Stacja jedenasta
Zrobiony na miarę dla Ciebie Panie..wszystko elegancko pasuje ani za duży ani za mały taki wymiarowy. Czy kiedyś wbijałeś długie gwoździe w zwykłą belkę? Pewnie tak jesteś przecież przybranym Synem Cieśli..dzisiaj te same przebijają Twoje święte dłonie i stopy..Ważny jest rytm i sposób uderzania…tak miarowo, równo by każdy solidnie wszedł…ale jak nie wyjdzie to zawsze można doklepać. I ciągle słychać ten stukot dobiegający z Golgoty..jeden grzech jeden gwóźdź jedno uderzenie..I tak krzyżujemy Go codziennie historia Jezusa z Nazaretu nigdy nie będzie miała końca..Zawsze będzie głosił,umierał i powstawał z martwych w czasie każdej mszy świętej aby tylko nas uratować..Przybity do krzyża ..mocno i fachowo ..nigdzie nie ruszy..My Go zawiesimy na ścianie naszego mieszkania czy serca aby nam przypominał ciągle czego dla nas dokonał..jak bardzo kochamy Tego Człowieka i Boga który umarł na nas na drzewie.
Panie na moim krzyżu jest mi zawsze źle.. nie dopasowany absolutnie..choć nie dajesz nam takiego który przewyższa nasze siły…I pojawia się pokusa ucieknę..by po chwili skruszonym wracać z powrotem….bowiem tak naprawdę nie mam wtedy gdzie pójść..tylko na krzyż..do Ciebie.
Juz w wolnych czasach na dachu ogromnego budynku chciano postawić krzyż..Dyrektor jednak postawił warunki nie wolno kraść, pić, przeklinać,trzeba uczciwie pracować…Do tej pory krzyża nie postawiono…
Już zrobiono podniesienie..Oglądam Cię teraz jak Hostię podniesioną przez kapłana..zostaję..