To On zaraził nas swoją miłością…

Kapłańska modlitwa brewiarzowa jest miejscem gdzie codziennie,od rana wyczuwa się atmosferę przebiegającego roku kościelnego… Adwent ,Boże Narodzenie , Wielki Post ..Wielkanoc i okres zwykły. Od świtu napełnia się człowiek Bożym Słowem które w miarę upływu lat coraz bardziej uderza w serce. I idziesz tak potem przez cały dzień i czujesz jak rośnie usłyszany rano werset ..jak przynajmniej próbuje wydać plon…Jak ziarenko niecierpliwe w ziemi rozsadza poszczególne grudki naszego serca..bo chce się piąć ku górze ,bo przecież stamtąd przyszło i tam chce wrócić..
Głęboki i pełen smutnego zapachu jest dzisiaj Izajaszowy tekst o cierpiącym Słudze Jahwe/Iz 53/ w doskonałym tłumaczeniu Biblii ekumenicznej. Prorok mówił o tym jak będzie cierpiał wybrany przez Ojca Syn. Czytamy “On wyrósł przed nami jak młody pęd ,jak korzeń z wyschniętej ziemi” Stanął przed nami i my do dzisiaj się w Niego wpatrujemy..bo to On w piątkowy dzień jest naszym Panem i Zbawicielem..Słowo mówi dalej że nie miał postawy,ani wyglądu byśmy mogli na Niego popatrzeć..a my?Dzisiaj, jutro, zawsze wręcz odwrotnie chcemy się w Niego wpatrywać..Został pomiędzy nami w tysiącach różnych obrazów..na chuście Weroniki i zawsze ta twarz będzie dla nas pokrzepieniem i siłą ..zawsze..Taki cichy dzisiaj jakby z boku “był wzgardzony i odrzucony przez ludzi,pełen boleści..podobny do tego przed kim twarz się zakrywa”..My za niedługo będziemy zakrywali twarze z innego powodu.. od naszego Pana możemy się tylko “zarazić” miłością..I może o to chodzi,by ten dzisiaj Wielkopiątkowy nasz Pan przygarnął każdego z nas tak mocno..To nic,że na naszym ubraniu zostanie Jego krew i pot..każda kropelka z szalonej do z nas miłości do każdego z nas…Zostawi obrazek na duszy na dłoniach jak biblijnej Weronice…
Drogi Panie kiedy przyjdę dzisiaj aby towarzyszyć Ci na ostatniej drodze prowadzącej na krzyż to proszę dotknij mnie..Nie nie umyję potem rąk ..Niech Twój ślad zostanie tak na pamiątkę..Niech wypali niebieskim tatuażem w formie prostego krzyżyka na nadgarstku to ,że zawsze należę do Ciebie…Pokażę Ci moje dłonie pod krzyżem..będę tam stał bez maski..przed Tobą nie zasłonię twarzy…bo przecież Ty mnie znasz do mojej krwi i kości..lepiej niż ja sam…
zdjęcia clovek@vira

Judasz był chyba typowym malkontentem…

Judasz był chyba typowym malkontentem…
Biorę do ręki fragment Janowej Ewangelii …pachnie już cedrowym ogrodem i gęstniejącą atmosferą wokół naszego Pana…Powoli co chwilę dokłada się kamyczek oskarżenia do misy wyroku..wyszukuje subtelnie gdzie by Mu tu jeszcze przyłożyć…Taki biblijny hejt, a bo to nie szanował faryzeuszy a innym razem łamał prawo szabatu a kiedy indziej mówił o sobie jak o Bogu. I leciały te emotikony jeden za drugim..szczególnie te wyrażające złość..Co by nie zrobił wszystko oceniane na jedynkę bo gdyby to zrobił kto inny to byłoby super..I byli ci którzy nigdy nie pokazali twarzy jak zawsze potrafili dużo powiedzieć za zasłoną nicka ale byli i ci zawsze sprawiedliwi którzy widzieli zawsze więcej..A co tam mieli rację..no bo kto jak nie oni..Nie o tym jednak chciałem pisać/fajny temat na zaś/…
Wracam do biblijnego urywka i czytam o Judaszu jak to obruszył się na wieść, że Maria nakupiła olejku nardowego i to za trzysta denarów a przecież tym można było wspomóc biednych. Słowo dopowiada mocno był złodziejem i wykradał z trzosa pieniądze na swoje potrzeby. Kiedyś podobnie oceniano podróże papieskie po to tyle środków wydawać ..ile za to można by zrobić dobrego.I tu dotykamy sedna problemu Judasz należał do typowych malkontentów i to takich pisanych z wielkiej litery. Któż takich nie zna?Nigdy, ale nigdy mu nic nie pasuje chyba, że zrobi coś sam albo jego ludzie. Nigdy nie widział nic pozytywnego tylko chmury na niebie..nie dopuścił dobra.. innego głosu do swojego serca.NIgdy! Dla niego liczył się tylko jeden kolor ..kolor pesymizmu wszystko widział na czarno i tym próbował jak koronawirus zarażać ludzi. I to narzekanie jak to wszystko i wszyscy są źli tylko on jak słońce na niebie wie co jest dobre i nikt inny. A jeszcze coś to wyolbrzymiamie problemów do entej potęgi…prawdziwy mistrz. Złoty medal ma także w powszechnym marudzeniu..takim nieznośnym przed którym ludzie uciekają..bo już nie mogą tego słuchać. Nic nie zrozumiał z nauk Nauczyciela z Nazaretu nic..tak stał się pierwszym i ostatnim kandydatem do zdrady. Kiedy Jezus mu to oznajmił czyli powiedział prawdę prosto w oczy wtedy wyszedł w noc aby za chwilę w ramach zemsty sprzedać Go za 30 srebrników.
W tych trudnych warunkach w jakich dzisiaj żyjemy łatwo o to by skoczyć sobie do gardeł.Napięcia są zbyt wielkie dlatego w taki czy inny sposób dajemy im ujście.Jezus uczy nas dzisiaj w Wielki Czwartek prawdziwej pokory która potrafi pokonać budzącego się w nas malkontenta. Przygryzienia języka by nie gadać byle czego ,ale szukać przede wszystkim dobra nawet w trudnych sytuacjach naszego życia. Szukajcie wpierw Królestwa Bożego a wszystko inne będzie wam przydane..pamiętajmy o tym kiedy przyjdzie pokusa aby kogoś znowu zdyskredytować…bo może się zdarzyć, że ktoś za nami zawoła albo pomyśli. J…. a tego nikt pewnie by nie chciał..
zdjęcie clovek@vira

Baner

Tak myślę a może by w domu albo na podwórku albo innym miejscu zrobić jakiś baner z napisem dla wszystkich czy jakimś pozdrowieniem?I przesłać zobaczymy jak wyglądacie ..Brakuje Waszych uśmiechów i obecności..dzisiaj ktoś nam zrobił niesamowity prezent i jesteśmy tej rodzinie ogromnie wdzięczni..Bóg zapłać!Proszę jednak zdjęcia przesłać na gajda.marcin@wp.pl ..Zastrzegam sobie też prawo do selekcji…To czekam…

Uklęknę przed okruszynami z wieczernikowego stołu..musi wystarczyć…

Masz stół w domu?Taki duży, okrągły?Albo prostokątny?Taki zaplanowany od samego początku kiedy urządzało się mieszkanie…Tak tak masz rację tu będą się dokonywać najważniejsze rzeczy z rodzinnego życia..tu życie będzie nabierało rozpędu w omówionych przy nim planach. Tu będzie ostatni łyk herbaty przed wyjazdem..i jeszcze trzeba będzie usiąść..Tu nastąpi to głębokie spojrzenie w ludzkie oczy i chęć zapamiętania rysów twarzy na wyznaczony czas…I patrzy potem tylko człowiek na klepsydrę i prosi nie tak szybko..jeszcze chwila..jeszcze dotknięcie palców położonych na blacie..
Zasiadając do stołu według maksymy tej z dzieciństwa trzeba umyć ręce. Dzisiaj umyte prawie do kości ..co chwilę ,aby je odkazić.. aż bolą od płynów i mydła. I to jeszcze mało trzeba umyć stopy ..nie możemy tego zapomnieć tylko tak możemy z Panem zasiąść do stołu. Widzę to jak pani kosmetyk robi to bliskiej osobie.. zawsze nachylona z posługą w rękach. Przy wieczernikowym stole stopy swoim uczniom a więc i nam umył sam Pan Jezus pochylając się nad każdą z nich.O czym wtedy myślał?Co widział?Jako Bóg przecież znał wszystkie nasze drogi i te dobre i złe…dlatego mył długo z rozwagą i przebaczeniem..Lewą stopę obmywał z naszych grzechów zaniedbania a prawą z wykroczeń popełnionych z naszej złości ale i słabości..I podnosił wzrok ku naszej twarzy mówiąc “Idź i nie grzesz więcej” proszę…Ucząc nas wszystkich jak należy służyć drugiemu człowiekowi..Widzimy to dzisiaj w rzeszy niesamowitych lekarzy, pielęgniarek,salowych i wszystkich służbach które w tych trudnych czasach poświęcają swoje siły zdrowie i życie swemu bliźniemu…Pamiętam kiedyś tam w wielkim kraju jak przejeżdżali strażacy siedząc na wozie a wszyscy z chodnika -począwszy od małych dzieci -machali rękami w takim fantastycznym geście podziękowania..Może i my kiedyś tak zrobimy dla nich wszystkich?
I pewnie teraz każdy popatrzył na swoje stopy..jakie są?Czy naprawdę obmyte żalem doskonałym bo inaczej raczej dzisiaj się nie da?Może skrywane tak trochę ze wstydu bo nie wszystko jest jeszcze wyczyszczone do końca..moje stopy ciągle brudne..Jednak dzisiaj siedzimy trochę dalej od stołu przy którym Jezus przemienił chleb w Ciało i wino w swoją Krew..Nie możemy inaczej choć serce aż krwawi i rwie się do Świętego Pokarmu na życie wieczne..Tak tak wiemy czytaliśmy tylko i wyłącznie duchowo ze względu na nas samych, ale wierzący kochający człowiek nie jest przyzwyczajony do takiej formy..Chce Go czuć..mieć w swoim sercu..Pójść z Nim jak monstrancja do domu pracy do bliskich..
Tak ciężko bez Ciebie Panie..wtedy kiedy byłeś blisko nigdy tego nie potrafiłem tak do końca docenić..Wydawało się normalne a tu?I tak tęsknota staje się coraz bardziej dotkliwa..Dzisiaj bym pozbierał każdy okruch z Twojego stołu byle tylko poczuć, że jesteś przy mnie..Nic bym nie zmarnował..nic..pomóż mi jak najszybciej spotkać się z Tobą w Eucharystii..Obiecuję,że zawsze dobrze się przygotuję i podziękuję..naprawdę..tylko przyjdź błagam…
Nocą słyszę na ulicy stukot delikatnych oślich kopytek .wiem to Ty jedziesz i po cichu wprowadzasz się do każdego ludzkiego serca..tak na razie duchowo by dodać otuchy..za niedługo znowu wszystko będzie dobrze..Wychodząc na stole pozostawiasz małą palmę ..to tak na pamiątkę byśmy nie zapomnieli…i okruch Twego Ciała zamkniętego w Świętym Chlebie na śnieżnobiałym płótnie..

/fragment kazania na Wielki Czwartek Sośnicowice 2020 w czasie pandemii koronawirusa ks.Marcin Gajda/
zdjęcia clovek&vira

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Obraz może zawierać: 2 osoby, ludzie siedzą, tabela i w budynku

 

Obraz może zawierać: tabela i w budynku

 

Dzisiaj w rękawiczkach i maseczce siedzę w oknie trzymając w dłoni zieloną palmę..

Jednym z niemych bohaterów dzisiejszej uroczystości pozostanie na zawsze zwykły osioł. Wybrany spośród wielu ,bo jeszcze nikt na nim nie siedział a obok jeszcze źrebię. Pan potrzebuje tych zwierząt tylko na chwilę “a zaraz je puści”.Odegrają niepoślednią rolę w dziejach zbawienia.. na swym grzbiecie uniosą przez krótki moment całe Zbawienie Świata. Nie..nie opierały się tym razem i nie powoływały na swoją wrodzoną upartość..posłusznie, nie tak jak Szymon z Cyreny podjęły trud pomocy zbawienia każdego z nas. Gdzieś tam były zdziwione i dumne, że Pan nie wybrał wspaniałych rumaków ale..ale całą nadzieję złożył w biednym oślęciu i jego potomstwu. Jaki to musiał byś widok ..Pan Jezus dobry, wyprostowany siedział na takim zwierzęciu..Pokazał,że jest z każdym człowiekiem ,który wtedy i dzisiaj przed ekranem witał Go z palmą w ręce…Biednym i bogatym..z depresją i bez..chorym i zdrowym..każdym kto obiecał Go kochać na zawsze. Widział twarz każdego z nas kiedy przemierzał ulice Jerozolimy..próbował się dzisiaj przywitać bez rękawiczek i maski ,bo jest Bogiem, choć nam zalecił to robić..I tak powoli ..krok za krokiem oślęcia wprowadza się w nasze życie..Coraz więcej domów i mieszkań..ale kogoś tu brakuje?A gdzie ludzie?..Za firanką..na balkonie..w otwartym oknie..w drzwiach ze łzami w oczach witają swego Króla..Nie mogą inaczej kwarantanna..I bolało Jezusowe Serce przecież to tak jak na Boże Ciało przychodzi zobaczyć jak się”Jego dzieciom powodzi” a tu wszystko w przepisowej odległości..w rękawiczkach i maskach na twarzy..A za nimi zwykłe ludzkie łzy i totalna bezradność..opuszczone ręce..Tysiące obietnic jak się to skończy to wszystko będzie inaczej..tylko pozwól..błagam ..proszę zrobię wszystko tylko ocal…Smutny ..rękawem ocierał płynące łzy jak na pogrzebie Łazarza..nieporadnie macha dzisiaj palmą..Jest z nami ..nie opuszcza nas..Pomimo epidemii wkroczył w sam środek ludzkiego życia..Za chwilę pójdzie do naszych domów,chorych ,tych którzy tak fantastycznie pomagają..Przytuli..otrze każdą łzę,,szepnie dobre słowo o tym, że kiedyś znowu…
Patrzę na to z okna mojego życia..kolejny raz zagryzam wargi a co ze mną?Moimi bliskimi?Parafią?Jak dam radę?Nie potrafię zamknąć okna może to i dobrze…muszę cały czas widzieć Jezusa bo to dodaje nadziei..A może stanę się takim biblijnym osiołkiem?Potrzeba tyle życzliwego słowa, wzajemnego umocnienia..Pisz do znajomych dzwoń śmiej się szukaj pozytywnych sytuacji w tej chwili naszej niedoli..Zrób coś bo stagnacja boli jeszcze bardziej..I często wychodź do okna oczekując Nadziei naszego wyzwolenia i powrotu do codzienności..nie zamykaj..
Dzisiaj przy moim plebanijnym oknie ptak zaczął budować gniazdo choć to niedziela. Pomyślałem skoro budujesz to znaczy ,że wszystko bardzo powoli wraca do normalności..Wierzę ci drobny ptaku…wiesz pewnie więcej…

zdjęcie clovek&vira i ks.Adam Bryła

Obraz może zawierać: noc

 

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

A dzisiaj..dzisiaj byłem na pogrzebie osoby zmarłej na koronawirusa..

Raz,dwa, trzy cztery,pięć dobrze.. plus ja i czterech pracowników zakładu pogrzebowego i grabarz..policzone?To możemy zaczynać..W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego..
Dramat…kilka osób jak uboga kapela na ostatnim pożegnaniu.Każdy oddalony od siebie z przepisową odległością..Płacz..opuszczone ręce..nawet nie wiadomo jaki przyjąć wyraz twarzy..Sami wybrani.. inni nie mogli przyjść ze względu na odbywaną kwarantannę albo dlatego ,że po prostu zabrakło miejsca na pogrzebie..nie ma miejsca na pogrzebie?Tego nie mogli przewidzieć nawet najwięksi prorocy naszych czasów..ale dzieje się w ogóle coś co zaczyna przerastać każdego z nas..Po uczciwych modlitwach powoli kondukt przemieszcza się do grobu i ta uboga kapela z tyłu..to się nie mieści w głowie..A potem następuje to jakże inne w ziemię wstąpienie takie ciche..inne..z antyfoną Maryjną na ustach..na wieczny odpoczynek..Grudka ziemi głucho spada na trumnę z ostatnim ziemskim życzeniem Żyj w pokoju..Rozchodzimy się jak ludzie wracający z Golgoty pochyleni..bez słowa..zmęczeni cierpieniem..do swojego domu w którym znowu trzeba będzie zaryglować drzwi…
Pierwszy raz byłem na takim pogrzebie..minęło prawie 34 lata abym dożył takiej trudnej chwili..Paleta moich ostatnich pożegnań jest naprawdę ogromna liczona w tysiące ,ale tu chyba było coś szczególnego..Gdzieś tam nawet pytano telefonicznie czy dam radę…Dałem , bo jako pierwszy uwierzyłem Jezusowi ,który tak niedawno powiedział do każdego z nas Ja Jestem zmartwychwstanie i życie kto wierzy we Mnie ma życie wieczne..I kiedy mówił ,że w Domu mego Ojca jest mieszkań wiele… i wiele innych głębokich słów rozświetlających mroki śmierci..Modliliśmy się także za rodzinę, by im Bóg tam w domu błogosławił..bo zmarły zrozumiał,że nie mogli w ten poniedziałek być na jego pogrzebie..po prostu bardzo chcieli ,ale nie mogli…Tak się życie skomplikowało dla nas wszystkich,..że dzisiaj można przewidzieć kto będzie na jakim pogrzebie….
A dzisiaj było zimno ,ale niebo takie było niesamowicie niebieskie. Ukradkiem patrzałem w górę z nadzieją, że kiedyś musi to wszystko minąć..wrócimy do normalnego życia..nawet zwykłych pogrzebów..Tak pomyślałem to przecież mógł być każdy z nas..i tylko cierpienie, śmierć, strach i parę osób..i nic więcej..
Wyjdź dzisiaj na podwórko ..podnieś głowę bo pomoc przychodzi z góry ..Podziękuj tak dokładnie i mocno za wszystko..tak jak już dawno tego nie robiłeś..Wiesz.. coś Bogu od nas się należy..I czekajmy cierpliwie z różańcem w dłoniach..przyjdzie pokrzepienie i zupełnie nowy czas..

zdjęcie clovek&vira

Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie

Weź róg,dzban i pochodnię….pójdziemy na wojnę…

Z zapachu mojej ekumenicznej Biblii dzisiaj wyłonił się ten korzenny..lekko balsamiczny przełamany kwiatem jaśminu i orchidei..z nutą wszechogarniącej skóry i piżma..to historia Gedeona i wyboru jego żołnierzy..Temat poruszany w różnych kolorach i tekstach ,ale niesamowicie aktualny pod każdym kątem. Jerubbaal czyli Gedeon wyprostował nogi.. dłonią osłonił oczy i spojrzał w dolinę..Nieprzeliczone gromady madianickiego wojska..Gedeon słuchał głosu Boga ,a ten kazał mu wybierać spośród narodu Izraela..Zeszli do źródeł potoku Charod i tam wybrał tych ,” którzy pili wodę z ręki podniesionej do ust”. Było ich tylko trzystu..I tak zaczęła się wojna z Madianitami..Fortelem pokonali swoich wrogów mając w ręce rogi, puste dzbany i pochodnie zrobili taki raban, że ich przeciwnicy pouciekali i wzajemnie pozabijali..
Każdy z nas jeszcze parę tygodni temu spokojnie pił wodę z potoku swojego życia. Planował wakacje,większe zakupy, opuszczał niekiedy mszę św. pogrzeszył sobie, poprzeklinał i narzekał na wszystko ..I w jednym momencie wszystko legło w gruzach ,a i końca nie widać..Trzeba i nam wybrać się na wojnę z Madianitem w koronie..Czujemy coraz większy dyskomfort siedzenia w czterech ścianach swego domu..nie przyzwyczajeni do takiej stagnacji..Człowiek przecież cały czas był w ruchu, a tu?Nasze domy stały się klasztorami i to nie takimi zwykłymi ,ale kontemplacyjnymi gdzie przebywamy ze sobą cały czas..wypatrując w mediach promyka nadziei na zwycięstwo w tej nierównej jak na razie wojnie którą jakoś przegrywamy smutną statystyką i naszymi niepoważnymi niejednokrotnie zachowaniami..Jak przeżyć ten czas?W każdym klasztorze obowiązuje zasada ora et labora modlitwa i praca. Każdy dzień ma swój porządek i godziny to chyba ratuje zakonników, bo inaczej wszystko by się rozlazło. Proponuję:
Czas na pracę a więc to co trzeba zrobić w domu i przy domu.Każdy ma pewnie wiele zaległości , rób to wolno masz naprawdę dużo czasu.Szanuj sobie to zajęcie.
Znajdź trochę czasu na sport. Może być ten ogródkowy i domowy.Poczuj się trochę fizycznie zmęczony..to nam dobrze robi.Ja biegam po moim ogrodzie..czuje się rewelacyjnie.
Zadbaj także o swoją pasję.Wróć do tego co bardzo lubisz robić/dla mnie na przykład to pisanie i inne jeszcze rzeczy/.
Ogarnij potrzeby swoich bliskich..szczególnie dziecko tak bardzo czeka na twoją obecność..teraz kiedy jesteś tyle czasu w domu tak bardzo Cię potrzebuje..Wiem pewnie to niełatwe ale nie masz większego Skarbu dzisiaj..
A do ręki trzeba wziąć róg w który trzeba będzie od czasu do czasu zadąć aby wszystkich zwołać do siebie..do stołu,aby budować rodzinę.
Puste dzbany do których wcześniej wlejesz całą Twoją miłość i nadzieję na lepsze czasy..I nie skąp..wylewaj dla bliskich szeroką strugą.
I pochodnie które pokażą drogę..na modlitwę, wspólny śmiech i radość. Dodają przede wszystkim otuchy, że jesteśmy razem..
To co…ruszamy z naszych domowych klasztorów na przysłowiową wojnę z Madianitą w koronie..Nie damy się..Jeżeli Bóg z nami któż przeciwko nam..a potem pamiętaj jak wygramy to już zawsze pij wodę z ręki nie inaczej..uśmiechnij się..

zdjęcie clovek&vira

Obraz może zawierać: roślina, niebo, drzewo, chmura, na zewnątrz i przyroda

 

Zagryzam wargi i czuję zapach Twojego Słowa

Podobno jednym z objawów zakażenia wirusem jest nagły brak smaku i węchu…No nie tego nie mam..czuję zapach świeżo otworzonego Pisma św. Słowo Boże ma zawsze jakiś taki wyjątkowy zapach którego nigdy nie traci…bez względu na to kiedy je otworzysz..To pomieszanie ciepłego Słowa Boga pochodzącego z Jego serca i ludzkich łez, przytulania i buntu wyrażanego w ludzkich słowach, pocieszenia i tragedii rozstania i bólu przenikającego wszystkie kości…To zapach wieków zmieszanych z tym co przeżywamy dzisiaj..tak bardzo prawdziwe i aktualne..I chyba to dzisiaj do mnie dotarło kiedy wirus zapukał do niedalekich drzwi i zaprosił do cierpienia i śmierci. I tak każdy myślał a może to my zostaniemy tymi ostatnimi na arce Pana ,przecież tyle modlitw, procesji błagalnych a tu? I ten głos rozpaczy to co mamy robić?Jak to wszystko poukładać?Jak nie pójść na pogrzeb?Ale przecież kwarantanna..kto ma się tego wszystkiego podjąć?Pierwszy raz chyba stajemy na krawędzi patrząc w otchłań..podnosimy oczy ku górze..Na chwilę bez względu na to co się w życiu mówiło i czym żyło…i jakie były poglądy . W jednym momencie wszystko zamienia się w zgliszcza i ruiny..I jest moment kiedy wychodzi się z domu aby w ciszy gwiazdom wykrzyczeć swój ból i cierpienie..no bo jak?No bo jak tak może być..
Sami dokonujemy gdzieś tam cichego rachunku sumienia..przecież to moglem być ja..moja rodzina..a co dalej?Teraz nie ma już żartów..na scenie życia opuszczona kurtyna koniec grania trzeba prawdy i żalu za to co słabe..Podziękowania za wszystkie fajne i dobre chwile..czekanie i poddanie się woli Stwórcy..nie ma innej drogi. Ateiści wracają do Boga..wierzący a niepraktykujący chcą uczestniczyć we mszy św…dzieją się cuda nawrócenia, dlaczego dopiero teraz?
A ja?Hmm słucham 50 raz Gio Sady jakoś potrafi wprowadzić mnie w coś niezwykłego gdzieś na próg poczucia ,że człowiek tak naprawdę nigdy nie jest sam nawet wtedy gdy najciemniej..Może patrzę na rzeczy na moim biurku..parę ciuchów szafie ..papierów by je pozbierać i uporządkować,gitary stojące posłusznie w rządku i czekać na znak z góry dla mnie i moich parafian którzy są w moim sercu…Trzeba nam wszystkim podnieść ręce mocno ku górze i prosić innych by je podtrzymywali jak Aaron i Chur Mojżeszowi..tylko tak będziemy zwyciężać nie inaczej..Więcej nadziei, pokoju i ciszy w sercu..spróbuj niekiedy odskoczyć od wiadomości bo nas totalnie rozbijają..chroń swoje dzieci bo to największy skarb ,bo dzisiaj naprawdę zrobiło się poważnie. Wierzę, że znowu zaświeci inne słońce i braknie wirusa w koronie.. a my wyjdziemy z tego pobici, ale miejmy nadzieję,że dużo, dużo lepsi….to tak na dobranoc..dla tych co jeszcze nie śpią…jesteśmy z Wami nie bójcie się…

zdjęcia clovek&vira

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i dziecko

 

Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie