Kiedy już nie można przełknąć śliny..reportaż z trasy…

Kolejny kolędowy dzień..patrzę który to z kolei..jeszcze trochę tego zostało. Plik kartotek pokazuje, że dzisiaj będzie potrzeba dużo siły i głosu by temu wszystkiemu podołać. Piętnasta ruszamy..pierwsza rodzina i zaczyna się…Spotykam niesamowitych ludzi ..jedni radośni bo wie ksiądz jakoś nam to wszystko się udaje..inni płaczą bo trzeba było kogoś pożegnać..ktoś opowiada o swojej chorobie..Dom za domem..rodzina za rodziną..wszystko resetujesz w kilku chwilach pomiędzy domami. Czujesz jak coraz trudniej mówić, myślisz by inni głośno odmawiali Ojcze nasz bo to kolejne sekundy wytchnienia…A potem rozmawiasz ,szukasz słów pociechy, przygarniasz , modlisz się by się udało..jesteś po jednej i drugiej stronie stołu. I jak księże ciężko co?No nie jest łatwo ale ludzie..ludzie są wspaniali i potem śmiejemy się bo parafianie cieszą się, że ksiądz pomimo śniegu i deszczu przyniósł błogosławieństwo, nie został w domu…I bywa, że naraz czuje się znowu taki przypływ energii ,nawet nie wiem skąd i dalej w kolejne progi. Może to ileś tam razy odmawiane Ojcze nasz tak działa?Tyle lat kolędy i nie wiem…A może modlitwa moich parafian?Wierzę, że są ze mną i Adamem cały czas, podpierają, cieszą się ,kibicują nam byśmy dotarli..I za to jesteśmy ogromnie wdzięczni nawet za niekiedy i trudne chwile kiedy trzeba było wyjaśniać niełatwe sytuacje..I potem na końcu jedzcie chłopcy jedzcie ..no cóż kolęda to gadanie i jedzenie..Za niedługo kiedy wybije piętnasta zabraknie na kancelaryjnym biurku kartotek i obrazków..i chciałoby się jeszcze dalej..no tak ale za rok jak Pan da…Bóg zapłać Wam nasi parafianie za wszystko..we wszystkim czujemy Wasze serce dla nas..Na plebanii jest już cicho każdy jest w swoim mieszkaniu. Trzeba naładować akumulatory na jutro..fajnie, że jesteście be z Was świat byłby do niczego…

zdjęcie ks.Adam Bryła