Proszę nie patrz tak na mnie…nie mam gdzie schować sie przed Twoim wzrokiem

Stacja dziewiąta

Wszyscy przeklinają Panie szarpią to trwa dzisiaj wyjątkowo za długo..Tyle razy podnoszono głos ,że naprawdę nie ma czasu a tu ..kolejny upadek. Kto za to wszystko odpowie?A Ty to słyszysz kiedy leżysz przygnieciony drewnem…serce ma wyskoczyć z klatki piersiowej..nie widzisz już prawie nic przez zapuchnięte oczy..i jeszcze ta korona odzywająca się każdym wbitym w głowę cierniem. Pojawia się zwątpienie a może już nie wstanie?Zostanie w pyle drogi?Ale Ty przecież nie możesz zawieść mojej nadziei..Obiecałeś mi umrzeć na drzewie aby mnie odkupić..Wierzę,że wstaniesz..
To tak jak człowiek którego dotyka nałogowy albo i taki stale powtarzany grzech..Jest moment kiedy chce się machnąć ręką, starczy, koniec ja już nie mam siły dalej walczyć..Zrobiłem już tak wiele..byłem na rekolekcjach ,odwyku, słuchałem rad mądrych ludzi i nic..I tak staje się zawsze na rozdrożu gdzie pójść ?W dobro czy pozostać przy starych sytuacjach…Co zrobić?Wygrają tylko wytrwali słyszę jak mówisz do mnie..
Ty Panie mozolnie i powoli się podnosisz..Uczysz mnie ,że przy Twojej pomocy można wyjść z każdej trudnej sytuacji byle blisko Ciebie..Pomogę Ci Panie..o tak.Nie niesiesz już belki..zaczynasz ją wlec po ziemi..Na więcej widzę nie masz już siły…w drogę to już niedaleko…