Pugni in tasca e altro ancora
Stanąć przed zgromadzonym tłumem i przemawiać ,albo coś czytać nie jest łatwo. Przekonali się o tym ci wszyscy, którzy musieli stanąć na kościelnej ambonce i czytać na przykład Słowo Boże. Najpierw każdemu wydawało się ot co tam stanąć przed
ludźmi i coś tam poczytać..Opcja szybko zmieniła się, kiedy było trzeba stanąć na podeście i spojrzeć ludziom w oczy…
I głos się jakoś łamał i gorąco zrobiło…Oczy utkwione w osobę śledziły każdy jej ruch, kontrolowały oddech i chrząknięcie.
Wszystko rejestrowało się na długich taśmach ludzkiej pamięci i wyobraźni , co więcej stawało się miejscem do refleksji i rozlicznych debat. A delikwent? Niekiedy z czerwonymi licami schodził z areny bojąc się, co będzie dalej i jak zostanie oceniony.
Pamiętam niesamowitą piosenkę w której tekście można było usłyszeć i zobaczyć na ekranie historię piłkarza , który w kluczowym momencie meczu nie wykorzystał rzutu karnego. Wzruszająca historia zwykłego człowieka, który pomylił się i tyle.
I cała reakcja stadionowego tłumu….i jego płacz i tragedia w czterech ścianach swojego mieszkania.
I dobrze kiedy odbywa się to kulturalnie i w ciszy. Niekiedy jednak tłum reaguje bardzo żywiołowo. Krzyki, transparenty, przekleństwa, brzydkie piosenki, determinacja w osiągnięciu wyznaczonego celu.I jeszcze kamienie i barykady…Każdy tłum posiada swojego lidera. To on na stadionie wali w bęben wyznaczając rytm skandowania i śpiewanych pieśni. Wtedy w tłum wstępuje euforia. Ludzie starają się podtrzymywać w zdobywaniu poszczególnych celów. Potrafi być bezwzględny
i okrutny. Pojedynczy człowiek w tym momencie nic nie znaczy…
Jezusa stanął przed tłumem. Dobrze znał każdego stojącego przed nim. Spotykał go na drodze, może i uzdrowił. A dzisiaj ?
Zdziwiony.. widział go właśnie tu..Przekrwione oczy od nadmiaru wina, nieodłączne przekleństwa i wysoko podniesione pięści.
NIektórzy trzymali je zaciśnięte w kieszeni. Czekali na moment wyroku, by potem świętować moment skazania. Nakręceni przez faryzeuszów mogli w jednej chwili zrobić wszystko, byle tylko ukrzyżować Prawdę, która przecież dla nich przyszła na świat.
Nie rozumiał dlaczego byli wobec Niego tak wrogo nastawieni.
Jeszcze niedawno rozmnożył dla nich chleb, uzdrawiał, głosił Dobrą Nowinę. Za co? pomyślał. Czy zapomnieli o tym wszystkim? Ale to przecież było tak niedawno…dlaczego?
Krwawiło łzami Jezusowe serce. Nie nie pokazał tego, ale gdzieś tam w środku płakać Mu się chciało.
Oczywiście i tam była grupka sprawiedliwych , która ze zgrozą
obserwowała to co się dzieje, nawet bała się, że zginą razem z NIm. Jezus znał ich myśli i tylko podpowiadał wyobraźni umrzecie, oddacie swoje życie ,ale nie dzisiaj….najpierw zrobię to sam.
Pan zostaje skazany za dobro i miłość, którą czynił. NIesłusznie oskarżony. To zawsze boli. Miałeś kiedyś tak ,że ktoś cię oskarżył , a ty nic nie zrobiłeś? I grzebał w życiorysie ,byle wdeptać w ziemię twoje dobre imię. I jaki był przy tym zacietrzewiony i pewny siebie…wiem coś o tym. A potem głowa w piasek. Nawet w oczy nie potrafił spojrzeć. I co ciekawe takich ludzi się słucha, którzy przynoszą sensacje, a ty musisz się tłumaczyć jak małe dziecko i to na piśmie. Jezus był pierwszy…
Pan spojrzał stojącym przed Nim prosto w oczy.Bez wyrzutu.
Na świętych ustach można było wyczytać przebaczam, naprawdę z Serca wybaczam. Ale to Serce zaczęło bić coraz szybciej. Koła historii zbawienia nabierały coraz większego rozpędu. Im głośniej krzyczeli tym Serce bardziej wyrywało się z tym wybaczam jakby chciało zagłuszyć ogólny tumult. Po prostu kochał swoich nieprzyjaciół pomimo, że nie potrafił się przebić przez mur krzyku. I tak rodziła się miłość nieprzyjaciół. Tylko tak można było pokonać narastające zło. Z oczami pełnymi łez szeptał po cichu kocham..kocham naprawdę kocham…
Ktoś Go szarpnął z tyłu. Koniec przedstawienia czas, na śmierć .
Bez słowa oddał się oprawcom. Zeszli ze sceny. Za chwilę rozpocznie się kolejny akt dramatu z Jezusem w roli głównej.
Tłum odetchnął. Wyciągnął zaciśnięte dłonie z kieszeni. Nareszcie można rozprostować zgrabiałe palce. Jedni poszli napić się wina inni postanowili zaczekać i zobaczyć co będzie dalej. Niektórzy nie chcieli Jego śmierci. Ukradkiem ocierali płynące łzy. Potrzebowali Go jak chleba, jak Eucharystii. I wtem rozległ się warkot werbli ….
Patrzę na pierwszą stację Drogi Krzyżowej. Co mam zrobić?Jak Ci pomóc? Idź dalej słyszę Ja muszę odkupić Ciebie i świat , a potem ty będziesz mi pomagał wiesz?