Wszystkie wpisy, których autorem jest Grzegorz Brzoza

i drogi jasnej prostej do Betlejem swojego życia

 

i drogi jasnej prostej do Betlejem swojego życia. Gwiazdy na niebie która pomaga trzymać właściwy kierunek wystarczy mieć tylko wysoko podniesioną głowę i to z kolan , bo tak widzi się lepiej i więcej…jestem z Wami w tych dniach blisko poprzez parafialną naszą rodzinę. Dziękujmy Bogu, że mamy siebie nawzajem..za każdy dzień..Ciszy i spokoju świętowania…a teraz połamiemy się opłatkiem ..Wszystkiego co dobre i kochane…

Zdjęcia pochodzą z czeskiej TV Noe świetnej katolickiej telewizji.Warto poszukać po kanałach. Jest rewelacyjna mamy tam nawet godzinną cichą telewizyjną adorację Najświętszego Sakramentu i nie ma ani grama wiadomości i polityki hurrrra..

…dłoni ciepłych i pomocnych obok.Takich w których możesz utopić swoje…Dziesięciu palców które tak na raz dwa trzy łapią twoje tak mocno i nie puszczą..I zostawiają zapach który zawsze przypomina, że są..nie dalej niż na długość palców…

 

odkrywania Jezusa we własnym życiu, zadziwienia, że jest zawsze tak blisko..Wystarczy Go po prostu codziennie odkrywać na modlitwie i w przeżywanych znakach..Ale i przykrywania w potrzebujących pomocy których spotykamy na swojej drodze i…

No tak to wieczór przed Wigilią

No tak to wieczór przed Wigilią

Powoli nadchodzą życzenia wszelkimi możliwymi sposobami to i dobrze..ludzie pamietają o sobie..Pasterze powoli zganiają stada owiec do zagrody zamykają bramy.Powoli trzeba będzie wyruszyć w drogę do Betlejem ..jeszcze tylko spakować rzeczy i w drogę.To będą krótkie noce ale tak pełne ciepła i zadumania ..dlatego trzeba wyjść z domu .Ostatnie uśmiechy, pytanie czy masz wszystko?Buty zawiązane te wyjątkowe ,laska w dłoni tak na zapas by się w razie czego oprzeć..To co ruszamy do Betlejem…Nikt nie patrzy na kompas ale zadziera głowę do góry gwiazda poprowadzi ich do małego Jezusa…Skuleni , w ciszy wchodzą w noc..jak pielgrzymi w czasie ekstremalnej Drogi Krzyżowej..
I nam trzeba wstać z ławki naszego życia nawet kiedy musimy podpierać się laską..wypatrywać na wieczornym niebie znaku z nieba i tak powinno być zawsze..bo człowiek żyje kolorami nadziei i marzeniami które próbuje tak bardzo związać z Bogiem i to w każdej sytuacji swojego życia…Zamknij i otwórz oczy nie jesteś sam jest ktoś kto zawsze trzyma Cię za rękę, nie musisz się bać…Patrzysz w niebo i myślisz jutro moja kolejna Wigilia..wspominasz ,myślisz o tych co daleko nawet płaczesz i …nie bój się łez nie bój..Każda kropla to kawałek Ciebie, nareszcie ten prawdziwy..Mały Jezus je skrzętnie zbiera bo wie, że to od Ciebie..Może wracasz po latach po żelaznej spowiedzi do Boga i odnajdujesz sens tego wszystkiego co Cię otacza…Jest już cicho, Maryja z Józefem w drodze za chwilę będą szukać miejsca dla siebie, bo Ona już taka słaba ledwo trzyma się na nogach..pasterze już opuścili swoje zagrody,
aniołowie szykują się do jutrzejszego Wydarzenia…zapada mglista i deszczowa noc, Ty przytulasz się do poduszki albo kogoś bliskiego..czekasz to już jutro…dobrze ,że jesteś…do jutra kiedy wyciągniemy dłonie do wspólnych życzeń..nie bójcie się czekać…

zdjęcie Radio Proglas

 

 

 

W małym kinie przestano grać na pianinie…

Pewnie patrzysz na zdjęcie i myślisz co to za rudera?No tak dzisiaj na zdjęciu już tylko zdewastowany budynek ale kiedyś nasze niesamowite kino w mikulczyckiej dzielnicy Zabrza.Było zawsze centrum kulturalnym naszej miejscowości…przecież tam na szpulach dowożono wspaniały filmowy świat, który mogliśmy tylko oglądać na obrazkach.Tam po raz pierwszy oglądaliśmy fantastycznych aktorów i mogliśmy podziwiać ich grę, a potem giełda chwalenia się kto był na jakim filmie.Parę złotych w kieszeni i biegło się zobaczyć co nowego dowieziono a potem do kasy i…poprzez grubą kotarę do środka.Na starych przedwojennych, drewnianych, rozkładanych krzesłach przeżywaliśmy nasze młodzieńcze emocje.Ważne było jeszcze z którego miejsca na dole czy na balkonie..Życie zamieniało się przez dwie godziny w prawdziwe kino…Nasz świat zamknął się w granicach małego pomieszczenia poprzez który przewijał się cały świat..i ten do którego tęskniliśmy gdzie było wszystko w zasięgu ręki…A potem po seansie wracaliśmy z wypiekami na twarzy do naszych biednych mieszkań i znowu trzeba było stanąć obydwiema stopami na ziemi…Pamiętam zbierałem wtedy plakaty filmowe i bywało, że pani z kasy łaskawym okiem spojrzała na mnie i coś tam dostałem nawet z odzysku.Dzisiaj rzadko bywam w kinie może brakuje mi tej atmosfery, trzaskających krzeseł, prostoty …technika o niebo wyższa zabiła aurę starego kina.No cóż mój pesel biegnie coraz szybciej do przodu może dlatego?
Nasze kino, widoczne na zdjęciu zostało pewnego dnia podpalone.Dzisiaj na jego miejscu postawiono kolejny market.Umarło coś w naszych Mikulczycach i nigdy już nie będzie tak samo..nigdy..chyba, że po drugiej stronie życia sami wybudujemy sobie pomieszczenie z ekranem gdzie będziemy oglądać filmy ale już z naszego życia….szkoda…

Tekst dedykuję wszystkim chłopcom i dziewczynom z Mikulczyc, którzy w tym kinie zostawili część swojego życia..
Pamiętacie to jeszcze?

Obraz mo??e zawierać: niebo, drzewo i na zewnątrz

Chwila na pustyni

Wielu z nas dzisiaj poszukuje ciszy..próbuje wyłączyć się choć na moment z biegu codziennego życia. Organizuje się wakacje w znanych kurortach,ludzie w gronie przyjaciół wyjeżdżają by po prostu odpocząć.Jedną z wyjątkowo skutecznych form zregenerowania swoich sił duchowych pozostanie klasztor.Nic nie musisz robić..przebywa się razem z zakonnikami,wspólnie modli i spożywa posiłki a potem po cichu mkniesz do swojej celi.Generalnie zero telefonu nawet internet gorzej działa/i dobrze/ zaczynasz słuchać głosu wewnątrz i ta modlitwa jakoś taka inna,bardziej owocna.Od rana słyszysz miarowo odmawiane wspólne modlitwy,rytm który dociera do dna duszy.Czujesz obecność Twojego Pana który w tej niesamowitej ciszy zaczyna przemawiać..Dla mnie czas ważny przed naszymi małymi rekolekcjami..czas pozbierania myśli i słów..Patrzę teraz przez okienko mojej celi na drogę wijącą się poprzez park..dobrze niby ją znam ale z reguły co rok odkrywam na nowo tak jak meandry swojego życia.Jest późne lekko już chłodne popołudnie ..uwielbiam ten czas..i każdemu życzę by przynajmniej raz w życiu mógł przeżyć tak podarowane przez Boga chwile…no to wszystkiego dobrego dla Was z Bodzanowa od oblatów MN…i oczywiście mnie.. chwilowego zakonnika..
ps.Może kiedyś zrobimy taki parafialny kilkudniowy wypad do klasztoru..no zobaczymy,pomysłów dużo oby tylko wystarczyło sił..do zobaczenia..

 

Obraz mo??e zawierać: ro?›lina, na zewnątrz i w budynku

Na razie czekając pod bramą….

Mocny jak zawsze P.O.D w swoich riffach gitarowych jak i przesłaniu tekstu woła w piosence..
“Żyjemy i umieramy..Zważywszy na wiarę i strach..Kiedy mój czas się kończy..Gdzie pójdę stąd?Gdzie pójdę stąd?”Lost in Forever
Jednym z elementów naszego pielgrzymowania pozostaje czekanie, czy nam się to podoba czy nie…Ciągle na coś czy kogoś czekamy..A potem ciarki na plecach dobro czy coś negatywnego?Paleta przeżywanych sytuacji jest tutaj przeogromna. I błagamy Boga by tylko te dobre chwile ogarniały nasze życie ..choć bywa różnie i każdy o tym dobrze wie z własnej biografii.
Tak naprawdę jednak od narodzenia ciągle czekamy pod jedną bramą. Odchodzimy od niej na chwilę pozałatwiać swoje sprawy, by za chwilę znowu wrócić. Jak żebrak ,który wiecznie siedzi pod drzwiami, by uzbierać na życie. No tak siedząc i zdając sobie sprawę pod jaką bramą człowiek siedzi i kumuluje dobro a także olej w kaganku, aby kiedy Pan przyjdzie w stosownej chwili otworzyć drzwi. Jaka będzie ta moja chwila?Spokojna?Pełna pogody ducha i cichego pogodzenia z losem?W cierpieniu i bólu?I jeszcze jak śpiewa Sonny Sandoval gdzie stąd pójdę?Nad wejściem naszego cmentarza napisano Czekamy na zmartwychwstanie/to zdanie przeczytałem kiedyś jako przykład w pomocach duszpasterskich/..No tak ale najpierw nie boję się powiedzieć chcemy pójść do nieba..do Domu nie gdzie indziej..a potem to sobie wszyscy powstaniemy z martwych. Nie będzie wtedy nowotworu, chorób serca, bólu odejścia i samotności tylko nowe stworzenie inne, takie prawdziwe Boże. Nasi bliscy mają to już za sobą..My kurczowo trzymamy się tej kraty i klamki..i dopóki tak robimy zwycięża Niebo w naszym życiu..i my kiedyś ostatkiem sił przeczołgamy się na drugą stronę..
Panie pozwól mi czuwać w sakramencie pokuty i modlitwy pod Twoją bramą..nie zajmę dużo miejsca, by inni mogli przejść także..Nie jestem zazdrosny naprawdę..Życzę każdemu spotkania z Tobą bo gdzie ma pójść jak nie do Ciebie?Dalej czekam na głos który kiedyś usłyszę i ciepłą Twoją dłoń którą mi podasz kiedy otworzysz drzwi…do zobaczenia!
zdjęcie Mariusz Pendzich

Obraz mo??e zawierać: niebo, noc, drzewo i na zewnątrz

 

Białymi kamieniami obłożony nagrobny krzyż..

Nie ma miejscowości bez cmentarza, nekropolii gdzie składa się ludzkie szczątki po przebytej drodze. Śmierć to chyba najtrudniejszy moment ludzkiej egzystencji, wszyscy o nim wiemy, przygotowujemy się a jak zapuka do drzwi to nie wiadomo co robić. Boimy się , choć przecież przez całe życie mówiono nam w kościele o życiu i zmartwychwstaniu to jednak zawsze istnieje gdzieś ten cień wątpliwości. Może tylko ludzie święci tak łatwo przeskakują z życia do śmierci..Czytam jak w Pakistanie kamieniowano młodego 19 letniego człowieka za wiarę..pytano czy wierzysz? Tak… i leciały następne kamienie…aż do skutku. Młody męczennik ..myślę sobie czy ja znalazłbym w sobie tyle wiary?Żyjąc tu łatwo gadać nam wszystkim..niekiedy to nawet nie chce się do kościoła pójść a tu?19 lat i tyle wiary w sercu i to nie w Polsce ale w muzułmańskim Pakistanie. U nas w tym wieku to raczej kombinuje się jak od wiary uciec/to nie reguła/ a tam, daleko?Taki niesamowity przykład..
Widziałem i byłem przy niejednej śmierci, przeżywałem potem ten moment także kiedy odprawiałem pogrzeb a więc dokładnie znam ten odcinek życia pomiędzy śmiercią a pogrzebem. Obrazki jakie namalowało wtedy życie przekraczają naszą wyobraźnię…Ktoś kto przeżył katastrofę samolotu w Nowym Jorku opisuje jak przez sekundy widział całe swoje życie przelatując pomiędzy wieżowcami miasta i lądując na rzece Hudson..jeszcze raz rachunek sumienia i nasza możliwość powiedzenia Bogu przepraszam..
Każdy z nas ma w ręku ten jeden, jedyny otrzymany na chrzcie biały kamyk na którym wypisane jest nasze imię..to kamyk Zwycięzcy ,który dobiegł do mety. I jeszcze ci w białych szatach obok ,wcale nie nudni w takich samych strojach przyjdą do źródła a Bóg każdemu będzie ocierał łzy..jedna łza jeden problem w życiu..I jeszcze klucz przelatujących ptaków nad głową które wracają do Domu i tak bardzo przypominają o przemijaniu..I nie chcą zdjąć tej białej szaty bo w życiu starali się być uczciwi i dobrzy, dali z siebie wiele/choć mogli więcej/..prości fajni ludzie, tacy jak my/niekiedy.. przebacz nam Panie/.
I tym świętym którzy są w naszych rodzinnych albumach a umarli w białych szatach z kamykiem w zaciśniętej dłoni zapalimy świeczkę by przypomnieć, że jesteśmy, wierzymy i kiedyś do nich dojdziemy. I co jeszcze?nad rzekę moi Drodzy prać szaty, myć kamienie … “czuwajcie bo nie znacie ani dnia ani godziny”…
Wiele ciepłych , dobrych i pełnych nadziei chwil…Wasi duszpasterze Marcin i Adam /Jakubowi kapłani/

zdjęcie Bożena Józefiok
wykorzystano fragment kazania na uroczystość Wszystkich Świętych..ks.Marcin Gajda

Obraz mo??e zawierać: niebo, chmura, trawa, na zewnątrz i przyroda

Moje miejsce…

Każdy z nas jest określany poprzez miejsce w którym się realizuje. To jest to światełko, mgiełka, która snuje się za nami.W tych dużych słowach to nasze powołanie potem rodzina, środowisko naszej pracy, miejsce gdzie lubimy przebywać. I tam z reguły próbujemy trzymać fason, idzie to do przodu lepiej lub gorzej. Są jednak miejsca ciche gdzie zachowujemy się -nie boję się powiedzieć-dosyć naturalnie, jesteśmy sobą do końca.
Ktoś stoi przy ladzie, pani pakuje i kasuje a człowiek ?Uśmiecha się, dotyka palcami włosów, lekko ziewa rozglądając się widać szczęśliwy ale i taki, że nie wie za bardzo co z sobą zrobić.Stoję w kolejce do kasy i z tego miejsca doskonale to widać. I oczywiście nieśmiertelny telefon odpalany co chwilę jakby Donald Trump pisał sms za sms..Do tego parę bezbronnych min i finał.. zakup zrobiony.Nareszcie można pomknąć do domu. I jeszcze dwa zdania do tej obok..to jest naprawdę okazja, ostatnie i te inne mantry dodające pewności..I drugiej takiej już nie ma..naprawdę?Do tego szeroko otwarte oczy a mogłam zabrać z półki ,byłam pierwsza aj…Nie wspomnę o poszukiwanych rozmiarach.
Duże lustro na stoisku z butami..Popatrz mówi żona do męża są rewelacyjne i potem cały obrzęd wkładania butów, poprawiania stroju i włosów przed lustrem/no właśnie co mają włosy do butów może jakaś pani to wyjaśni?/ Pełnia szczęścia ona z kartonem wychodzi ze sklepu on z reguły uboższy nie do końca potrafi docenić jej szczęścia.
To tylko mały fragmencik każdej ludzkiej biografii gdzie moim zdaniem jesteśmy bardzo prawdziwi..przed ladą nikt nie kłamie, nie próbuje raczej grać kogoś innego. Czy my zdajemy sobie sprawę, że z takich małych puzzli składa się całe nasze życie?I ważne jest byśmy byli w tych i innych sytuacjach zawsze prawdziwi i autentyczni nawet jak nam coś nie wyjdzie. Ludzi wybaczą nam błąd ,kłamstwa raczej nie..choć nasz Pan Bóg wybacza nam wszystko. Przygotowuję na dzisiejszy wieczór katechezę o grzechu pychy..i czytam
“Porządni ludzie nie mają zranień..nieskazitelna moralność pokrywa ich skorupą idealności…Miłość Boga nie opatruje tego kto nie ma ran. Samarytanin podniósł mężczyznę bo leżał na ziemi. Weronika otarła twarz Jezusowi bo była brudna. Tak więc kto nie upadł nie zostaje podniesiony, kto się nie pobrudził, tego nie obetrą” Charles Peguy
Nasze małe i większe sprawy…mniej lub bardziej świadome., niekiedy nawet śmieszne…ale nasze. Niech będą zawsze prawdziwe nawet jak tę prawdę przypadkowo, ukradkiem zobaczymy w lustrze…fajnego wieczoru…

zdjęcie ks.Adam Bryła/dzisiaj rano/

Obraz mo??e zawierać: w budynku

A Pan Bóg nie chce byśmy byli ksero….

Fantastyczne zdjęcie naszego Adama jak zwykle stało się źródłem inspiracji do czegoś więcej. Tak to nasz wyjątkowy, jedyny kościół na naszej małej ziemi. Niepowtarzalny pod każdym względem, omodlony słowem przychodzących tu pokoleń , ciepły, po prostu nasz…Jakubowy Sośnicowicki..Nikt nigdy nie próbował zrobić z niego odbitkę, wybudować w innym miejscu …Nie da się przesadzić aury, modlitwy i ludzi tu mieszkających ..nie da się zrobić popularnego ksero..
Słowo kserografia pochodzi oczywiście z języka greckiego gdzie pierwsza część xeros to suchy a reszta to opisuję. Wiemy jakim błogosławieństwem szczególnie dla pracujących w biurze, piszących prace różnego rodzaju było wynalezienie tego urządzenia. Szybko i łatwo można zrobić potrzebną odbitkę, choć dzisiaj innych gadżetów jest mnóstwo to jednak stare dobre ksero ciągle nam służy .
Jednak to słowo przeniosło się także do słownika postaw ludzkich. Doskonała pozycja Bartka Chacińskiego o najmłodszej polszczyźnie nam to fantastycznie przybliża. Kseroboj to symbol tępego naśladownictwa. Brak im czegoś swojego a więc garściami czerpią z innych i to pod każdym względem. Występują w życiu w absolutnie nie w swojej roli, zgapiają jak powie młody człowiek z gimnazjum. Inne nazwy to echo man albo skaner. Fajne co?Znasz takich?No pewnie tak, powtarzają te same słowa, mantrują postawą, jedno i to samo ale nie od siebie. Część wikarych którzy byli u pewnego proboszcza/nie powiem kto nie/ zachowuje się dokładnie tak jak on..znam tę sytuację od podszewki a więc komuś kiedyś mówię please nie mów tak, ja już nie mogę tego słuchać. Nasz kochany Pan Bóg mówi jasno bądź zawsze sobą, ucz się od dobrych, patrz na świętych ,naśladuj ale nigdy nie trać tej Twojej iskierki i imienia po którym rozpoznaję Cię od chrztu. Zrób nawet gorzej słabiej ,ale byś w tym zawsze był Ty. Hmm nie jest to łatwe bo zawsze gdzieś tam coś wkrada się nam do głowy by być taki jak inny, pokusa wystąpienia w innej roli ale tę sytuację zostawmy dla zawodowych aktorów. Inaczej wychodzi to potem żałośnie..i zostaje tylko nisko opuszczona głowa. Licz zawsze zamiary na posiadane siły i tyle…To trzeba sobie codziennie mówić przed lustrem…rapując tak:
“Pragnę być nietypowy, niepowtarzalny, jednorazowy, oryginalny. Jeśli kopiuję to tylko w punktach ksero,gdy ktoś powiela kogoś,uważam go za zero”Paktofonika
“Kto ma szczerą zajawkę w sercu, wie jak być sobą, być prawdziwym i tak mu dopomóż Bóg”/anonim/
Kolejna przejażdżka rowerowa było extra..no to pa..może do jutra?

 

Obraz mo??e zawierać: chmura, niebo, na zewnątrz i przyroda

A klucz blisko…w torebce lub kieszeni..

Pewnie nieprzeliczone są zamki, które w swoim życiu otwieraliśmy. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy z tej prostej czynności może dopiero wówczas kiedy naraz zabrakło klucza, tak wszystko było mechaniczne i proste rach ciach i drzwi otwarte.
W mojej biografii zdarzyły się momenty krytyczne związane z brakiem klucza. Monachium, jestem na zastępstwie, mieszkam w wieżowcu przy szpitalu. Ktoś zapukał do drzwi wyszedłem i te się zatrzasnęły. Ja bez klucza, na dole kartka ślusarz za jedyne 100 jeszcze wtedy marek otwiera każdy zamek. A to wysoki parter, drabina z zakrystii i widok dyndających kluczy w zamku..widok niesamowity. Jest godzina 22 co tu zrobić..usiadłem przed blokiem na schodach jakiś taki zagubiony. W końcu odezwał się we mnie MacGyver i przez
okienko w łazience które było zamknięte jakoś udało mi się wejść i ta radocha…A raz w Portland ME wyszedłem z mieszkania bez kluczy i dwoje drzwi się zatrzasnęło a ja sam..wszyscy byli w pracy..I tak siedzę na schodach aż tu nagle jakaś kobita z kluczami wchodzi…i mówi key…no tak, ale przecież nie mogłem się przyznać, że jestem w tarapatach. Amerykanka uśmiechnęła się i było po problemie.
Klucze i zamki tak ważne w naszym codziennej pielgrzymce.To i także moment typowo życiowy czy potrafię otwierać się na innych?Czy czasami nie wyrzucam gdzieś klucza daleko od siebie?Nie pozwalam dotrzeć do siebie , bo ktoś coś tam..Najgorzej kiedy człowiek nie chce otworzyć się słowem przepraszam..robi się z niego taki zardzewiały z nienawiści zamek..nie da się przekręcić za nic w świecie..Nie, nie Panu Bogu to się nie podoba absolutnie..A ile takich starych, zardzewiałych sytuacji jest?I niekiedy poszło o totalną głupotę..nic więcej..Tak masz rację każdy musi mieć swoje ciche sanktuarium do którego klucz ma tylko sam Bóg i dobrze..Nie wszystko musi być zapisane na flagach, coś trzeba zostawić dla siebie i Stwórcy…Nie zamykaj się nigdy tak na fest przed nikim, pokaż Twoje dobre serce które przecież masz..No wiem nie jest łatwo ale to jest olej do naszych lamp na drogę do Królestwa..Noś klucz do siebie zawsze blisko swojego serca tak go nie zgubisz i zawsze będziesz gotowy uchylić drzwi..Tylko błagam nie wyrzucaj go przed nikim..bo go już potem nigdy nie znajdziesz..i nawet św.Antoni nie pomoże..
Spokojnego wieczoru dla wszystkich..ale dzisiaj wiało na rowerze, ale dałem radę…no to pa..

 

Brak automatycznego tekstu alternatywnego.

Biegając z lizakiem w dłoni…

Kiedy wypowiadasz słowo lizak każdy szybciutko w wyobraźni
wraca do czasu swojego dzieciństwa. No tak okrągłe, podłużne, płaskie ale oczywiście wszystkie na patyku.Cukierek na patyku wymyślił Hiszpan Enric Bernat w 1957 roku. Wiedział co człowiekowi jest potrzebne aby szybko rozprzestrzenić próchnicę. Skomponował z dostępnych mu powszechnie środków słynnego chupa-chups/chupar-lizać/.
Przebojem jednak pozostał papierek w który został zawinięty to dzieło samego Salvadora Dali.
Nasz obrazkowy jest jednak typowym produktem ,który można kupić w odpustowej budzie albo na jakimś straganie. Ma w sobie dużo prostego i kolorowego uroku. Przypomina jak umorusani biegaliśmy z lizakiem w dłoni, jak się wszystko potem kleiło ,ale radość z pochłonięcia kolorowego cukierka na patyku była przeogromna. Generalnie było biednie..taki lizak jeszcze przywieziony z zagranicy, kolorowy był symbolem czegoś więcej, że istnieje miejsce gdzie jest lepiej niż u nas. Nie poruszam tego tematu gdyż nie udało by się nam spokojnie wylądować z końcówką tego krótkiego tekstu.
Oprócz jednak słodyczy lizak posiada i delikatny wymiar negatywny może nie chodzi o samą rzecz ale czynność którą z nim łączymy. Podlizywanie się popularne zachowanie dzisiaj wobec ,tych którzy posiadają władzę i w jakimś stopniu mogą decydować o naszych losach. Najpierw człowiek bada grunt na ile można a potem zaczyna się..oczywiście musi tak być, wygramy nie ma innej opcji, jesteś naprawdę najlepszy, chcesz będę przy Tobie, ale brakuje tu serca bo jak nie wyjdzie to…no cóż takie życie,ja wiedziałem i tysiące innych historii. W Biblii apostołowie mieli od czasu do czasu takie ciągotki ale Pan wybijał im to z głowy. Cienka jest różnica między podlizywaniem a służbą..miarą pozostaje ile chcę ugrać dla siebie a ile ważna jest idea.
Oj lizaku ty taki na patyku przypominaj nam od czasu do czasu o ostatnim miejscu przy stole..Chroń mnie od wszystkich tytułów bo to nie o to chodzi w głoszeniu Królestwa..naucz traktować drugiego człowieka poważnie bez podlizywania nawet jeżeli będzie to kosztowało moją głowę..bo honor..kręgosłup dużo więcej znaczy niż słodycz lizaka …
Pogodnego wieczoru…wróciłem z roweru cały mokry ale było fantastycznie..pa

zdjęcie Bronek Józefiok/chyba/?

Obraz mo??e zawierać: na zewnątrz