WSPÓLNOTA PRZEBITEGO BOKU I ŁEZ JEZUSOWYCH

Błogosławiony maras/błoto/ na nasze oczy
Wzrok to na pewno jeden z naszych najcenniejszych zmysłów, które posiadamy. Oczywiście każdy jest ważny, ale ten chyba spełnia kluczową rolę w naszym życiu.
Sam nigdy dobrze nie widziałem. Wydawało mi się, że świat przed moimi oczami jest zawsze za jakąś trudną do określenia mgłą. Dopiero wizyta u okulisty wyprowadziła mnie z błędu. Okazało się, że to krótkowzroczność i to dosyć zaawansowana.
Oczywiście przepisane nieśmiertelne bryle, które naprawdę otworzyły mi oczy na świat. Znikła mgła. Rozpoczęło się nowe życie. Przez chwilę stałem się klasową sensacją w grubych szkłach, ale to przecierpiałem w imię skorygowanego wzroku.
Liczył się niczym nie zamącony kontakt ze światam…Dzisiaj patrzę na świat z punktu zmieniających się oprawek…aj to były czasy wzdycham oglądając stare fotografie.
Pamiętam pewną starszą panią do której chodziłem z posługą sakramentalną na mojej pierwszej placówce. Miała czarną opaskę na oczach, była niewidoma. Na koniec zdradziła mi w sekrecie ,że jeden z moich uczniów Bartek przychodził do niej popołudniami, by jej czytać książki. Była wtedy taka szczęśliwa ja dumny mój Bartek. Dzisiaj jest lekarzem, chirurgiem i dalej czyni dobro. Pozdrawiam Go serdecznie, bo wiem, że na pewno będzie się przedzierał przez kolejny mój tekst.
Jest i drugi aspekt dzisiejszego Słowa Bożego to higiena. W czasie pandemii pod tym względem zostaliśmy dobrze wytrenowani. Staraliśmy się zachować jak największą sterylność, aby uchronić się od choroby. Proszę księdza ja Komunię święta tylko na rękę ,boję się dalej wirusów. A i my szorowaliśmy dłonie prawie do zdarcia skóry. Wszystko zapakowane bardzo szczelnie, aby coś się tam nie dostało do środka ,a i tak chorujemy i to coraz częściej. Może brak nam odporności?
I chyba temat możemy podzielić na kilka części:
Po pierwsze wszystko totalnie sterylne i czyste pod kreskę.
Po drugie gdzieś tak pośrodku, nie za idealnie.
I trzecie totalny luz w czystości i bałagan.
Wszystko to dzisiaj skupia się na osobie niewidomego ,którego spotykamy na kartach Słowa. Jezus miał bystry i Boży wzrok.
Potrafił z tłumu wyłowić ludzkie nieszczęście i chorobę. Ujął Zbawiciela chyba swoim uśmiechem. Pan stanął przed nim i nic nie powiedział. A ten poczuł, że stoi przed nim sam Bóg.
Jezusa uśmiechnął się i splunął na ziemię/mistrzami w tej konkurencji są zawsze piłkarze/ po czym schylił się i długo palcami ugniatał błoto. W końcu podniósł się i położył je niewidomemu na oczy mocno dociskając.
Ty samym przekroczył trzy razy żydowskie prawo szabatu:
Mieszając zrobił grudkę, zaprawę.
Nałożył ją na oczy chorego.
Uczynił tym samym gest budowania.
Jezus dodał idź obmyj się w sadzawce Siloe i ten poleciał jak szalony do najbliższego zbiornika z wodą.
Powrócił już zdrowy. Odrzucił daleko od siebie białą laskę, która mu służyła przez całe jego dotychczasowe życie. Z rozpędem wskoczył w prawdziwe szczęście przywróconego wzroku. Uzdrowiła go jego cicha wiara i nadzieja.Prosto powiedział to jest prorok, ja wierzę w Niego. Ty jesteś moim Bogiem i Panem, Ty jesteś prawdziwym Życiem….Tyś mnie uzdrowił. Jedna z najkrótszych i najpiękniejszych modlitw.
Hola jednak…nie do końca wszystko było takie piękne i cudowne.
Na rynku ,na arenie pojawili się miejscowi funkcjonariusze od wydawania opinii i sądów i oczywiście spragniony sensacji plebs.
Trzeba mu obowiązkowo zrobić publiczny rachunek sumienia. Ile razy zgrzeszył? Z kim? Jakich dopuścił się bezeceństw? Administratorzy ferowanych wyroków na rynku i przy stole. Pokiwali głowami, poklepali po plecach ,wzajemnie docenili i ….
uzdrowionego wyrzucili z miasta. Robota obgadana. Nareszcie można pójść coś zjeść i napić się wina w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Skąd my to znamy?
I nas ogarnia dzisiaj ślepota z której Jezus musi nas ciągle uzdrawiać. Nasze oczy potrzebne, by ciągle wpatrywać się w ekran. W wersji ekstremalnej to oczywiście telefon. I wchodzimy w świat internetowych iluzji. Tracimy zdolność , by zobaczyć coś więcej. Gubimy gdzieś bezpowrotnie naszą uwagę. Spuszczone oczy utkwione w ekranie i tak pielgrzymujemy przez świat. Telefon jak monstrancja niesiony przed sobą. Jest zawsze i wszędzie pierwszy. Potrzebujemy Jego pomocy, śliny zmieszanej z ziemią ,aby znowu zobaczyć świat we właściwych barwach..z sercem, miłością i miłosierdziem…
I trenować swoje oczy w wypatrywaniu tego co dobre i Boże. Próbować mieć takie oczy jak On, by widzieć zawsze ten lepszy kawałek świata nawet za cenę codziennej pielęgnacji poprzez nakładanie błota zmieszanego z śliną.
Siedzę na ławce przed naszym strażackim kościołem. Spoglądam w czarną, stworzoną przez Niego ziemię. Po chwili wylewam z przyniesionej butelki trochę wody na grudkę leżącej ziemi. Opuszczam dłoń i zaczynam pracę samego Boga ugniatając czarną masę. Długo i dokładnie. Podnoszę do wysokości moich oczu w umazanych palcach błoto, aby….
Może być zdjęciem w zbliżeniu przedstawiającym 1 osoba, broda i na świeżym powietrzu