I napadało nam śniegu…i okazało ,że i tak w sumie błaha czynność jak odśnieżanie może stać się miejscem ciekawej rozmowy. Karol pracuje jako psycholog uzależnień ale wpadł, by
pomóc odśnieżyć farskie i przykościelne włości. Dużo pracy?No tak ludzie nie potrafią pozbierać się w czasie pandemii…Młodzież boi się generalnie dorosłego życia, konfrontacji z rzeczywistością niekiedy szarą i trudną. Czas spędzony li tylko przed szklanym ekranem zrobił swoje…strach, anoreksja, obawa przed nawiązaniem kontaktów, izolacja, brak poczucia własnej wartości.
Wszystko to czyni człowieka mało szczęśliwym…nie potrafi się po prostu pozbierać i szuka…najbardziej chyba drugiego człowieka ale tego dobrego, pomagającego i wspólnoty, która powie dobrze, że jesteś…akceptuje Cię w całości ,pomoże pokonać słabości i wrócić do normalnego życia.
Myślę … a co na to mój Pan i Kościół do którego należę
i jestem z tego niezmiernie dumny.
“I jak oblubieniec weseli się z oblubienicy tak Bóg Twój Tobą się rozraduje” czytam u Izajasza. Dobrze, że jesteś, rozmawiasz, modlisz się, czynisz dobrze…i wtedy gdzieś tam na dnie naszego serca rodzi się dziwny Boży pokój …szepce jesteś mój, nie oddam Cię nikomu.
A.Frossard wszedł kiedyś do kościoła w którym trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. Po raz pierwszy zgiął kolana, coś w nim pękło, czekał na To nieokreślone wiele lat i w końcu stało się, zrozumiał…tak On naprawdę jest i dla mojego życia.
Jeden z TV kanałów opowiadał o kościołach gdzie trwała adoracja Jezusa Eucharystycznego. Ludzie wokół tego wydarzenia i monstrancji tworzyli wspólnoty ,by trwać przed Panem. To spotkanie daje im tyle dobrego…tyle wewnętrznej siły..
Transmisja Koronki do Miłosierdzia Bożego z jednego z amerykańskich kościołów. Cudowna melodia i ludzie gorliwie modlący się przed wystawionym Panem. I chwila ta jedna kiedy starszy mężczyzna palcem wyciera płynące łzy…i nie tylko on..
Potrzeba nam wszystkim katolikom adoracji i zatrzymania przed Najświętszym. Trwania pomimo tysiąca kolejnych , kłębiących się myśli …walki którą toczymy z samym sobą. Najpierw jednak trzeba nam się przełamać, zrozumieć, że to czas nigdy nie stracony. Ktoś kto raz i dobrze zaczerpnął z tej formy modlitewnej zawsze będzie do niej wracał. Każda minuta tak spędzona pozostanie bezcenna dla każdego z nas. Korzystając dzisiaj z mediów możemy spróbować skorzystać z adoracji telewizyjnej na przykład z Niepokalanowa. Sam korzystam od godz.23.00 z EWTN gdzie adoracja jest transmitowana właśnie z Niepokalanowa albo z angielskiego klasztoru. Jest tylko Jezus i cicha muzyka i nic więcej. Nareszcie nikt nic nie gada. Tak można fantastycznie podsumować swój dzień i powierzyć nadchodzącą noc i kolejny dzień.
Ktoś kiedyś napisał”Wiem z własnego doświadczenia, że nawet gdy tylko jedna osoba trwa przy Najświętszym Sakramencie rozlewają się łaski na wszystkich będących w domu”
Wracamy do modlitewnego skarbca naszego kościoła. Jest przebogaty..wracamy do starych form ,które przez wieki przynosiły tyle pożytku duchowego. Ja powiem , że lubię to co stare naprawdę nie chodzi o wino ,bo jakoś nie jestem fanem tego trunku ,choć niektórzy mówią szkoda bo nie wiem co tracę
ale starocie generalnie tak… uwielbiam. Jutro powieszę sobie nasz stary zegar taki jeszcze na naciąganie i będzie mi miarowo odmierzał czas do czego?No nie wiem…dlatego dzisiaj wieczorem powiem Ukrytemu w Białej Hostii..
Zapal mnie
bym Ci służył
szedł za Tobą
trzymał się Twojej szaty
czekał cierpliwie na Ciebie
miał dużo dobrego słowa dla proszących
wtopił się w Ciebie
poczuł, że jesteś
spalił się….
dla Ciebie….
