Czarno biały teledysk jak zwykle mocnego w muzyce i obrazie Rammstein daje wiele do myślenia. Przed chwilą biegałem w moim ogrodzie i gdzieś tam do dna duszy docierał rozdzierający głosy wokalisty mówiący o przegranej miłości. W domu zobaczyłem obraz do tekstu niesamowity w swojej wymowie i prostocie. Jeszcze w ślubnej sukni ale już sama przeżywa gorycz rozstania…Ukojenia szuka w szklankach pełnych zapomnienia..te strasznie podkrążone z bólu oczy takie czarne…Szukające skrawka nadziei, że może to jednak sen..Podarte zdjęcia wymazany FB wszystko w szale szybkiego zapominania..i jeszcze taki taniec nie do rytmu. A może by coś napisać?Wylać cały żal?A potem płacz i płacz..Z jednej strony liczy się tylko samotność bo tak chce się to przerobić a z drugiej może ktoś zapuka? Obłęd w głowie..karuzela ciągle jedno i to samo…I jeszcze te stopy bezwiednie kołyszące się przy łóżku..gdzie mają pójść? A może jeszcze przeprosić i prosić na kolanach ,że już nigdy więcej?W końcu chemia rozwiązuje problem i jest cicho jak po wyłączeniu radia…
Patrzę na to wszystko z perspektywy mojej wiary i myślę ile ludzi przeżywa takie problemy..jak cierpią..Mam takie lekarstwo przynajmniej można by spróbować..to Amour cierpiącego na krzyżu Boga który odrywa swoją świętą rękę ,by w takiej szczególnej chwili przytulić zgruzgotanego człowieka..Umarł za każdego..Żal mi tej dziewczyny która nie sięgnęła być może w takiej chwili po Biblię…nie spotkała kogoś kto właśnie jej po cichu szepnął kocham Cię ja , kocha i Bóg nawet gdyby w to nie uwierzyła i wszystko robiła po swojemu…Naszła mnie taka refleksja jak człowiekowi jest potrzebny niekiedy ktoś kto go przytuli i powie będzie dobrze..jestem z Tobą..Pamiętaj słowo gest nic nie kosztuje a potrafi zrobić cuda…Modlę teraz za tych którzy w tej chwili przeżywają swoją noc ciemności ,by wygrali..Boże obudź ich anioła stróża niech podniesie z kolan doda otucha potrzyma za rękę…i jeszcze przyniesie górę chusteczek by ocierać poplamione makijażem łzy..Wstaje z kolan zbiera butelki i zużyte chusteczki koniec głowa do góry życie musi pójść dalej..Kocham Cię..powiedziała patrząc na Ukrzyżowanego..hmm bywa jednak ,że taka historia kończy się inaczej…Jezu wspomnij na mnie gdy przyjdziesz do swego Królestwa….i dodam Es tut mir leid..
Któż z czytających Ewangelię nie zachwycił ale i zadumał nad przypowieścią o słynnych pannach mądrych i jak mówi stare tłumaczenie…resztę można sobie dopowiedzieć.
Pewnie każdy z nas wybierał się na wesele. Moim zdaniem łatwiej ma tu mężczyzna który zakłada koszulę garnitur może wcześniej podejdzie do fryzjera i tyle…Sytuacja komplikuje się w przypadku kobiety…Wachlarz przygotowań to ogromne spectrum różnych zabiegów a więc spróbujmy je wymienić…Najpierw sukienka/nie może być drugiej takiej samej na sali absolutnie/ paznokcie aj tu bym się rozpisał ale może zostawię to na kiedyś plus brwi regulowane czy permanentne..gdzieś wyczytałem na reklamówce trwała rzęs… po prostu małe szaleństwo. Oczywiście włosy tak na świeżo itd. zabiegów naprawdę od groma by w pełni szczęśliwą udać się na weselne przyjęcie. Myślę, że do tego dochodzi wiele innych mniej lub bardziej tajemniczych zabiegów ale to niech pozostanie w oparach niewiedzy.
No tak dlatego Jezus wybrał na bohatera swojej przypowieści kobietę bo wśród tylu przygotowań miała jeszcze zabrać ze sobą oliwę do lampy. Z drugiej strony litości ile tego można zabrać i o czym pamiętać?A jednak..na końcu tego zabrakło. Inne może mniej wymalowane i przygotowane zabrały co najważniejsze..
Wybierając się w drogę chyba trzeba zawsze usiąść.. może i nad kartką by to wszystko poukładać, choć i tak zawsze na końcu czegoś zapominamy. Jezus uczy nas dzisiaj wkładaj do torebki,walizki to co najważniejsze na samym początku o resztę zadbaj potem..A co jest dla mnie najważniejsze?No nie znam odpowiedzi na to pytanie w twoim wydaniu, musisz zrobić to sam..Ten sam Jezus uczy nas kochaj drugiego takim jaki jest, rozmawiaj ze swoim Bogiem i kochaj Go,miej odwagę w sercu kiedy trzeba przyznać się do wiary, czyń dobrze…I to po kolei wkładane w walizkę naszego pielgrzymowania zamienia się w zwykłą oliwę która zasila lampę naszego życia. I nie trzeba się wtedy niczego bać..Kiedy Pan stanie w weselnej bramie na końcu drogi ..Ty z zapalonym lampionem zawsze znajdziesz drogę do Jego drzwi..Nie będzie ciemno wszystko będzie widać..warto zbierać już dziś…
Modlitwa raptem parę większych lub mniejszych słów wypowiedzianych przed Bogiem..Na kolanach z twarzą ukrytą pomiędzy palcami..ze łzami i pokutą albo radością płynącą z okolicy serca…no bo ja tak bardzo i mocno. Mokre dłonie od łzy która cicho sturlała się spod powieki.. jeszcze gorąca..nasycona wszystkim tym czym przynosi życie..słona niekiedy do bólu. I czujesz wtedy oddech Pana na plecach gdzieś w okolicy barku i słyszysz uniesiesz uniesiesz…Jak dwie skrzyżowane belki słowa spadają na pochylone plecy…będzie boleć?No tak nie da się inaczej ale na końcu zawsze będę Ja…Ja Ci zawsze pomogę nie zostawię..Nie bój się..
albo
tak cicho szepcąc Jezusie Jezusiczku Nazareński Ty mój..Ja zawsze przy Tobie wiesz…Nie mogę bez Ciebie..jesteś moim wszystkim tak po cichu i głośno…Tak mogę się jeszcze więcej modlić.. naprawdę ale patrz tak na mnie a ja na Ciebie..Oczy mam utkwione w Tobie jak ludzie z ewangelijnych pól i łąk..albo w czasie adoracji kiedy jesteś w Białym Chlebie Świętym..Ręce mam złożone.. zawsze patrzą na Twoje i moje niebo..
to
pójdę już powoli spać Aniele Boży Stróżu mój…do jutra..
ps.
I tego anioła z drabiny mi poślij..Jak on patrzy w moją stronę..uśmiecha się..Jakby pytał chcesz pójść po drabinie do nieba?To musisz dużo się modlić..nie da się inaczej..Oj Ty mój aniele codziennie rozkładam drabinę..kiedy brakuje niektórych szczebli to przeskakuję..ale każdego dnia bliżej..i jeszcze zostaw mi światełko te na boku bym nie pobłądził..to już naprawdę idę spać…
Święty Boże ,Jeden w Trójcy pozwól mi na chwilę przymknąć oczy…
Który jesteś zawsze obok podaj mi rękę
Który widzisz wszystko daj mi oczy pełne Ciebie
Który stwarzasz anioły patrz na mojego Stróża
Który patrzysz na losy świata daj nam mądrych przewodników
Który stworzyłeś zwierzęta chroń je
Który kochasz dzieci daj im swego Ducha
Który jesteś w moim sercu daj mi żywą wiarę
Który kochasz każdego człowieka.. naucz mnie tego
Który wybaczasz za każdym razem obdarz kroplą litości i mnie
Który powołujesz daj ludziom dobre rozeznanie swojej przyszłości
Który płaczesz z nami otrzyj nam łzy kiedy nam źle
Który uśmiechasz się do nas..daj i nam cieszyć się z Tobą
Który rozwiązujesz ludzkie problemy pomóż i nam
Który jesteś przy chorych daj siłę w chwilach bólu i zwątpienia
Który leczysz daj cud uzdrowienia
Który pielgrzymujesz z nami daj pewną drogę do Ciebie
Który od rana kochasz nas
Który chcesz byśmy byli przy Tobie
Który nie opuszczasz nas
Który jesteś Wszystkim dla każdego
Który pochylasz się nad nami
Który chcesz byśmy byli lepsi każdego dnia
Jesteśmy przy Tobie
Oddajemy to co mamy
Powierzamy całkowicie
Doprowadź nas kiedyś do Twojego Królestwa
Baranku Boży
Baranku Boży
Baranku Boży
Wołamy do Ciebie Jahwe bo JESTEŚ KTÓRY JESTEŚ
i bądź zawsze…
modlitwa na styczniowy poranek 17.01.2020 kiedy wspominamy św.Antoniego Pustelnika
ks.marcin gajda
Potrafisz coś zaśpiewać? Ot tak od serca? Jaką piosenkę pamiętasz? W szkole coraz rzadziej uczy się śpiewu bardziej nacisk kładzie się na teorię i historię muzyki. Gdy tymczasem śpiew i to w różnych kolorach muzyki jest czymś fascynującym. Podziwiamy i tych z desek operowych jak i zwykłej sceny..Zachwycamy się wielkimi produkcjami w stylu koncertów na stadionach…Pytasz mnie a co u mnie? Co ja preferuję? Hmm to może najpierw wersja ta dla prasy chyba każdą według mojego gustu piosenkę..słucham szczególnie linii melodycznej i wyłapuję niuanse aranżacyjne to jest po prostu miód na serce. Potrafię się godzinami tym zachwycać jadąc na przykład autem…delektować właśnie tym momentem i dziwić się jak aranżer czy kompozytor mógł na to wpaść..Liczy się i tekst choć do tego mam jakby mniej pamięci..bardziej pamiętam muzykę choć sam teksty przecież piszę..I teraz petarda no tak znajomi wiedzą że jestem starym fanem ostrej muzyki w wydaniu na przykład Rammstein..Wiem, wiem za chwilę sprawiedliwe dusze zaczną wołać o pomstę do nieba no jak tego można słuchać..No można nawet w wydaniu proboszczowskim choć jestem jednym z nielicznych w tej grupie fanów ..No to już starczy wróćmy na ziemię ale mogę napisać apologię mojego gustu gdyby ktoś tego naprawdę pragnął…
Muzyka daje nam coś więcej porusza każdy nerw naszego życia..wpływa na nasze samopoczucie jest świeżą krwią dla naszych emocji czymś co porusza..wywołuje łzy ale i radość przede wszystkim potrafi koić…bo jak napisałem przed chwilą komuś..to życie tak biegnie szybko , że niekiedy nie ma możliwości by do końca wysłuchać piosenki..kiedyś pewnie tej ostatniej ze starej życiem zdartej płyty..Dziewczyno z obrazka to teraz zaśpiewaj nam coś na FB..wiem wiem nic z moich ulubionych repertuar klasyczny..dobra później włączę sobie cd..
Przez cały okres Bożego narodzenia przewija się historia Świętej Rodziny z Nazaretu. Ile tu kolorów..barw ludzkiego życia od zwątpienia po szaloną radość całkowitego zaufania Bogu. Zawsze jakoś w cieniu..we śnie przychodzi prawdziwy Ojciec poprzez anioła do Józefa a ten..nie dyskutuje, nie zastanawia się tylko jeszcze bardziej wierzy. Józefowi można zawierzyć na początku kolejnego roku ..Maryja całkowicie oddała mu swój los..Bóg powierzył opiekę na swoim Synem Jezusem..Józef przez to że wątpił stawał się coraz mocniejszy..Bóg wiedział, że Józef musi przejść próbę swojej wiary i zaufania by potem bardziej jeszcze służył…Obok cicha Maryja patrzy na lampę swojego Józefa i na drogę przed..to kolejny dla nas 2020 rok..Stoją tak na chwilę przed podniesiem tobołów z ziemi a my za nimi…
Maryjo zostaw mi Twoją rękawiczkę…w niej była Twoja święta i ciepła dłoń która potrafiła zrobić tyle dobrego..zostaw przynajmniej jedną.. podamy ją każdemu kto jej będzie potrzebował..
Może i płaszcz w którym wędrowałaś za swoim Synem..przecież pod Twój płaszcz się uciekamy szukając schronienia dla siebie i bliskich…
I buty..sandały które zawsze prowadziły do Syna i potrafiły w życiu pokonać strach i cierpienie..daj przynajmniej jeden.pasuje do każdej stopy..
Otwórz torebkę byśmy mogli wsypać wszystkie nasze prośby i obawy a Ty zanieś je przed tron Najwyższego..wiemy że Ty nigdy nie zapominasz..
i świeczkę..tę spod Twojego obrazu pobłogosławioną Twoim uśmiechem i różaniec stary wypracowany..byśmy wiedzieli że jesteś..zawsze ..dla nas…
/na bazie kazania wygłoszonego w uroczystość Bożej Rodzicielki w kościele św.Jakuba w Sośnicowicach ks.Marcin Gajda/
Bardzo trudny czas dla Kościoła…naszej Matki. Z każdej strony wymierzone działo..kolejny film, zdarzenie , kłamstwo jedno goni drugie .Nie zdążysz złapać oddechu po jednym a tu już kolejne..No tak to miejsce i świętych i grzeszników ale o tych drugich jakoś głośniej ..Tak jakby w tym Kościele nie było nikogo więcej tylko sami upadli a gdzie jest ta reszta?Gdzie są ci dobrzy których jest przecież dużo więcej?Dzisiaj rano przyszedł do mnie pewien człowiek który powiedział proszę księdza brakuje mi już ducha w obronie Kościoła..brakuje jakoś tej wewnętrznej siły mówię no jak ją zdobywać skoro wokół tylko “ciemno”.I każdy z nas musi uderzyć się w poplamione serce bo przecież nikt z nas nie jest ani święty ani idealny..i za każdy grzech trzeba nam żałować do tej pory nie wymyślono lepszego sposobu oprócz oczywiście konkretnego karania. Wszyscy jakoś czujemy się ubrudzeni tym wszystkim..na każdym ubraniu plamka błota..A może trzeba zacząć od siebie?Od nowa?Lepiej przeżywana msza święta, modlitwa , pomoc drugiemu czlowiekowi..My jako ludzie ciągle będziemy wędrować do kratek konfesjonału by tam uzyskać przebaczenie….i tak będzie do końca życia. I to jest chyba ten pierwszy dobry krok..Wokół nas dużo potrzaskanych figurek ..część została rozstrzelana przez zwykłych terrorystów inne myśmy grzechem zrzucili z piedestału. A w świątyni po zamachu stoi sobie Pan Jezus poplamiony krwią ofiar i patrzy na ten swój poobijany i rozstrzelany Kościół ale tu jest Zmartwychwstały jakby chciał wlać nadzieję że to co niedobre minie i znowu wszystko wróci do normalnego życia.
Panie Jezu z kościoła na Sri Lance i potrzaskana Matko Najświętsza pilnowana przez żołnierzy daleko nam do ideału dlatego pomóż nam w tych niełatwych czasach składać dobre świadectwo..nawet kiedy będą się od nas odwracać albo za plecami rzucać niewybredne epitety..Ty uczyłeś nas w ciszy poznawać i wierzyć w Ciebie a tu taki wielki hałas…Pomóż wytrwać wielu poranionym sercom..dodaj otuchy każdemu bo za każdego oddałeś swoje życie nawet tego najgorszego..Nie wiem co pisać z każdej strony płynie niesamowity jazgot..wyłączę to wszystko ..pójdę na chwilę do ogrodu..na deszcz ..to oczyszcza….
Ostatnio Pinterest w ramach Nowe tematy które mogą Ci się spodobać przesłał ogrom wizerunków Matki Bożej.Oprócz tych bardzo pogodnych można było odnaleźć i te dramatyczne kiedy Maryja…kiedy Matka płacze. W kontekście ostatnio przeżywanych różnych hiobowych wiadomości między innymi o chorobie naszego kursowego kolegi oraz jego sms skierowanego do nas jego kolegów obraz płaczącej Maryi stał mi się wyjątkowo bliski.Chyba Ona najlepiej potrafi zrozumieć każdego kto stoi na krawędzi własnego zdrowia i życia..walczącego z tysiącem myśli co dalej?Kiedy umierał Jej Syn traciła wszystko tak jak dzisiaj rodzic musi pogrzebać własne dziecko..kiedy zatraca się ten naturalny rytm kto kogo ma pierwszy pogrzebać. Sama to przeżyła..na Jej twarzy widać odmalowany pędzlem artysty cały smutek tego świata..dramat Jej matczynego serca które przecież tak bardzo biło dla swojego jedynego Dziecka.W niejednym objawieniu płakała także nad nami wszak jesteśmy przecież także Jej dziećmi..i tak płacze kiedy przyjdzie choroba albo ślepy los.Łzy matki nigdy nie są na pokaz skrzętnie skrywane ,wycierane w tysiące chusteczek..i ten odmalowany na ustach i oczach ból.Jednak oczy Maryi zawsze widzą więcej.Ona całkowicie zaufała swojemu Synowi a ten na końcu wszystko przemienił w radość Wniebowzięcia..Przelane łzy zawsze jednak mają swoją historię i żadna łezka nie jest nigdy nadaremno…Jest zasiewem czegoś nowego..To co rodzi się w nas nowego zawsze potrzebuje wilgoci radosnych albo smutnych łez..Ale to tak trudno przecież wszystko po ludzku zrozumieć i pojąć..Łatwiej się pisze i mówi trudniej kiedy z piedestału natrętnych myśli i szukania na portalach informacji o chorobach trzeba to samemu podjąć…Nie wiem może niekiedy trzeba tylko patrzeć z różańcem w dłoniach..Nigdy jednak nie opuszczać rąk do końca,nie tracić nadziei bo za zasłoną łez zawsze spotkamy Tego który nam obiecał każdą łzę otrzeć..Smutne to dzisiaj ale..my żyjemy zawsze czymś więcej ..Chrystusowym Zmartwychwstaniem..Napisz to sobie na biurku kiedy będzie Ci się chciało płakać, ale nie z radości…kiedy dłonią będziesz próbował zasłonić usta i powtarzał po cichu Jezusie Nazareński
to nie może być prawda..ja?
Romek jesteśmy z Tobą w modlitwie.. koledzy z którymi byłeś razem w seminarium…
Na temat torebki można by napisać niejedną pracę magisterską albo inną szeroko poczytną pozycję. Towarzyszy człowiekowi od zarania..w końcu gdzieś trzeba było nosić różne klamory które były potrzebne w codziennym życiu. Początki pewnie wiązały się z jakimiś worami które trzeba było wlec ze sobą, bo i rzeczy tych potrzebnych było więcej. Zostawmy historię i rozwój torebki na przestrzeni wieków spróbujmy dzisiaj streścić się do tej współczesnej wersji. Generalnie torebki raczej noszą kobiety choć niedawno ktoś napisał o pewnej partii że to partia dla chłopców noszących torebki.. nawet to ciekawe. Torebka tak myślę to w jakimś stopniu ważny fragment życia kobiety. Musi ich być absolutnie więcej ..odpowiednio dopasowane do całego ubrania..Grać muszą kolory i kształt..Dobrze jak gdzieś tam z boku widzi się też emblemat znanego kreatora mody..Lubię współczesne wzornictwo szczególnie włoskie i pamiętam jak w Weronie widzieliśmy na wystawie sklepowej torebki słynnego projektanta mody..Hmm dzieło sztuki..i cena też..Jednak najważniejsza jest zawartość..Podobno w damskiej torebce można znaleźć prawie wszystko…teraz wykropkuje a panie w komentarzach niech napiszą co ……………………………
……………………………………………………………………………………..
……………………………………………………………………………………..
Kiedyś w damskiej torebce można było znaleźć także książeczkę Droga do nieba/w niedzielę oczywiście/ i różaniec.
Fajne taka mała ewangelizacja i pogotowie ratunkowe gdyby działo się coś niedobrego..
Panie Jezu pewnie nic nie masz przeciwko torebkom ,cieszy Cię to że ludzie chcą dobrze wyglądać bo to też świadczy o ich stanie ducha i radości którą mają w sercu…Choć i tu nie można przesadzać…Ty podarowałeś nam taką małą torebkę w czasie chrztu do której zbieramy nasze dobre uczynki,uśmiechy i życzliwość..Tak, tak pilnujemy tego,nie chcemy tego zgubić chcemy aby tego było jak najwięcej..No cóż kiedyś z taką torebką czy nawet torbą staniemy przed Twoim obliczem i pokażemy co mamy w środku…mniej klamorów więcej konkretów..to pomoże nam w wejściu do Królestwa…
Ponieważ tekst nie za bardzo pasuje do formatu całego portalu będzie tylko na chwilę..kto zdąży to przeczyta..zapraszam…hivlak/ w moim ukochanym języku,ciekawe kto zgadnie jakim?/
Są zdjęcia które robią niesamowite wrażenie .. serce zaczyna bić szybciej..próbujesz złapać oddech, a na ustach większe zdziwienie niż prezentuje popularny emotikon…No bo jak to może być możliwe? Pojawia się próba oceny po której jestem stronie..czy tak należało zrobić?A może to już przesada…A potem patrzę na krzyż i myślę no tak nie ma innej drogi w niektórych sytuacjach kiedy wykorzysta się wszystkie możliwości aby zapanował pokój i zgoda..Tylko kolana i pocałunek ludzkiego zabrudzonego buta..tak by pewnie i zrobił Zmartwychwstały Pan..Pamiętamy jak już raz to zrobił w czasie ostatniej Wieczerzy..dokładnie umył nogi uczniom i na koniec pocałował..Hmm ale i to nie do końca pomogło może rzeczywiście jak mówił Piotr trzeba by człowieka całego wykąpać w wodzie przebaczenia? Sam Piotr za chwilę o mało nie zadławił się swoją zdradą na dziedzińcu arcykapłana..nie pomogło tak do końca..A może trzeba by tak codziennie przypadać do stóp swojego Zbawiciela i Jemu obmywać stopy dobrym słowem,łzą przeproszenia czy prośby..Tam nabywać siły do przekraczania siebie w codziennych sytuacjach swojego życia kiedy trzeba mówić przepraszam,dziękuję i proszę. Kiedy widzę Ojca św. na kolanach obejmującego nogi sudańskich polityków z prośbą o pokój w tym kraju…to nie wiem co mam robić..Modlić się?Włączyć muzykę by to zagłuszyć?Wyłączyć wszystko?Przypomina mi o wielkiej pokorze którą powinniśmy nosić w sercu …o tym że gest,przytulenie,podanie dłoni potrafi robić cuda.
Panie Jezu z cudownych krzyży Ty widzisz wszystko ..cierpisz..za każdego z nas..pokazujesz czym jest zgięcie kolan i karku..Naucz nas tego..nie dla poklasku ani braw..nie dla chwały by znaleźć się na językach,ale dla Ciebie dla drugiego.Podnieś papieża z kolan.. teraz jest czas dla każdego z nas..postaramy się..W niedzielę z Piotrem wyznamy Tobie z kolan naszą miłość..trzy razy tak Cię kocham i wcale nie będzie to fragment z jakiegoś romantycznego serialu..bo tam będą i łzy i cierpienie ale i dużo prostej radości..Nie da się być przy Tobie i kochać bez radości…Kończę ..Jesteś Wszystkim…
Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.