WSPÓLNOTA PRZEBITEGO BOKU I ŁEZ JEZUSOWYCH

Życie to gra w kości o Jezusową szatę…
Każdego dnia, prawie na wszystkich portalach internetowych
przemyka przed oczami wojskowy mundur. Do tego ciągle pisze się o uzbrojeniu. Kolejne czołgi, samoloty czy okręty które trafią albo już są na wyposażeniu armii. No tak przybyło tematu,bo przecież za wschodnią granicą ciągle toczy się wojna. Sami gdzieś stajemy przed natłokiem wiadomości i próbujemy to jakoś łapać, ale z reguły z marnym skutkiem. Z drugiej strony za tym stoją prawdziwi i żywi ludzie, którzy w każdej chwili mogą stracić swoje życie-zwykli żołnierze. Bronią ojczyzny. Taki wybrali sobie
kiedyś zawód, a teraz go tylko realizują. I chyba żal każdego kto ginie, bo przecież wojnę wywołują politycy, a nie zwykli ludzie.
Ci potem tylko muszą realizować założone wcześniej ideologie.
Jakie to absurdalne kiedy jeden człowiek potrafi wysłać na śmierć tylu żołnierzy. Pośmiertnie otrzymają medal, rodzina odszkodowanie, a po nich przyjdą następni. W świetle Bożego przykazania miłości także i nieprzyjaciół jakie to jest bezsensowne, aby się wzajemnie zabijać, bo jeden ma takie a drugi takie ambicje. Gdybyśmy choć ciut zrozumieli Jezusowe słowo o miłości to armia by tylko pomagała tym , którzy potrzebują pomocy. Broń, by można było odstawić do lamusa. Chyba żeby świat musiał się bronić przed inwazją kosmosu, to co innego, ale jeden ma zabijać drugiego bo nosi inny mundur? I tylko ręce załamać w tym momencie ,bo chyba nic innego tu się nie da już zrobić…prosić Boga na kolanach o pokój to nam jeszcze zostało.
Wielki Rzym posiadał także swoją potężną armię. A ponieważ był państwem rozległym to posyłał tych biedaków bardzo daleko.
Oczywiście część nich stacjonowała w jerozolimskich koszarach.
Miała bronić państwa cezarów i dbać o wewnętrzny spokój, choć w przypadku Żydów nie było to najłatwiejsze zadanie. Znaleźli się oczywiście i na drodze krzyżowej naszego Pana. Ani lepsi ,ani gorsi pewnie znudzeni tym całym widowiskiem. W końcu to była ich praca i takich skazańców nie raz odprowadzali na miejsce kaźni. Lubili sobie poprzeklinać, pokazać siłę kiedy biczowali.
Wkładali w to całą swoją złość za to, że musieli tak daleko od domu pełnić służbę. Na końcu usiedli pod krzyżem, aby podzielić
łupy.Szaty Jezusowej nie chcieli dzielić, a więc postanowili rzucać kostkami. Nie zdawali sobie nawet sprawy o co grali. Szata nigdy nie miała być podzielona, bo tak mówiło już Pismo. Trzeba było rzucać kośćmi….
No tak lubili sobie od czasu do czasu pograć, ale grali o coś wyjątkowego. Czy zdawali sobie sprawę do kogo należała owa szata?Kim jest Ten, który wisiał nad ich głowami?Może od czasu do czasu skrzyżowali spojrzenia z wiszącym na krzyżu Zbawicielem. Widzieli w Jego oczach więcej…przede wszystkim Jego miłosierdzie. Dlatego chyba im tak zależało, aby im coś po Nim zostało. To tak jak autograf kogoś znanego czy jego zdjęcie. A tu chodziło o SZATĘ ,czyli coś bardzo bliskiego. Nieraz
nosimy ubrania po kimś. I czujemy tego kogoś na swojej skórze szczególnie jeżeli jest to ktoś bliski czy szanowany. Tak mieć takie ubranie po kimś to prawdziwy skarb…I tak Jezusa zostawił im kawałek siebie….tak w prezencie. Na pewno ten kto wygrał
pokochał później Właściciela owej szaty, bo przecież nie mogło być inaczej. Może to był ten kto potem odważył się przebić Jezusowe serce?
Patrzę na scenę ukrzyżowania w naszym małym kościele.
Gaszę światło i w ciszy słyszę głos…
Byłem tylko zwykłym żołnierzem Panie
tak jak wszyscy mężczyźni w mojej rodzinie.
Tak ,tak wielokrotnie byłem niedobry dla spotkanego człowieka
NIe chcę się usprawiedliwiać ,ale może to ten strach , stres
powodował, że stawałem się innym człowiekiem.
I tak było do owego piątkowego popołudnia
kiedy włócznią otworzyłem Twoje Serce.
Skąpałeś moją twarz we Krwi i Wodzie
tak obmywając mnie z brudnego życia.
I poleciała moja pierwsza łza
zmieszana z Twoją Świętą Krwią i Wodą.
Uciekłem wtedy z Golgoty
ukryłem w kącie mojego mieszkania.
Nie chciałem nikogo słuchać
ani z nikim rozmawiać.
Potem słyszałem żeś powstał z martwych!
Dzisiaj noszę mały krzyżyk
Twoją szatę i kostkę dzięki której wygrałem
tak naprawdę nowe życie.
Kocham Cię tak bardzo
ja prosty żołnierz spod krzyża
dzisiaj już na emeryturze.
Czekam kiedy będę mógł
Tobie zwrócić pożyczoną na ziemskie życie szatę….
czekam, aż mnie zawołasz.
Cicho zamknąłem drzwi…a potem śniła mi się Jezusowa szata
i te kości jeszcze. Na szczęście do grania…