I w motłochu znajdziesz perły
Pewnie ukradkiem spoglądamy jeszcze w lustro czy zostało coś po środowym posypaniu popiołem…jak szybko udało się strzepnąć jego resztki. To popiół, który pamiętał jeszcze ubiegłoroczną Niedzielę Palmową. Jest testamentem tamtego czasu, który teraz trzeba nam przemienić w pokutę i nawrócenie.
Biblijny tłum.
Każda twarz jeden człowiek i życie z całym bogactwem blasku i cienia…jak na familijnym obrazku. Ludzie Słowa ani gorsi ,ani lepsi niż my. Potrafili kochać Boga i wychwalać Go psalmami ale potrafili także i odchodzić od swego Pana. Jakby podobni do nas… i to w każdym calu naszego postępowania. Chętnie zapraszali Go do swych domów jak i my po kolędzie , bo wierzyli, że wnosił za każdym razem swoje błogosławieństwo. Jak bardzo przeżywali każdy cud uzdrowienia, bo wierzyli ,że i może i kiedyś będą Go o to prosili. Tak, tak nie potrafili wielu spraw zrozumieć,
nie dosłyszeli Jego głosu ,a pomimo to starali się być zawsze blisko. Jednak dla części pozostał tylko zwykłym Jeszua ben Josef i nic więcej. Był jednym z nich. Nie potrafili zobaczyć w Nim cienia Najwyższego. Więcej zazdrościli mu powodzenia, dobroci, prawego sumienia …wszystkiego. Nigdy nie stanęli po Jego stronie najwyżej obok , ale nic więcej. Po cichu czekali na okazję, aby się Go pozbyć. Byli i ci , którzy zatrzymali się pomiędzy. Czerpali z Niego w zależności od potrzeby ale nigdy nie byli gorący, nigdy. Może i Go podziwiali. Może słuchali , ale nigdy nie zdecydowali się pójść za Nim. No bo jak?Krzyż?Naśladowanie?
Bez przesady. To dobre dla tych , co popełnili coś naprawdę złego a my jak idziemy do spowiedzi to mówimy przede wszystkim o tym, że nie zabiłem , ani nie ukradłem. Wśród tłumu idącego za Jezusem pojawiają się i ci wierni i dobrzy. Nie chcą wiele. Zapatrzeni w Jego oblicze chłoną każde słowo, bo wiedzą
że tylko tak można kiedyś spotkać po drugiej stronie Ojca. Szli w spiekocie dnia i czuwali w chłodzie nocy, by tylko usłyszeć jedno krzepiące słowo, zobaczyć jeden cud, który budował ich wiarę.
Wierzyli pomimo, że nie wszystko rozumieli. Trudno im to było poskładać to szczęście, które przyszło razem z ich Zbawicielem.
Rozum ciągle walczył z siłą i ciepłem zaufania. No bo jak to?On zwykły Cieśla z Nazaretu miał być wypełnieniem proroctw i marzeń?
Biblijny tłum w którym jak z błota wyłuskujesz prawdziwe perełki, które mają swoje imiona. Czerwone lica z emocji, łzy w czasie męki ,rozpacz po śmierci i nadzieja po zmartwychwstaniu.
Tak naprawdę to każdy z nas, który być może wrócił z Drogi Krzyżowej. To ciągle zadawane pytanie czy znajdę swoją twarz w tym tłumie?A może od dawna już jestem daleko od tego wydarzenia? Gdzieś pogrzeb czy wielka uroczystość mobilizuje mnie do tego ,bym choć na chwilę stanął przy Panu, ale tak normalnie to już od niepamiętnych czasów …zgliszcza i ruiny.
Naznaczony popiołem mam prawo znowu wstąpić w tłum i walczyć o miejsce przy barierkach, by zobaczyć Pana. Zdobyć miejsce przy balaskach , by Go przyjąć do siebie…Nie bój się kiedy jesteś dzisiaj daleko. Wystarczy jeden krok jeden ,oddech aby znowu wejść pomiędzy tych, którzy z wiarą w sercu idą do przodu. Poproś tego obok o modlitwę, bo we dwójkę zawsze jest raźniej. Spróbuj….
Powoli gaszę światła w naszym strażakowym kościele. Świeca za świecą…ktoś jeszcze klęczy z tyłu i modli się . No tak widziałem dzisiaj jego twarz wśród ludzi przeżywających dzisiejsze nabożeństwo. Nie znam go. Pewnie przyjechał z daleka. Nie podnosząc wzroku wyszedł z kościoła…Zamykając drzwi znalazłem kartkę a niej napisane nierównym pismem Jezu zmiłuj się nade mną…