Proszę nie patrz tak na mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja druga

Stajesz nad własnym krzyżem..Ty go widzisz..Podobno ważył ponad 100 kg a więc Rzymianie litościwie pozwali na niesienie tylko belki poziomej/50 kg/ pionowa była na stałe zamocowana na Golgocie choć na rycinach nosisz cały krzyż..Nie wiesz jak go złapać..Ach jak masz jeszcze siły to weź na poranione biczami plecy..O tak pomożemy śmiali się i krzyczeli rzymscy żołnierze..Tylko szybciej bo robotę trzeba skończyć i do domu tam już na nas czekają..Wypić wino ,rozprostować nogi to był ciężki piątek..Widzę jak święte łzy spadają na ziemię..nic nie mówisz,nie skarżysz się myślisz tylko jak ja to zrobię?Wreszcie mocny zryw i do góry.potworny ból rozdziera barki..belka zahaczyła o koronę..Jezusowi zawirowało przed oczami ,podniosło się ciśnienie wreszcie jest..ułożona..Przytulasz się do niej..nie masz wyjścia Mistrzu z Nazaretu..nie masz..musisz na koniec ukochać to drzewo które urosło właśnie dla Ciebie..
Zatykam uszy..zasłaniam oczy nie chcę na to patrzeć..
A Ty?Uczysz mnie jak podnieść z ziemi własny krzyż którego tak się boję..No tak bo mam strach przed szybką albo powolną śmiercią..chorobą która może drążyć moje ciało..jakimś ślepym losem który naraz może wszystko obrócić do góry nogami..Tak boję się..A Ty mi przecież obiecałeś kto chce iść za mną..A ja śpiewam w piosence dziś do Ciebie tak po prostu się przytulić..Ale Ty zawsze z krzyżem i zmartwychwstaniem..nie możesz go odłożyć tak na chwilę na bok?Nie.. bo mnie nigdy nie zrozumiesz słyszę w ciszy mojego pokoju…Patrzę na Twoje święte dłonie..palce które zrobiły tyle dobrego..Dzisiaj poranione i skrwawione..Wczoraj jeden z naszych księży emerytów skaleczył sobie niegroźnie palec i ja zabawiłem się w pielęgniarza..zrobiłem mu opatrunek..Chcesz Panie ja potrafię nieudolnie ale coś tam zrobię dla Twoich świętych dłoni..Zrób..napisz lepiej coś dla człowieka.może tak mu pomożesz..Ja dam radę..
Patrzę dalej..Mój Pan wyrusza w drogę…