Stacja dwunasta
Podniesiono Cię na wysokość Panie przy głuchym warkocie żołnierskiego werbla..Dalej przypominał przed chwilą dokonane przybicie Twoich świętych nóg i rąk..Patrzysz z góry na świat który tak bardzo ukochałeś..dla którego teraz oddajesz swoje życie. Ostatnie spojrzenie..jak przed wyjazdem w długą podróż.Niczego nie żałujesz..to był niesamowicie piękny czas opowiadania człowiekowi o Ojcu..o niebie..o Eucharystii w której zostajesz dalej..Tylko dlaczego to tak boli..Swoją miłością z wysokości ogarniasz każdego..Nie możesz nikogo przytulić bo nie pozwalają na to mocno przybite do drzewa ręce ale gdybyś mógł?Masz szeroko rozwarte ramiona..Umieram za każdego.. za wszystkich którzy w chwili swojej śmierci wymówią moje imię Jezus i powiedzą przepraszam..Ciało nienaturalnie wygięte..charkot..Jak podciągać się na poranionych nogach i rękach aby nabrać haust świeżego powietrza.?No jak?..Życie powoli wycieka z Świętego Ciała..tęskni do Ojca..chce pójść do aniołów po tak ciężkiej przeprawie..usiąść na niebieskich pastwiskach..To już naprawdę koniec ale czy na pewno?Teraz zacznie żyć pomiędzy nami w Białym Chlebie aby każdemu z nas dać życie wieczne..zabrać do Domu gdzie będzie ciągle tęsknił za każdym ludzkim życiem..Ojcze wracam do Ciebie..
I tak kiedyś w takich czy innych okolicznościach odejdzie każdy z nas..Oby nam dane było wtedy popatrzeć na krzyż i usłyszeć Dziś ze Mną będziesz w raju..nic więcej tylko to jedno zdanie..
Jest cicho..żołnierze i gapie, oprócz warty poszli do domu..Koniec przedstawienia..Ale czy na pewno?