Przeniknij moje ciało..krew i kości ..tak do końca..

Któż z nas nie lubi rozkoszować się letnim wieczorem będąc na spacerze lub jadąc na rowerze. Z reguły w tle romantyczny zachód słońca/trochę lukru na nasze zmęczone życie/ kolory wschodzącego zbożem pola..ten zielony a potem mocny żółty. Jest ciepło, ludzie często siedzą przed domem..otwarte drzwi..ktoś tam naprawia nadwyrężony czasem płot. Gdzieś z tyłu sączy się leniwie muzyka wieczoru prawdziwa sielanka.O! jesteś może wejdziesz na chwilę pogadamy..dawno Cię nie widziałem..napijesz się czegoś?Kompot? O tak mamy jeszcze z ubiegłorocznych owoców..To momenty które łączą ludzi..otwarte okna i drzwi czynią nas dostępnymi dla innych.
Ale…otwartość wystawia także nasze życie na rynek tego świata. W ciszy słychać szept jak to kto kogo i z kim a jak tak w ogóle może być..I jeszcze ten aparat w telefonie.. zobacz a nie mówiłam?Istne szaleństwo..
Uczniowie zaryglowali dzisiaj drzwi.Kogo tak się bali?Żydów?Męczeństwa?Bezradności? Braku odwagi?Mało mieli jeszcze wiary.. jak ziarnko gorczycy, dlatego wszystko tak ryglowali…
Każdy z nas dzisiaj powinien na lustrze napisać sobie pytanie na ile potrafię otworzyć drzwi dla zstępującego dzisiaj Ducha?On przecież chce odnowić w nas każdy przyjęty sakrament..obdarzyć swoimi darami które jak coś wyjątkowego spadają na nasze życie..
I tak serce do serca rodzi się prawdziwy Kościół w którym pomimo różnorodności powinien zawsze obowiązywać język miłości. Widzieliśmy jak Duch dodaje nam sił w czasie panowania pandemii ..jak ludzie dostają skrzydeł by tym językiem rozmawiać. I On Duch unosi nas ponad nasze ambicje i przywiązania ..potrafi potrząsnąć każdym z nas jak drzewkiem na którym jest pełno owoców..usunąć strach..rozwiać chmury by zobaczyć znowu czyste niebo. Jezus dzisiaj staje przed nami i mówi „Weźmijcie Ducha św.” trzymając Gołębicę w swoich świętych dłoniach..nie bójcie się…Przytul Ją do policzka jak gołębiorz przylatującego z flugu ptaka. Jesteś w domu ..u mnie ..nie oddam Cię nikomu…
Jednym z czytań w czasie Zesłania Ducha św. jest opowiadanie o wieży Babel. A to nic innego jak Balal czyli pomieszać po hebrajsku ,albo po akadyjsku Bab-Illi czyli brama Boga. Tak jak w naszej opolskiej Nysie chcieli wybudować wieżę która będzie przewyższała wszystkie inne budowle. Pycha, buta i samowystarczalność ..oj ilu dzisiaj buduje taką wieżę w swoim życiu .Zero poczucia winy.. winny zawsze ten drugi z uśmiechem prosto w twarz. Brakuje języka i słów, by nawet ten bajzel opisać ..gdzieś staje się przed murem ludzkiej kpiny ze wszystkiego w imię wydumanych własnych ideałów i wyolbrzymionego do entej potęgi ego..Straszne po prostu straszne…I rzeczywiście te pomieszane języki.. taki jazgot w głowie po którym człowiek ma ochotę na posłuchanie zwykłej bajki dla dzieci albo zobaczenie starego rysunkowego filmu z Bolkiem I Lolkiem ..
Trzeba nam prosić by ten Duch zaczął wreszcie działać by to wylanie trwało cały czas..Hmm łatwo jest wytrzeć po tym ślad ale blizna pozostanie już na zawsze..to charismo niezatarty znak od chrztu..bierzmowania i kapłaństwa.
/na bazie homilii na niedzielę Zesłania Ducha św. ks.Marcin Gajda/