszło?Wiara przeleciała wiatrem przez palce i ten drugi obok też..a przecież i samego siebie za bardzo nie lubię..Moje kompleksy mnie dobijają/oj szczególnie żeńska część ludzkości/.
A potem słuchało się w kazaniu jak to trzeba być dobrym jak chleb i chciał człowiek tak zrobić a inni to wykorzystali i zjedli całego i jeszcze obgadali a potem wołali jeszcze…
Kochać Boga?
No tak po przeżytych rekolekcjach ,kazaniu czy śmierci kogoś bliskiego oczywiście miało być inaczej..Jak wygląda moja modlitwa? Moja msza św.?Czy potrafię Mu zaufać? Mam pragnąć Bożej miłości tak do końca….
Młoda dziewczyna poszła kiedyś na spotkanie ze swoim ukochanym. Po drodze spotkała modlącego sie pustelnika ale go nie pozdrowiła. Ten zbulwersowany takim postępowaniem postanowił z nią porozmawiać kiedy będzie wracać. Dziewczyno jakie ty masz grzechy że nawet na mnie spojrzałaś kiedy się modliłem? A co to jest modlitwa?Zapytała..To rozmowa z Bogiem..Przykro mi ale ja nic nie wiem o Bogu i modlitwie..Biegłam do mojego ukochanego i tylko o nim myślałam i nie było w mojej głowie miejsca na nic innego. Nie widziałam jak się modlisz..ale jak ty mogłeś mnie widzieć skoro rozmawiałeś z Bogiem?
Dać Mu wszystko bez rozglądania się…
A bliźni?
Jak go kochać skoro wali się w niego jak w bęben ciche i wieczne oskarżenia i to bez przerwy i namysłu…Ciągle powtarzane jako najświeższy news i już nawet u ciotki na urodzinach mówią słowami znanej piosenki ale to już było..Proszę księdza wszystkim wybaczę ale sąsiadom nie…ksiądz dobrodziej rozumie im nie..są tacy wredni…Tysiące mniejszych lub większych przeszkód by dać temu drugiemu szansę na zaistnienie w twoim życiu…Dokładnie to wszystko znamy…
Ciągle nam trzeba dorastać do tego przykazania. Miłość pozostanie zawsze wyruszeniem w drogę w kierunku Boga człowieka i samego siebie…Zawsze będzie potrzebowała dobrego słowa gestu i życzliwości ..I nie wolno zaniechać miłości nawet jak jest ponad siły…trzeba w nią uwierzyć nawet wbrew sobie..zawsze gdzieś się przynajmniej tli…
mg
/kazanie na XXX niedzielę zwykłą rok A św.Jakub Sośnicowice/