Nie martw się..ta choroba nie zmierza ku śmierci…

“Panie oto choruje ten…” albo i inny..Aniołowie Pańscy mają dzisiaj ręce pełne roboty niosąc tak trudne wiadomości przed Jezusowe oblicze..Kiedyś zrobiły to siostry Łazarza dzisiaj współczesne media codziennie podają mniej lub bardziej kolorowe opracowania gdzie i kto zachorował , gdzie jest ich najwięcej i co nam może pomóc.. jak mamy się zachować..I zaczyna nas to powoli przerastać..Rodzi się cichy strach a co ze mną?Z moją rodziną? Z dziećmi?Co stanie się wówczas kiedy spotkam niewłaściwą osobę albo przez czysty przypadek dotknę się czegoś skażonego? Dzisiaj w jakiś sposób chorujemy wszyscy albo na wirusa albo z obawy przed nim i dlatego trzeba nam szukać pociechy , ukojenia i ogromnej cierpliwości..I czekać na Jezusa , który przyjdzie do nas jak w Ewangelii po czterech dniach..Żydzi wierzyli ,że ludzka dusza przez trzy dni przebywa przy grobie dopiero czwartego schodzi do Szeolu..Jezus przychodzi dopiero po dłuższym czasie aby pokazać, że ma moc zawołać człowieka po imieniu i ten wróci z ciemności śmierci do życia…Trzeba było podrzeć w tym momencie wszystkie wywieszone klepsydry..nic z tego..człowiek wrócił po pogrzebie żywy..Ale wcześniej płacze..Bóg płacze nad grobem swojego przyjaciela czyli nad mogiłą każdego z nas..To Boże Serce tak bardzo otwiera się na ludzki los,że płacze..I dzisiaj chyba tak jest kiedy patrzy na ten schorowany świat..na jego bezradność..poszukiwanie pomocy i rady co dalej robić?Ma słabość do krzyża każdego z nas..nie tylko my Mu pomagamy go nieść, ale sam staje za nami podnosząc go z ziemi i tak robi stając przy chorych, służbie medycznej, ratowniczej i porządkowej…przy każdym strapionym i smutnym..Jedna łza..jedna pociecha i radość..Jedna łza i kolejny wyleczony..
Potrzeba nam wiary i zaufania Marty. Ona się nigdy nie poddawała..Wysyłała wiadomości..wyszła Mu na spotkanie i rozpoczęła ten niesamowity dialog…I na końcu pada Jezusowe
pytanie..czy ty w to wierzysz?A może żywię tylko tysiące pretensji do Boga..do ludzi?Obwiniam każdego..próbując na tym coś ugrać? Wygrasz kiedy głośno albo szeptem będziesz mówił TAK,TAK ja mocno wierzę..nawet wtedy kiedy grunt ci sie pod nogami obsuwa..tracisz kogoś bliskiego..jesteś zarażony i nie wiesz co robić?TAK,TAK ja mocno..bardzo mocno..gdzie mam pójść?Co mam zrobić?TAK.TAK……
Wszyscy byli przyjaciółmi Jezusa jak my..Łazarz wychodzący z grobu to inny człowiek..Może i nam trzeba by było zostawić tego starego człowieka z jego nałogami i przywiązaniami?Odrzucić daleko od siebie te cuchnące i śmiertelne chusty?
Jest czas..dużo czasu ,aby to przemyśleć…w domu, pracy..i na każdym innym miejscu..
W starym żydowskim opowiadaniu..po Abrahama przychodzi anioł śmierci. “Widziałeś kiedyś ,by przyjaciel chciał śmierci przyjaciela?” Anioł odpowiedział”Czy widziałeś kiedyś ,by osoba, która kocha odmówiła spotkania z osobą kochaną?Abraham odpowiedział”Aniele zabierz mnie ze sobą..jestem gotowy”
Czy Ty w to wierzysz?

z kazania na V niedzielę Wlk.Postu 29.03.2020 w czasie pandemii koronawirusa ks.Marcin Gajda
zdjęcie clovek&vira

Obraz może zawierać: kwiat i roślina

 

Piecyk

Ostatnie wydarzenia które mają miejsce wokół nas sprawiają, że bardziej zaczynamy szukać zajęcia, porządkować..realizować dawno zamierzone pomysły..I jest ich na pewno wiele..Piwnica uporządkowana..ktoś pomalował pokój..inny naprawił płot..I kolejna fantastyczna rzecz wejście w szafy z ciuchami gdzie dokonuje się modowego Armagedonu..co jeszcze zostawić..w czym się jeszcze mieszczę a w czym nie?Swoistego rodzaju segregacja i pożegnanie z mniej lub bardziej lubianymi rzeczami..I te mniejsze , nie pasujące może jednak na bok, przecież wezmę się za siebie..wyciągnę rowerek ze strychu ..będę biegał jak tylko przejdzie ten cały horror ..po prostu wezmę się za siebie.
Rodzi się gdzieś na dnie serca wtedy takie błogie ciepiełko ,że znowu wszystko będzie piękne i szczupłe ..ja wam pokażę kiedy zacznę ćwiczyć..No co pokazać ci zdjęcie sprzed dwóch lat jak wyglądałam? ..No cóż dobrze, że tak naprawdę nikt nas nie rozlicza z tak podjętych zadań bo….
Ostatnio na naszym farskim podwórku robimy porządki z Adamem. Na pierwszy ogień poszedł złom za garażem. Uzbierany w ciągu wielu lat przerósł nasze oczekiwania i siły..Dwa razy trzeba było załadować kontener/tu dziękuję firmie Natezja i p.Waltrowi/…ale nareszcie nasze podwórko znowu przejaśniało. Oczywiście to moment odkrywania skarbów gdzieś tam ukrytych za drzwiami starych komórek albo pod warstwą czegoś bardziej nieokreślonego. I tak stało sie tym razem…wiedziałem , że znowu coś znajdę co mnie zachwyci.. I naraz za stojącymi,starymi drzwiami naszego kościoła/też cudo/dwa stare piecyki..takie zwykłe na węgiel jeszcze z zawartością nie spalonego popiołu..Hmm patrzę i myślę kto ostatnio grzał się przy tym ogniu? A potem zabrałem się ostro do roboty i dzisiaj piecyk jako symbol pewnej atmosfery i ciepła powędruje do mojego mieszkania. Jest przepiękny w swoich rdzawo-czerwonych kolorach…Drugi czeka na renowację,choć na razie wygląda tak jak na zdjęciu..
Taki piecyk pozwala myślą wracać do starych czasów i domów gdzie stał rozgrzany do czerwoności na środku pomieszczenia/napiszcie w komentarzach o tym jak było u Was/..Kiedyś był symbolem wspólnoty rodzinnej..dzisiaj może to bardziej ekran komputera przed którym wszyscy zasiadają..takie czasy. My starsi próbujmy jednak młodemu pokoleniu poprzez opowiadanie i czytanie przekazywać te wartości ..to jest coś co stanowi fundament naszego zwykłego życia i tradycji, co pozwala szczególnie w trudnych chwilach znaleźć coś więcej..Niezapomniane ciepło domowego piecyka..i jeszcze jak się rzuciło trochę ciasta na nudle na blachę..i zrobiło się takie żółte ciasteczko z bąbelkami..a potem realizowane marzenia w chrupaniu..No to Wam życzę dalej dzielnej kwarantanny ..a ja za jakiś czas wracam do kolejnego piecyka..tam jest najcieplej..Uśmiechnijcie sie i do zobaczenia na łączach internetowych…..

Obraz może zawierać: buty, na zewnątrz i w budynku

 

Obraz może zawierać: w budynku

Obraz może zawierać: roślina i na zewnątrz

O MIŁOŚCI mierzonej kroplami tęsknoty..

O MIŁOŚCI mierzonej kroplami tęsknoty..

Dzisiaj wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć ,aby zauważyć,że na świecie jest tyle tęsknoty .To uczucie przepełnia każdego z nas…Tęsknimy za bliskimi..normalnością..szkołą..pracą..zwykłym wyjściem z domu..poczuciem bezpieczeństwa i Bogiem..i pewnie jeszcze za wieloma innymi rzeczami. Tak nie boję się tego powiedzieć POBOŻNIEJEMY w tych trudnych chwilach/proszę przeczytać świadectwo włoskiego lekarza poniżej/ i dobrze , bo to On jest naszą ostoją i źródłem naszego pielgrzymowania..W Nim wszystko nabiera sensu..
Tęsknimy także po naszemu , tak lokalnie za spotkaniem z sąsiadem pod jabłonią, wspólnie przeżywanymi uroczystościami rodzinnymi i za swoim kościołem..Wszystko mamy na wyciągnięcie ręki jak napisała Dagmara w komentarzu a nie możemy z tego korzystać..Nie możemy podejść do człowieka, przytulić go. ..wszystko na dystans..w przepisowej odległości najlepiej w rękawiczkach i masce na twarzy.
I tak zaczyna się tęsknota , która wraz z upływem czasu coraz bardziej doskwiera..zaczyna brakować..ciągle z czegoś trzeba rezygnować mając nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy. I pewnie tęsknisz za ukochanym człowiekiem..zwykłym życiem ..kapłan za swoimi parafianami bo puste ławki w kościele potrafią łamać serce..I odwrotnie ludzie tęsknią do swojej świątynii i mieszkającego tam Pana…
Przypomina mi się psalm 84 gdzie dusza tak tęskni i wzdycha do dziedzińców Pana, bo przecież tam każdy nawet wróbel i jaskółka znajdują dla siebie schronienie przy Twoich ołtarzach. I czytam w komentarzu jak to wyżej wymienione ptaki zakładały sobie gniazda pod okapami świątynii. Nie ma bardziej bezpiecznego miejsca dla nas jak kościół..tu Pan nas ochroni jak stado przelatujących nad jego dachami ptaków. I pomimo tego że przechodzimy obecnie “dolinę Baka” dolinę niejednokrotnie łez,płaczu i strachu zachowujemy ufność w sercu i naszą modlitwą i wiarą potrafimy ją przemienić w prawdziwe źródło pomimo niekiedy i płynących łez. Dzisiaj tak wszyscy pragniemy ,by Pan nakłonił swego ucha i wypełnił wszystkie nasze większe i mniejsze tęsknoty. I tak się stanie ..według jego woli tak jak w Ojcze nasz…
Tęsknisz do Eucharystii?To Ci powiem że za każdym razem kiedy Ją przyjmuję myślę o Tobie..ofiaruję Jej owoce w Twojej intencji…Wiem jak jest Ci źle..ale jeszcze trochę i będzie dobrze..Chrystus tęskni i do Ciebie..trudno nam Go utrzymać w tabernakulum..On chce do ludzi ..swoich dzieci..
Kiedy biegam słucham niekiedy Rammstein Stein um Stein ..piosenkę o tym jak ktoś kamień po kamieniu zamurowuje się/widziałem kiedyś taki film/Nigdy tak..zawsze otwarci nawet w oknie machając do drugiego..pomimo zamkniętych drzwi..Jutro będzie dobrze..uśmiechasz się widzę pobłażliwe ..Tak u Ciebie dokładnie będzie lepiej..wrócisz znowu do gniazda pod okap kościoła..i zostaniesz…Nikt już Cię stamtąd nie usunie ,bo to Twoje miejsce od zawsze..Czy Ty w to wierzysz?
ps.Popatrzcie na zdjęcie poniżej jak Czesi tęsknią do Polaków i odwrotnie..
zdjęcie clovek&vira

 

Ze śliną na oczach…

Ze śliną na oczach…

W dobie kiedy już w sposób totalny dbamy o higienę myjąc a nawet dezynfekując ręce..kiedy nosimy maski ochronne/popatrzcie w czeskiej TV noszą je wszyscy/..odbywamy kwarantannę..nie możemy się gromadzić nawet na ukochanej jak się okazuje Mszy św./oj przyda się chyba nam trochę tej tęsknoty oj przyda by docenić to co zrobił dla nas P.Jezus/..kiedy mierzy się każdemu temperaturę..Chrystus spluwa śliną w ziemię a potem jak dziecko w kałuży robi z tego błoto i nakłada na oczy niewidomemu. Widzę oczami wyobraźni ten gest.. mocno skierowana ku ziemi głowa i …..tylko po to by uzdrowić.
Niewidomy od urodzenia ..może nie aż tak, ale ja nigdy dobrze nie widziałem taki urok. I pamiętam moje pierwsze okulary w wieku siedmiu lat i eureka ..ja widzę liczbę na moim ukochanym tramwaju..to była prawdziwa trójka. Od tego momentu rozpocząłem zupełnie nowe życie jak niewidomy z dzisiejszej Ewangelii..To nic ,że w szkole budziłem sensację z ogromnymi okularami..ważne ,że widziałem. Dzisiaj patrzę na moje życie z perspektywy noszych oprawek jak bardzo zmieniała się moda..jak to niekiedy śmiesznie wszystko wyglądało..Chodziłem kiedyś z posługą sakramentalną do pewnej niewidomej pani. Pamiętam na jej oczach taką czarną przepaskę..i to że była wyczulona na każde wypowiedziane słowo. Pobożna. pogodna i kiedyś w tajemnicy powiedziała mi ,że nasz Bartek ministrant/jest moim znajomym na FB/ przychodzi do niej ,by czytać jej książki..Jaki ja byłem wtedy dumny z mojej młodzieży..Bartek dzisiaj jest chirurgiem i już coś tam przy mnie majstrował i kiedyś leżąc na stole operacyjnym usłyszałem kiedyś ksiądz dla nas zrobił wiele cieszę się że i ja mogę pomóc..Fajne co?
Niewidomy z dzisiejszego Słowa Bożego po obmyciu w sadzawce Siloe wrócił do normalnego życia i ja wiem coś o tym..
Myślę,że każdy z nas ma w swojej biografii moment spotkania Jezusa który kładzie nam na oczy błogosławione błoto i mówi idź do najbliższej sadzawki z kratkami konfesjonału i obmyj nie tylko oczy, ale całe ciało…Wystarczy jedno słowo aby tak się stało powiedz głośno i dobitnie Wierzę a potem oddaj Mu pokłon..A jak zostanie trochę błota przekaż go innym ..by uwierzyli jak ty i ja….

ps.
I jak tam na kwarantannie?Codziennie oglądamy pusty kościół a Wy najchętniej byście szturmowali jego bramy?Tęsknicie do Eucharystii.. do swojej ławki w kościele ..wiemy o tym..naprawdę jesteśmy z Wami..staramy się poprzez łącza do Was docierać..Wytrzymajmy to jeszcze trochę może po wszystkim trzeba będzie zrobić jakieś wielkie podziękowanie Panu Bogu i festyn w końcu czy my jeszcze siebie poznamy?Żartuję…jesteśmy z Wami..módlcie się i proście Pana..będzie dobrze…musi..
Ciepłe pozdrowienia dla wszystkich nie tylko parafialnych serc..a teraz jeszcze uśmiech..damy radę…Specjalne pozdrowienia dla Bartka/widzisz pomogłeś mi napisać parę słów/..

Dzisiaj wyjątkowo chce mi się pić…

Dzisiaj wyjątkowo chce mi się pić…

Nasz przecudowny, parafialny ogród a prawie przy bramie nasza stara pompa , którą niedawno odmalowałem w pięknej zieleni i odcieniach szarości. Działa..naprawdę działa i my korzystamy z niej napełniając latem basen z wodą. To inaczej studnia stojąca od zawsze w naszym ogrodzie. Nie ma przy niej ławki.. raczej oprócz nas nikt z niej nie korzysta. I co ciekawego stoi przecież w naszym miasteczku a tu czytam w dzisiejszej Ewangelii jak to Jezus przyszedł do pewnego miasteczka i usiadł przy studni. Pewnie zmęczony, spragniony jak pielgrzym po długiej drodze pragnął zanurzyć usta w zimnej wodzie. Zrobić głęboki haust ciesząc się zimnem wpływającym w spragnione ciało. Pragnął..potem jeszcze raz powie to na krzyżu.. dobitnie kiedy będzie ducha oddawał Ojcu.
Nie jest sam. Obok Samarytanka z wielkim dzbanem w którym od zawsze nosiła wodę.Dzban symbolizuje całe nieuporządkowane życie tej kobiety..zawsze był dla niej ciężarem. W rozmowie z Nieznajomym zaczyna odkrywać fałsz swojego postępowania..zdziera z siebie to wszystko zostawiając przy studni. Zimną wodą przetarła rany po grzechach i to bolało,ale zostawiła dzban zaczynając coś zupełnie nowego..
Zawsze czuła pragnienie dobra ale nie potrafiła tego zrealizować bo to kolejny mąż i inne problemy nie pozwalały jej tego zaspokoić. Chciała napić się wody żywej.. nie tej bylejakiej..i wejść na drogę nawrócenia.
Czy jest coś we mnie z tej kobiety?Gdzie leży mój dzban?Dzisiaj w obliczu trudnych sytuacji myślę że wielu z nas zaczyna się zastanawiać gdzie wyrzucić swój dzban i jak zacząć coś nowego…Przyjdź do studni..przyjdź do Jezusa szczególnie teraz kiedy nie jest nam łatwo..Nie pozwoli ci zginąć z pragnienia..Siedzi przy studni i patrzy z kubkiem pełnym Wody Żywej..Napij się wreszcie….przecież wiem jak chce ci się pić szepce przy starej pompie…

z kazania na III niedzielę Wlk.Postu rok A msza transmitowana za pośrednictwem internetu o godz.9.30 15.03.2020

A potem weź i zjedz Słowo , które leży przed Tobą..

Z obawą w sercu patrzę na powieszone na gimnastycznych drabinkach szaty liturgiczne. To symbol czegoś więcej..kto je w przyszłości założy? Czy będą dalej tylko ozdabiać szkolną salę gimnastyczną..Czy znajdzie się ktoś kto zdejmie je z drabinki i ubierze , by głosić Słowo? Wierzę, że nasz Pan nie dopuści do tego by zabrakło siewców Jego królestwa..ale ,by przyszli to musimy więcej się modlić..szukać i opowiadać o dobrych stronach tych ,którzy dzisiaj służą. Nikt nie jest aniołem a to powołanie wymaga szczególnej łaski. W dobie nadmiaru niedobrych słów ale i upadków trudno tworzyć dobrą aurę..Wszyscy musimy płakać nad swoimi grzechami ale i zakasać rękawy do budowy czegoś nowego..Więcej pozytywnych opowiadanych przykładów których przecież nie brakuje..pochylenia się nad upadającymi ,bo nikt nie może pozostać sam..Chrystus by nigdy nikogo nie zostawił..Każdy ma szansę usłyszeć “Dziś ze Mną będziesz w raju” i jest to niezbywalne Chrystusowe prawo miłości do krzyża..bólu i podniesienia nawet ze strasznego upadku..poszukiwania każdego pogubionego i skrzywdzonego człowieka..Prośmy , by nie zabrakło nam tych którzy w niedzielę będą nam tłumaczyć to co Pan zostawił nam w swoim Testamencie..
Przed nami niedziela Pisma św…to czas zaproponowany przez papieża Franciszka..Tak bardzo chce byśmy chwile tej właśnie niedzieli spędzili w cieniu Biblii. Napisał nawet specjalny list w którym zachęca nas wszystkich do celebracji i czytania Piama św. Daje wskazówki i nam kapłanom byśmy kazania nasze uczciwie przygotowywali i nie głosili długich i przemądrzałych homilii. Sam wiem,że kazanie trzeba budować długo..z namysłem.. pomimo długiego doświadczenia i umiejętności wysypania czegoś z rękawa..Słowa trzeba słuchać zaopiekować się Nim, czuć Jego ciepło..Niekiedy wydaje mi się że słowa Biblii mają skrzydełka którymi fruną na glebę naszych serc bo “żywe jest Słowo Boże i skuteczne” Hbr ..To Słowo mądrości i nadziei pozwala nam zrozumieć działanie sakramentów..rozświetla mroki śmierci ..daje poczucie obecności Boga.
Hmm może dzisiaj odkurzyć Biblię stojącą na półce?Zapalić świecę na stole i przeczytać choć fragment i przemyśleć?Poszukać dobrego komentarza do wybranego słowa?
Na końcu jak Ezechiel zjedz to Słowo a Ono w Twoich ustach stanie się słodkie jak miód..to powodzenia..napiszcie jak Wam poszło…
/na bazie kazania na III niedzielę zwykłą ks.Marcin Gajda Sośnicowice/

 

Kiedy kochasz płacząc…

Czarno biały teledysk jak zwykle mocnego w muzyce i obrazie Rammstein daje wiele do myślenia. Przed chwilą biegałem w moim ogrodzie i gdzieś tam do dna duszy docierał rozdzierający głosy wokalisty mówiący o przegranej miłości. W domu zobaczyłem obraz do tekstu niesamowity w swojej wymowie i prostocie. Jeszcze w ślubnej sukni ale już sama przeżywa gorycz rozstania…Ukojenia szuka w szklankach pełnych zapomnienia..te strasznie podkrążone z bólu oczy takie czarne…Szukające skrawka nadziei, że może to jednak sen..Podarte zdjęcia wymazany FB wszystko w szale szybkiego zapominania..i jeszcze taki taniec nie do rytmu. A może by coś napisać?Wylać cały żal?A potem płacz i płacz..Z jednej strony liczy się tylko samotność bo tak chce się to przerobić a z drugiej może ktoś zapuka? Obłęd w głowie..karuzela ciągle jedno i to samo…I jeszcze te stopy bezwiednie kołyszące się przy łóżku..gdzie mają pójść? A może jeszcze przeprosić i prosić na kolanach ,że już nigdy więcej?W końcu chemia rozwiązuje problem i jest cicho jak po wyłączeniu radia…
Patrzę na to wszystko z perspektywy mojej wiary i myślę ile ludzi przeżywa takie problemy..jak cierpią..Mam takie lekarstwo przynajmniej można by spróbować..to Amour cierpiącego na krzyżu Boga który odrywa swoją świętą rękę ,by w takiej szczególnej chwili przytulić zgruzgotanego człowieka..Umarł za każdego..Żal mi tej dziewczyny która nie sięgnęła być może w takiej chwili po Biblię…nie spotkała kogoś kto właśnie jej po cichu szepnął kocham Cię ja , kocha i Bóg nawet gdyby w to nie uwierzyła i wszystko robiła po swojemu…Naszła mnie taka refleksja jak człowiekowi jest potrzebny niekiedy ktoś kto go przytuli i powie będzie dobrze..jestem z Tobą..Pamiętaj słowo gest nic nie kosztuje a potrafi zrobić cuda…Modlę teraz za tych którzy w tej chwili przeżywają swoją noc ciemności ,by wygrali..Boże obudź ich anioła stróża niech podniesie z kolan doda otucha potrzyma za rękę…i jeszcze przyniesie górę chusteczek by ocierać poplamione makijażem łzy..Wstaje z kolan zbiera butelki i zużyte chusteczki koniec głowa do góry życie musi pójść dalej..Kocham Cię..powiedziała patrząc na Ukrzyżowanego..hmm bywa jednak ,że taka historia kończy się inaczej…Jezu wspomnij na mnie gdy przyjdziesz do swego Królestwa….i dodam Es tut mir leid..

 

O pannach..ale i o każdym z nas….

Któż z czytających Ewangelię nie zachwycił ale i zadumał nad przypowieścią o słynnych pannach mądrych i jak mówi stare tłumaczenie…resztę można sobie dopowiedzieć.
Pewnie każdy z nas wybierał się na wesele. Moim zdaniem łatwiej ma tu mężczyzna który zakłada koszulę garnitur może wcześniej podejdzie do fryzjera i tyle…Sytuacja komplikuje się w przypadku kobiety…Wachlarz przygotowań to ogromne spectrum różnych zabiegów a więc spróbujmy je wymienić…Najpierw sukienka/nie może być drugiej takiej samej na sali absolutnie/ paznokcie aj tu bym się rozpisał ale może zostawię to na kiedyś plus brwi regulowane czy permanentne..gdzieś wyczytałem na reklamówce trwała rzęs… po prostu małe szaleństwo. Oczywiście włosy tak na świeżo itd. zabiegów naprawdę od groma by w pełni szczęśliwą udać się na weselne przyjęcie. Myślę, że do tego dochodzi wiele innych mniej lub bardziej tajemniczych zabiegów ale to niech pozostanie w oparach niewiedzy.
No tak dlatego Jezus wybrał na bohatera swojej przypowieści kobietę bo wśród tylu przygotowań miała jeszcze zabrać ze sobą oliwę do lampy. Z drugiej strony litości ile tego można zabrać i o czym pamiętać?A jednak..na końcu tego zabrakło. Inne może mniej wymalowane i przygotowane zabrały co najważniejsze..
Wybierając się w drogę chyba trzeba zawsze usiąść.. może i nad kartką by to wszystko poukładać, choć i tak zawsze na końcu czegoś zapominamy. Jezus uczy nas dzisiaj wkładaj do torebki,walizki to co najważniejsze na samym początku o resztę zadbaj potem..A co jest dla mnie najważniejsze?No nie znam odpowiedzi na to pytanie w twoim wydaniu, musisz zrobić to sam..Ten sam Jezus uczy nas kochaj drugiego takim jaki jest, rozmawiaj ze swoim Bogiem i kochaj Go,miej odwagę w sercu kiedy trzeba przyznać się do wiary, czyń dobrze…I to po kolei wkładane w walizkę naszego pielgrzymowania zamienia się w zwykłą oliwę która zasila lampę naszego życia. I nie trzeba się wtedy niczego bać..Kiedy Pan stanie w weselnej bramie na końcu drogi ..Ty z zapalonym lampionem zawsze znajdziesz drogę do Jego drzwi..Nie będzie ciemno wszystko będzie widać..warto zbierać już dziś…

ks.marcin gajda