Stojąc spocony przed Królem gryzę w zębach skrawek podwiniętej koszuli ..ze strachu i nadziei…

Każdy z nas ma chwilę takiej wieczornej zadumy kiedy siada w głębokim fotelu po przeżyciu kolejnego dnia. A potem kryje w dłoniach twarz i na moment wchodzi we własne wnętrze…I zdaje sobie sprawę z tego że codziennie jest go mniej i będzie taki dzień
kiedy go zabraknie…Życie wokół nawet tego za bardzo nie zauważy…Samochody dalej rano pomkną do pracy a drzewa w ogrodzie będą szumieć dokładnie tak samo…Tylko nas już tu nie będzie…
Tak naprawdę chyba każdy z nas chce do szczęścia…do nieba.
Nawet jak za bardzo dzisiaj w to nie wierzy to chciałby jednak żyć wiecznie. I w jakiś dziwny sposób stoimy na rynku tego świata gdzie ciągle odbywa się sąd..gdzie grupa po grupie przesuwamy się do przodu będąc albo tymi wiernymi albo będącymi daleko od Stwórcy..
ale hola
To Syn Człowieczy prawdziwy Król będzie miał ostatnie słowo.
Nie będzie sie liczyło kto ma jakie znajomości…kto ma księdza w rodzinie …czy jaki transparent nosił ..Każda grupa będzie miała swoje kazanie i nastąpi podział na prawą i lewą stronę..na owce i kozły. Niczego nie da się ukryć..Pan zapyta każdego z nas co potrafił zrobić z czystej miłości…Sam na chwilę stanie się tym najmniejszym i najbardziej pogardzanym pytając a co zrobiłeś dla mnie?
Ciarki przebiegają po plecach..wie wszystko zna nawet najskrytsze myśli i najbardziej dziwne poglądy..pojawia się strach.
Prześwietla nas z dokonanej miłości i patrzy na nasze dłonie co potrafiły zrobić dobrego.
Idąc na sąd zabierzemy być może tylko zdjęcie kogoś bliskiego i schowamy w tej kieszonce blisko serca, poszukamy starego dawno nie odmawianego różańca czy pachnącej nowością książeczki do nabożeństwa…Reszta zostaje ..tyle lat harowania i nic.. I jeszcze te ze strachu zaciśnięte i pocące się dłonie ..Na którą pójdę stronę?Niech się to już kończy bo najgorsze jest to
czekanie…
To co dzisiaj w tłumie jest niesamowite to jego zadziwienie w słowie kiedy?Na okrągło powtarzane przez jednych i drugich…
Ci po prawej stronie z natury potrafili czynić dobro i sprawiało im to ogromną radość. Nauczyli się tego?Wynieśli z domu? Trudno powiedzieć ale robili tak przez całe swoje życie. Byli tam gdzie
trzeba było pomóc…
I ci po lewej wieczni maruderzy też pytają kiedy? Głodnym no przecież sam sobie winny…Przybyszem- powinien zadbać o swój dom…Chorym- tyle roboty nie ma czasu na takie historie..To choroba ludzkich oczu i serca..najlepiej niczego nie widzieć…
Bywa że sami często klasyfikujemy tych żyjących obok nas kto owca a kto kozioł. Potępiamy, wieszamy psy na kim się tylko da byle cały czas gadać. Marnotrawimy czas na prowadzeniu niekończących się gier i miliona innych niepotrzebnych głupot do których człowiek posiada wyjątkowy talent.
Trzeba nam dojrzewać do prawdziwej miłości mamy jeszcze czas.
Pełnia miłości to przecież nic innego jak niebo. I pewnie gdzieś tam będzie brzmiała w nas dzisiejsza Ewangelia z tym swoim kiedy?Nic tylko zakasać rękawy i do przodu rozejrzyj się ilu czeka na Twoją i moją pomoc..dobre słowo przytulenie czy wysłuchanie…Tylko tak krok po kroku centymetr po centymetrze przesuwamy się na prawą stronę…by tak naprawdę by wejść do Domu…bo ten zawsze stoi po prawej stronie…
mg
/kazanie u św.Jakuba Sośnicowice niedziela Chrystusa Króla 2020/
Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba i wyroby z drewna
Może być zdjęciem przedstawiającym pomnik