Tej nocy na deskach teatru naszego życia „BOŻE NARODZENIE”

Kiedy w rodzinie na świat przychodzi dziecko to jest prawdziwe wydarzenie.Nareszcie jest, tak długo wyczekiwane…
Potem wszelkimi możliwymi sposobami ta radosna wieść jest wysyłana w świat. Najbliżsi z bijącym sercem i telefonem w dłoni gorączkowo dzielą się radosną nowiną. I przychodzi ten moment kiedy się chce dziecko zobaczyć na własne oczy i potem to och i ach, gratulacje i szukanie oczywiście podobieństwa…prawdziwa radość.
I jeszcze zdjęcia, dużo fotek by uwiecznić taką wyjątkową chwilę.
Tak na pamiątkę by móc to przeżyć jeszcze raz.
I tak wędrujemy dzisiaj do Betlejem. Nie mamy zdjęć ale patrząc na postawioną stajenkę zaczynamy wchodzić w aurę świąt. Pewnie i z łezką w oku wracamy do czasów naszego dzieciństwa.
Przyglądamy się bacznie wszystkim aktorom tego Bożego przedstawienia, każdy inny..co innego ma do przekazania.
Najpierw w samym centrum mały Jezus Stwórca całego przedstawienia.Obok szczęśliwi ,świeżo upieczeni rodzice Maryja i Józef. Dokładani zawsze na końcu do szopki jako korona całego przedstawienia. I słyszymy głos tego małego Króla że nie rozwiąże naszych problemów ale że chce nam dać samego siebie. Będzie zmieniał nasze życie jak narodzenie dziecka zmienia swoich rodziców. Sam Bóg staje się dzieckiem i to zrobiła Jego miłość do każdego w swoim Synu. Nie pozwala nawet na zemstę na Kainie pomimo tego że zabił swojego brata. Wypala mu na czole małą literkę jota ,pierwszą literę Bożego imienia aby nikt nie podniósł na niego ręki bo miłość..I jest to prawdziwa słabość Boga …Jego miłość do każdego z nas. Delikatnie dzisiaj w naszym kierunku wyciąga swoje rączki..Nie, nie chcemy nami zawładnąć lecz ostrożnie podnoszone zmieścić w tym naszym szczelnie wypełnionym życiu. Z tej stajni czyni dom dla każdego
i trzeba się Nim zająć o Niego zatroszczyć…bo tak jak w życiu mamy tu wszystko i radość i ból, miłość i przenikliwe zimno.
A On? Pozostanie światowej sławy Reżyserem naszego ludzkiego pielgrzymowania…
Pasterze tacy prości którzy wprost przybyli od swoich zajęć nawet rąk dokładnie nie umyli. Jeszcze pachną stodołą, sianem i zwierzętami. Ubodzy tego świata. Uwierzyli natychmiast. Nie musieli setki razy sprawdzać w internecie albo w komórce radosnej nowiny. Nie dzielili włosa na czworo. Nie brali udziału w jałowych dyskusjach o wierze które prowadzą donikąd . W swoich spracowanych dłoniach przynieśli skromne dary. Mały Jezus zwrócił im wszystkim godność. Każdy czas posiadał takich niepozornych, źle ubranych pasterzy wiecznych odsuwanych na bok. A do takich właśnie Jezus przyszedł i takich kiedyś będzie poszukiwał i ratował….
A na niebie aniołowie, niebieskie piękne ptaki. Z radości fruwali aż pod sam firmament nieba. To świat który ma nam pomóc godnie przejść życie. Stoją przy nas, stróżują i płaczą kiedy czynimy zło. Dzisiaj jednak szczęśliwi bo ich Pan przyszedł na ziemię…
Maryja z Józefem w ciszy przeżywali tajemnice wiary. Matka Boga była i jest zawsze wsparciem dla każdego z nas. Nosiła taki obszerny płaszcz w fałdach którego każdy mógł się schronić.
Może by i dla siebie coś takiego zaprojektować? Z ogromnymi kieszeniami w których zawsze będzie dużo dobrego słowa i życzliwości.
I jeszcze zwierzęta bez których smutne byłoby to przedstawienie.
To podarowany nam świat przez Boga. Ktoś kiedyś w wigilijny wieczór w oczach swojego nie zawsze dobrze traktowanego psa zobaczył wybaczam..wybaczam..wybaczam.
Jeszcze na widowni ,ale czy potrafimy całym sobą przeżywać to Boże wydarzenie? A może pozostajemy tylko pasywnymi widzami i nic więcej. Trzeba aurę i zdjęcia z tego wielkiego wydarzenia ciągle nosić w sobie i to tak blisko serca. Tylko tak w pełni przeżyjemy Boże zstąpienie na świat.
Raz podniesiona kurtyna ciągle jest w górze dopóki pielgrzymujemy. Będzie jednak taki dzień i godzina kiedy przyjdzie stary niebieski teatralny woźny i delikatnie ją opuści.
Koniec przedstawienia …czas wracać do Domu. Ważne by mieć przy sobie raz kupiony bilet..nie wolno go zgubić w zawierusze życiowej ale mocno trzymać przy sercu. Nie wolno go oddać komuś innemu bo na nim jest moje imię nadane na Chrzcie św.
Ale dzisiaj patrzmy z radością na Nowonarodzonego Pana…
weźmy Go choć na chwilę na ręce bowiem każdemu chce pobłogosławić……