WSPÓLNOTA PRZEBITEGO BOKU I ŁEZ JEZUSOWYCH

Nie…Józef z Arymatei nie prowadził w tym mieście zakładu pogrzebowego
No tak był uczniem Jezusowym, ale ukrytym jak mówi Słowo przed Żydami. Z jednej strony podziwiał Mistrza z Nazaretu, a z drugiej bał się otwarcie przyznać obawiając się płynących stąd konsekwencji dla niego i jego rodziny. Postawa dzisiaj skądinąd
popularna i znana. Łatwo jest opowiadać o Bogu w gronie przychylnych sobie ludzi ,ale już poza…rodzą się dylematy i przychodzą typowe ludzkie strachy i demony. Kiedy opowiem kim dla mnie jest Jezus to przede wszystkim mnie wyśmieją, a może nawet i wyrzucą z pracy, bo przecież kto jeszcze dzisiaj w to wszystko wierzy. Spróbuj opowiedzieć jak było na pielgrzymce to potraktują cię jakbyś wrócił z jakiegoś innego świata albo z kosmosu. Albo hit to regularne przyjmowanie sakramentów świętych dzisiaj? Przesada no tak skoro trzy czwarte z obecnych w ogóle do tych świętych znaków nie może przystępować.
Stajesz się sumieniem i będziesz za to płacił do czasu, aż dojrzejesz do chwili kiedy własnymi rękami zdejmiesz martwe Jezusowe ciało z krzyża i oddasz Jego matce. I będzie obojętne czy się ktoś zaśmieje czy nie, czy rzuci przekleństwem w twoją stronę… ty stajesz się powoli człowiekiem z biblijnej Arymatei i nie będziesz zważał na to ,co powiedzą inni. Pójdziesz drogą Józefa.
Nasz bohater pewnie długo bił się z myślami czy pójść do Piłata i poprosić o Jezusowe Ciało. Tak jak my kiedy niepewni wyniku naszego działania podejmujemy decyzję pójścia na całość bez względu na konsekwencje. Józef długo dojrzewał do tej chwili, by wreszcie wstać i jawnie przyznać się do swego Pana. Było mu wszystko jedno , co się stanie. W sercu czuł ogromny ból z powodu śmierci Mistrza. Raz w życiu pokazał na co go stać i jak bardzo był związany z Nauczycielem z Nazaretu. Chciał być z Nim do końca i sprawić godny pochówek.
Śmiercią na krzyżu karano największych przestępców. Rzymianie tej karze nie podlegali.
Ukrzyżowany był zepchnięty w totalnie samotną śmierć. Gorzej już się nie dało. Józef przełamał tę straszną praktykę przygotował godny pogrzeb Panu. Wypożyczył Mu swój własny grób wierząc mocno ,że stanie się on tylko krótkim przystankiem do zmartwychwstania. A potem będzie widomym znakiem
nadziei na przyszłe zmartwychwstanie każdego, kto Go z serca pokochał i poszedł za Nim. Podobno Józef postawił sobie przy zwróconym grobie ławeczkę/taką jaką i my mamy na naszych cmentarzach/. Często siedział na niej i myślał, modlił się skoro Ty Panie zmartwychwstałeś to pewnie i ja kiedyś dostąpię tej łaski.
W pamięci miał jeszcze moment kiedy martwe Ciało przekazał zbolałej Piecie. I tak pisał kiedyś ks.Marcin w swoim rozważaniu
„Ostatni raz w ramionach Mamy, tak jak dawnej kiedy wtulał się w Jej szatę na podwórku.Nie chce Go puścić do zimnej skały. Jest przecież cały Jej. Dlaczego tak Cię pobili Dziecko? Trzyma Go mocno, nie chce oddać..choć święci mężowie przygotowują już żałobne chusty”
W dłoniach trzymam brewiarz/modlitewnik/ pewnego zmarłego kapłana. Popisany cały życiem steranym cierpieniem. I naraz zauważyłem na brzegu kartki równo poukładane litery
„Położyliśmy Matce na łono obolałe Ciało. Wyciągnęła swoje szeroko rozwarte ręce i tak…zastygła. Stałem z boku i rękawem ocierałem łzy, które szeroką strugą płynęły po policzkach.
I chciałem coś Jemu dać…ktoś powiedział z boku a co z grobem?
Cisza…to może ja Józef z Arymatei podaruję mój. Nie ma sprawy nie chcę żadnych pieniędzy .Ot tak z serca chcę coś zrobić dla Niego. I tak się stało….Kiedy zmartwychwstał wiedziałem, że i ja kiedyś spotkam Go w Jego Królestwie. I czekam…”
Zamknąłem modlitewnik.No tak każdy czeka przez całe swoje życie na ten jeden krótki moment przejścia do Domu. Pozamykałem drzwi. Przygotowałem kościół, jutro kolejny pogrzeb z nadzieją na zmartwychwstanie