Gdzieś tam w moim życiu obok był zawsze jakiś starszy kapłan. Wspólnie udało się przeżyć wiele fajnych i błogosławionych przez Pana chwil. Odwiedziny, rozmowy, czerpanie z wieloletniej mądrości. I tak liczę w myślach….było ich paru. O.Czesław z Żernicy który doskonale znał się na tenisie i tłumaczył mi zawiłości tego sportu a po spowiedzi zawsze stawał pierwszy i podawał rękę aby podźwignąć z grzechów ku lepszemu. I dobry ks.Józek Ryborz…W ostatnim czasie w Wiśniczu spotykamy się w gronie ks.Jana i ks. Ryśka Stokłosy emerytowanego proboszcza z Rachowic. Wiodącym tematem aktualnych naszych spotkań stał się remont Magdalenki. I tu ks.Stokłosa zaproponował by właśnie
nasza kaplica stała się miejscem pojednania, poprawy relacji międzyludzkich oraz wzajemnego przebaczenia. Pomyślałem no cóż ciekawa propozycja godna rozważenia….
Szczególnie kiedy stary Paweł woła do nas z kart listu do Koryntian byśmy byli zgodni i by nie było wśród nas rozłamów.
Nawiązał do ówczesnego Koryntu gdzie tego brakowało i narastało napięcie pomiędzy różnymi grupami i tak słyszymy…
Jedni byli od Pawła i nie chcą inaczej.
Inni profesora Apollosa którego słuchała kolejna część.
A jeszcze inni to po Kefasowemu albo jeszcze inaczej…
Oczywiście musiał tu być zapalnik czyli ludzie Chloe którzy zawsze wszystko wiedzą. Żyją życiem innych ludzi. Napędzają się problemami innych dołączając oczywiście własne wydumane komentarze. Najlepiej zorientowani. Podpalają stosy nagromadzonych ludzkich słabości, by potem chyłkiem odejść z uśmiechem na ustach i stwierdzić ale to nie ja przecież…A uszy i lica całe czerwone…
Tak dzieje się i dzisiaj i tu świat polityki możemy zostawić na boku bo to przerasta ludzką wyobraźnię i szkoda po prostu czasu.
I w Kościele spotykamy jednak różnorodność. Jeden należy do odłamu konserwatywnego inni są liberałami. Ktoś tylko Komunia na rękę inny tylko na klęcząco. I tych problemów narosło bardzo wiele . Ile ludzi tyle poglądów. A może z tej różnorodności wyłoni się kiedyś coś dobrego?Nowego? A może dobrze że w ogóle coś się dzieje?
Paweł dzisiaj jak Jan Chrzciciel pokazuje nam palcem Jezusa.
To Jemu macie wierzyć…Jemu zaufać a przede wszystkim pójść za Nim. Nasza wiara powinna się opierać na Nim a nie na ludziach czy niejednokrotnie słabym księdzu.
Przychodzi do nas. Poznajemy nawet Jego adres
„Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie,
Galilea pogan”
Najpierw woła „Nawracajcie się!” A my słysząc te słowa po raz enty myślimy ile razy tak robiłem..gruntowna spowiedź, mocne postanowienie poprawy i co?Nic z tego nie wyszło…Mało zaufania?Mało wiary? A to przecież Bóg stoi na mojej drodze i mnie spotyka. On jest we mnie i to za darmo…Najpierw muszę to zrozumieć aby potem zaczęło się moje nawrócenie.
Tak naprawdę wszystko zaczyna się od Bożego spojrzenia…ujrzał Pan. On zawsze widzi w nas więcej, przede wszystkim szuka dobra/niewiasta cudzołożna, Nikodem/…I to nas słabych powołuje do tego byśmy byli Jego rybakami i czynili wielkie dzieła. Tylko my nie potrafimy często ruszyć z miejsca…Nie, nie jestem godzien, weź kogo innego albo mi się nie chce. Pewnie tak jest wygodniej…
A Pan namawia każdego do ryzyka pójścia za Nim. Raz rzucić sieci które nas dzisiaj motają..internetowe, konsumpcji, medialne…Zostawić je na brzegu swego życia…
I zostać zwykłym rybakiem na morzu ludzkich dusz..Pewnie
uśmiechając powiesz to nie moja bajka zostawiam to innym ale przypominam chrzest każdego z nas uczynił prawdziwym rybakiem w Jego Kościele. Co z tym zrobisz?
Jezus powiedział do nas tych kilka słów i ruszył dalej łowić…do następnego człowieka niosąc pod pachą księgę Słowa.
Oj chyba nadciąga sztorm w ludzkim sercu….trzeba kolejny raz dać Mu odpowiedź albo przynajmniej napisać list lub SMS że…