Stacja dziesiąta
Nareszcie jesteśmy..możesz wszystko pozdzierać z siebie bo o normalnym zdjęciu nie ma nawet mowy..Wszystko przyklejone do ran potem i krwią…Wszystko opadło jak liście na jesień w moim farskim ogrodzie…Jesteś teraz Czystą Krystaliczną Górską Wodą i Prawdą..ani jednej skazy na Twoim świętym życiu..ani jednej..Patrzę na moje i jest mi wstyd ..bardziej podobne do potoku przepływającego przez środek jakiegoś miasta. Niczego nie zostawiłeś dla siebie..nic po prostu nic..Mogłeś się o coś przynajmniej targować a Ty?Nic dla siebie wszystko dla innych czyli dla nas stojących przy poboczu Twojej krzyżowej drogi…Patrz nie musisz już nosić tej belki klęczysz..i tak czekasz na stukot wbijanych gwoździ..Jesteś gotowy na wszystko ostatni raz na ziemi ..Za chwilę zawiśniesz wysoko i stamtąd prosto pójdziesz do otchłani..Marne porównanie ale tak trochę czułem kiedy opuszczałem Europę jak samolot zatrzepotał skrzydłami i ruszył w kierunku innego kontynentu..
Kiedyś nadejdzie nasza godzina i dzień .. spadną z nas tytuły,nasze ubrania,ulubione buty ..wszystko..Co znajdziesz wtedy we mnie Panie?Zdaję sobie sprawę,że każdego dnia przybliża się mój czas..jestem tego świadomy..Podaruj mi choć kroplę czystej, Twojej źródlanej wody ..niech obmyje to co brudne…albo daj dzbanek na pewno sie przyda..Jak mi zostanie podaruję innym..Kończę bo widzę,że żołnierze przygotowali już gwoździe i powoli szykują sie do krzyżowania..odetchnij jeszcze moment na ziemi..ucałuj jak matkę…to już ostatni raz nim Cię w niej złożą..