….tak naprawdę dobrze bez Ciebie nie potrafię jeździć nawet na rowerze a chodzić po wodzie ..to już wcale..

Pod względem spania społeczeństwo dzieli się na tych co go potrzebują dużo i na tych co im wystarczy kapka i już są gotowi znowu do działania. FB doskonale to wyłapuje mieniąc się zielonymi kropkami i pokazując kto, kiedy i ile spał. Jednak wszyscy się zgodzą że godzina czwarta nad ranem jest czasem trudnym. Chyba że jest to noc nieprzespana, albo ktoś pracuje o tej porze bądź zaczyna swój dzień. Czytamy w Piśmie św. jak to o czwartej straży nocnej…Rzymianie wprowadzili taki termin a to naprawdę czas pomiędzy trzecią a szóstą rano. To szczególny moment dla ludzkiego organizmu jest on bowiem wtedy najsłabszy. Statystyczne wtedy jest najwięcej zgonów, najłatwiej zasnąć za kierownicą czy złodzieje wybierają się na kolejny skok.
Kiedy budzisz się o tej porze jest jakoś tak dziwnie i nie do końca ani to wstawać ani niekiedy spać…zaczynają pojawiać się „demony”. Sarah Kane napisała swoją brutalną, kipiącą dziwnym historiami sztukę pt.”4.48 Psychosis” określając ten godzinę jako czas samobójców. Brrr wróćmy do czegoś cieplejszego choć za oknem żar leje się na potęgę…
I w takim momencie przychodzi do swoich uczniów Jezus. Sami bali się Go, słabo widzieli i nie potrafili rozpoznać Pana. Pewnie było im zimno tak nad ranem…Jako rybacy dobrze znali tę trudną godzinę.
W podobnej aurze możemy dzisiaj także odnaleźć proroka Eliasza co prawda nie w łodzi ale w grocie czeka na swego Boga. Była noc i gwałtowna wichura…a potem Pan przychodzi w delikatnym powiewie obiecując swoją obecnośc zawsze.
Na falach jeziora przychodzi także prawdziwy Bóg i Piotr próbuje pobiec do Mistrza ale co się dzieje ? No tak tylko dwa kroki a potem otwiera się morska otchłań…
Każdy z nas uczył się kiedyś jeździć na rowerze i zna ból utrzymywania równowagi. Na początku do wehikułu przymocowywano jeszcze kolejne dwa kółka by potem z czasem jeszcze przy pomocy kija z tyłu, ale coraz częściej samemu zacząć jeździć. A trzymasz mnie tam? Proszę trzymaj mocno? I nawet człowiek nie wiedział kiedy sam zaczął mknąć przez świat. Tak bardzo jednak była potrzebna ta obecność drugiego..ta jego pomoc i ręka…
Każdy z nas kiedyś czegoś się uczył i potrzebował dobrej rady i wskazówki nauczyciela. Piotr dzisiaj w swoim okrzyku „Panie ratuj mnie” wyraża swoją prośbę..taki akt strzelisty by powtarzać to szczegolnie wtedy kiedy grozi nam grzech, kiedy chcemy powiedzieć jedno słowo za dużo, kiedy ogarnia nas gniew albo nienawiść…uczy nas tego zwykły Święty Rybak topiący się w jeziorze…
I chyba taka modlitwę trzeba rozciągnąć na całe swoje życie bo zdajemy sobie sprawę jak łatwo nam codziennie utonąć w różnych naszych sytuacjach. Ratunkiem zawsze pozostanie wyciągnięta w naszym kierunku dłoń naszego Pana.
I dlatego dłonie Boże i te nasze są takie ważne. Ostatnio pisząc rozważania na pielgrzymkę w którym dotykam sakramentu kapłaństwa i małżeństwa zauważyłem jak ważne tu są ludzkie dłonie. Kapłan swoje wkłada w ręce biskupa oddając mu całkowicie swoją wolę , małżonkowie trzymając się za ręce składają przysięgę i nakładają obrączki mówiąc jesteś mój..jesteś moja..
Trzymajmy się wszyscy tej dłoni Boga ..pomoże nam nauczyć się jeździć dobrze na rowerze ..no z chodzeniem po wodzie będzie trudniej choć czy ja wiem?Pisze że wiara góry przenosi a co dopiero pobiegać po wodzie…No to spróbuję kiedyś ale na wszelki wypadek wezmę kapok gdybym zwątpił…Piotrze tego zapomniałeś ale Ty zawsze miałeś szczęście bo obok Ciebie był Twój Mistrz….
mg
/fragment kazania na XIX niedziele zwykłą Sośnicowice ks.Marcin Gajda/