Coś z życia

Rekolekcje…

To przede wszystkim czas podarowany przez Boga ..moment zatrzymania się przy własnym życiu..oddech mierzony ilością wysłuchanych nauk i czasem spędzonym w kościele..Chwila kiedy trzeba przebudować harmonogram codziennego dnia by być przy…Poszukiwania tego jednego zdania które potem zostanie na dłużej..ale i pewna plastyczność ducha by się dostosował do wysłuchego słowa…Jak ważny jest w tym momencie prowadzący który ma wyprowadzić na szerokie przestrzenie spotkania Boga z człowiekiem..Nie chodzi o zbyt intelektualne podejście ale takie życiowe prowadzące prosto do serca..To takie trochę wymachiwanie rękami w powietrzu by jak najlepiej przekazać to co od Boga..I słowo w tym momencie musi mieć swój klej..zostać w glowie i na płaszczu czy kurtce..Parę razy prowadziłem rekolekcje parafialne..Ogromny wysiłek..Dużo czasu spędzonego na przygotowaniu ale i pokory względem słowa..bo przecież nie siebie ma się głosić ale przede wszystkim Tego który posyła do swojego ludu..I stajesz potem przed zgromadzonym ludem i zaczynasz..najpierw kulawo a potem nabierasz rozpędu niesiony Bożym Duchem bo przecież chodzi o coś więcej..Patrzysz jak krople słowa spadają pomiędzy zgromadzony lud..czy wydają plon?Nie wiem..Sieje się jednak szeroką dłonią nie szczędząc ani jednego ziarnka..ma paść na glebę ludzkiego serca..Wiele rzeczy dobrych i pozytywnych dzieje się i potem w konfesjonale..Urobiona gleba serca zaczyna się otwierać prosząc Boga o przebaczenie..Mocny i dobry czas przynoszący typowo kapłańską satysfakcję…Pytasz jaka to satysfakcja kiedy 18 razy musisz wystąpić za każdym razem z innym tekstem?Nigdy tego nie zrozumiesz..musisz być wyświęconym kapłanem bo ta sytuacja wyposaża człowieka w odpowiednie predyspozycje a przed wszystkim siłę potrzebną realizacji takiego zadania…Każdemu życzę przynajmniej raz w życiu takich udanych rekolecji z których wraca się lepszy nawet gdyby to była tylko jedna chwila…