I Niedziela Adwentu

Co słychać pyta mnie FB..U nas w I Niedzielę Adwentu będzie można zabrać ze specjalnych skrzynek dwa typy postanowień adwentowych…Lekki na jeden dzień w tygodniu i mocne na dwa dni w tygodniu. W sumie wymaganie minimalistyczne, ale zawsze to coś…Widziałem jak ludzie z rozwagą podchodzili i zabierali ze sobą kartkę..Może P.Bóg chce nam coś powiedzieć w ten sposób?Nie wiem…ale spróbujmy ten Adwent przeżyć choć troszeczkę inaczej…bliżej Pana Boga….Dzisiaj to było preludium jutro pewnie zacznie się…to co biegniemy na Andrzejki?Ja tak ,a Wy?

Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku

 

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 

Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku i tekst „LEKKIE”

 

Zatkało mnie……..

kiedy przeczytałem wiersz niemieckiego poety Paula Konrada Kurza. Przytoczę tekst w oryginale by za chwilę nieudolnie go przetłumaczyć….
Ihre Tiere Twoje zwierzęta
Adler Doppeladler orzeł dwugłowy orzeł
gekronter Adler koronowany orzeł
Lowe Wolf Hahn. lew wilk kogut.
Seine Tiere: Jego zwierzęta:
der Fisch das Lamm ryba owieczka
die Taube der Sperling gołąbek wróbel
zuletzt- ostatni
losgebunden vom Pflock odwiązany od kołka
ein Esel. osiołek
Doskonale wyłapał różnice pomiędzy tym co nasze a tym co Boże. Pokazał to na przykładzie świata przyrody a dokładnie
zwierząt.
Nasze królestwo jest pełne dumy orła i to nawet dwugłowego
a więc do kwadratu. Jak bardzo zależy nam na wysokich lotach i na patrzeniu na wszystko z góry..Ogarniam świat z takiej perspektywy i mam mocne pazury ,by wtedy kiedy trzeba…I jeszcze wyżej i wyżej na mocnych skrzydłach..niezależny. I siła taka jak u lwa ..szczególnie w mocnych łokciach, które pomagają przepchać się przez ten świat i zawsze dobrze wylądować na czterech łapach. I znam innych takich mocnych ….oj życie stajesz się wtedy tak łatwe i słodkie. Przebiegłośc głodnego wilka dzisiaj wyznacza standardy ..zrobię wszystko, by zdobyć a potem rozerwać na kawałki i….zostawić ,bo przecież trzeba dalej polować na to co lepsze.A na końcu kogut z wyważoną czujnością ..ciągle trzeba być na samej górze listy życiowych przebojów bo to gwarancja prawdziwego życiowego sukcesu.
A jakie są Jego zwierzęta?Króla z dzisiejszej Ewangelii…Siadam u stóp jego tronu, dotykam czerwonej ciepłej szaty. Tak mi dobrze tu…słyszę jego cichy głos. Moje?
Hmm to ryba taka bezbronna wyciągnięta z wody. ..Pokorna licząca tylko na dobre ludzkie dłonie które pomogą jej dostać się z powrotem do wody..jak Ja kiedy codziennie oddaję się cały każdemu kto mnie kocha…I owieczka która zawsze budzi w każdym tyle ciepłych emocji…to ci którzy poszli za mną. Tak ich nazwałem. ..jestem ich Królem i Pasterzem…Jeszcze gołąbek taki przytulany do policzka kiedy wraca do gołębnika..najbardziej przytulany bo przecież każdy potrzebuje dużo dużo miłości….A potem wróbel zwykły biedny ,bo taki byłem kiedy pielgrzymowałem po ziemi a jednocześnie bardzo szczęśliwy i radosny.
Osiołek na końcu… pracowity, szanowany za swoją mozolną pracę na rzecz każdego z nas…Na końcu..na końcu ,bo potem już była tylko Kalwaria. Jednak odwiązany, a więc wolny tak jak Ja kiedy Zmartwychwstałem…
Słuchasz mnie jeszcze? Tak, tak Panie…
Pomyślałem szkoda ,że o psie nic nie napisano ale to wiadomo najwierniejszy przyjaciel człowieka a więc po co strzępić język i pióro. Ale nic już nie powiedziałem..
A ty znowu o psie myślisz? No..no tak Panie..
A na dworze po cichu wprowadził się zmrok. Dzisiaj ostatnia niedziela roku kościelnego..oby następny był lepszy czego czytelnikom i sobie życzę…pa!
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

W ciszy rekolekcyjnego poranka wstaje dzień…

W ciszy rekolekcyjnego poranka wstaje dzień…jeszcze chwila i wracamy do swoich parafii. Odprawić Mszę św…wysłuchać konferencji….zasłuchać się w liturgię modlitwy godzin…A obok brat z którym już tyle lat buduje się zwykłe kapłaństwo…Jak prawdziwi rybacy siedzimy nad brzegiem naszego życia..jeszcze moment i w łodziach wypłyniemy na kolejny połów…szkoda że ręce zziębnięte coraz bardziej i słabe ale cóż wrzucam sieci i wypływam…

Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny, niebo, przyroda i drzewo

 

 

 

Poszło z dymem dla Pana…..

Dzisiaj w naszym kościele parafialnym po zakończonej Mszy św. każdy mógł rzucić parę ziarenek kadzidła na rozżarzony węgiel.
Tak..tak to symbol naszej ofiary i modlitwy. W wąskim pasemku unoszącego się kadzidlanego dymu zawarliśmy wszystkie nasze prośby ,troski i podziękowania. A ten unoszony ziarenkami naszej modlitwy szybko pomknął ku Bogu…Uboga wdowa dzisiaj dała wszystko co miała na utrzymanie a my? Staraliśmy się w każdym ziarenku dać siebie…nie zapomnij o nas. Dłonie jeszcze pachną kadzidłem i ogniem i niech tak zostanie …na pamiątkę.
Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat
Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku

Wczoraj w Tworogu przeżywaliśmy wprowadzenie naszego Adama na urząd proboszcza…parę zdjęć z tej uroczystości. Niestety Martyna z NoemiRut/pozdrawiamy/ ze względu na obowiązki szkolne nie mogła żaśpiewać dlatego zastąpiła Ją Julia Lili Brzoza i zrobiła to całkiem fajnie…Rosną nam wokalistki i to na dobrym poziomie/posłuchajcie fragmentu tyle się zmieściło/..Od nas Adam dostał pilotkę aby w jednej słuchawce słyszał Pana Boga a w drugiej posłuchał także co mają do powiedzenia ludzie….było naprawdę po Bożemu…Adam wszystkiego dobrego….

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją i w budynku

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 

Kiedy nawet na najtwardszej skale widzisz krople łez…..

Nightbirde swoim występem chyba poruszyła nie tylko mnie i moje oczy…Myślę, że to moment dokonania jakiegoś rachunku sumienia pod kątem własnych emocji. Przeżywamy od czasu do czasu takie chwile kiedy na bok odkładamy nasze granie , maski i na chwilę schodzimy ze sceny..Chyba jest nam to potrzebne, by wrócić do siebie, na nowo ustawić żagle pod właściwy wiatr.Nierzadko właśnie wtedy płyną łzy jako dowód czegoś co jeszcze jest w nas dobre i prawe. Odzywa się w nas ten dobry człowiek który siedzi w nas niejednokrotnie zagadany przez ten świat i tylko dziwi się dlaczego tak potrafimy robić? No tak życie ludzkie to nie tylko piękne i dobre chwile… to i grzech i słabość
i nasze odejścia…
Ostatnio przeanalizowałem teksty moich piosenek z dwóch płyt właśnie pod kątem poruszanych tematów a szczególnie… opisywanych łez. Tytuł ostatniej”Nie tylko o łzach”już zapowiadał gamę sytuacji z tym związanych/parę tekstów poniżej/….A gdzieś tam z brzegu oka jak bystra ,szybka rzeka spadnie nagle tak wytęskniona łza śpiewało kiedyś Pellegrino i tak jest i będzie …I widziałem wczoraj jak płakałeś z płyty “I Ty kiedyś musisz odejść”….
Płaczemy najczęściej kiedy jest nam smutno i tu powodów jest bardzo wiele. Odszedł ktoś bliski, wydarzyła się jakaś ogromna tragedia, nie potrafimy komuś pomóc…Tak, tak wiemy, że takie łzy są wyrazem solidarności ale i stanu ducha w którym się znajdujemy…
Łzy pojawiają się i wówczas kiedy widzimy sytuację która w jakiś sposób nas po prostu przerasta i musimy zamilknąć i trwać i czekać aż przeminie…bo nie wiemy jak zachować się inaczej. Dotyczy to sytuacji zarówno radosnych jak i trudnych kiedy jakoś chcielibyśmy gwiazdkę z nieba zdjąć ale…nie możemy dlatego płacz…
Bywa, że w kącie płaczemy i nad sobą..Nie, nikomu się nie przyznamy… ale jak mogłem tak zrobić?Jak mogłem tak powiedzieć?Piotrowy żal ..kiedy wszystko pozamiatane, choć zawsze jest szansa na przepraszam..
I z tęsknoty takiej niemej, cichej potrafimy uronić łzę. No bo jak?Dlaczego tak daleko?A życie tak szybko mknie do przodu…Fotografia, coś podarowanego wcześniej skupia w sobie cały wytęskniony świat…I potem czeka się ze łzą w oku na zaś..za rok …za dwa…i płacze…
I kiedy śpiewa fajna dziewczyna z Ohio a my przed ekranem nie wiemy co zrobić…Nie bierze nas na litość..mówi jak to u niej w życiu jest , że trocha zagubiona i chora ale tak prawdziwie szczęśliwa bo może zaśpiewać…I gryzie wtedy człowiek paznokcie albo końcówkę swetra naciągniętego na kolana/wersja dla kobiet/ bo w głowie huragan , a najlepiej to by tam poleciał i wyściskał…
Łzy wyraz naszych cichych niejednokrotnie niewypowiedzianych emocji bo litery gdzieś ugrzęzły w gardle…struny głosowe nie wydają dźwięku bo nie potrafią…I dobrze że jeszcze potrafimy płakać gorzej gdyby tylko została zimna skała wtedy to już tylko trzeba się bać….
mg
teksty piosenek Marcin Gajda
Może być zdjęciem przedstawiającym tekst
Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Kiedy pod wiatą zabrakło czerwonego samochodu…..i nie usłyszałem cichego farorzu…

Każde kapłańskie życie zawiera w sobie od początku do końca momenty żegnania i powitania…wszak “dom ze skóry wielbłądziej” a i posłuszeństwo swojemu Biskupowi rzuca Bożym sługą po przysłowiowym świecie. Ciarki po plecach przed otrzymaniem pierwszego a potem kolejnego dekretu na którym będzie się pisało kolejnych parę lat swojego życia. Jak żołnierz człowiek wyprostowany i gotowy choć nie wie przecież co go tak naprawdę czeka. Mocno wierzymy , że w słowie Biskupa jest Palec Boży pokazujący …Ty właśnie pójdziesz tam…I tak biegną potem kolejne lata w których hartuje się swoje kapłaństwo..Widzę to po moich kolegach tych 35-letnich z rozważania poniżej…ile zrobili, jak bardzo dali swoje dłonie i głos Jezusowi…I nie pytali za co , za ile ..idą dalej i budują Królestwo do momentu kiedy przyjdzie zasunąć krzesło przy biurku , zgasić światło, zamknąć okno i domknąć drzwi..popatrzeć do tyłu i pomyśleć czas wracać do Domu…
Jest i ten etap kiedy już w sposób całkowity młody kapłan realizuje swoją misję podejmując obowiązki proboszcza. I znowu ten głos Biskupa a potem…a potem zaczyna mówić moja parafia, moi ludzie , mój kościół i zamyka parafian w swoim sercu. Od jutra tak naprawdę nasz Adam zamknie w swoim sercu powierzoną Mu parafię. Nowy czas, historie i pełna odpowiedzialność dlatego od nas krótki list:
Drogi Adamie!
Przeżyliśmy razem na sośnicowickiej farze prawie trzy lata. Fantastyczny czas budowania siebie nawzajem zawsze z myślą dla powierzonych nam parafian. Burze pomysłów szczególnie tych śniadaniowych co jeszcze zrobimy dla naszych parafian. I pandemia przeżyta w zamknięciu ale i na modlitwie i strachu co będzie dalej.. i ten pusty Kościół ,ale wiedzieliśmy że musimy dać radę…Nasze radio Jakub które tak fajnie docierało do wszystkich i wiele innych inicjatyw które były tak dobrze odbierane przez wszystkich…Dzisiaj już nie usłyszę Twoich kroków…cichego pukania do drzwi i słów a co dzisiaj sobie zjemy?Zabraknie czerwonego auta pod farską wiatą…choć Ty wiesz że zawsze będziesz mógł do nas przyjechać…Będziemy z Tobą w budowaniu Twojej już wspólnoty poprzez naszą modlitwę i powrót w rozmowach jak to fajnie było kiedyś…Życzymy Tobie Ducha który pokona wszystkie trudności i dobrych ludzi przy Tobie dla których będziesz teraz żył….
Powodzenia…a gdybyś przyjechał to wiesz auto zawsze pod wiatę….
Parafia Sośnicowice
zdjęcia…hmm Iwona Mandel, Adam i chyba ktoś z biblioteki
\
Może być zdjęciem przedstawiającym 2 użytkowników, w tym Marcin Gajda i w budynku
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, stoi i na świeżym powietrzu
Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba i w budynku
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, stoi i w budynku

“Gęsta zupa z błota i zgniłych skorupiaków”

Gabriel Garcia Marquez
Kanikuła to czas wyjątkowy kiedy podchodzisz do półki z książkami i…przesuwając palcem dotykasz grzbietów…Która dzisiaj zostanie wybrana? Każda uśmiecha się swoim tytułem…zatrzymałem się przy “Opowiadaniach” Marqueza.
Kupione kiedyś w małej zawalonej mnóstwem książek księgarnii na rynku w Głuchołazach i to za pożyczone pieniądze. Nie mogłem się oprzeć ,a miły starszy sprzedawca dodał jeszcze mały rabat …bo pan wie mało kto kupuje tu u nas Marqueza.
Limonkowa okładka z tytułem w kolorze krzyczącego fioletu…sam autor ,by lepiej pewnie nie wymyślił i pasowało to do treści wyjątkowo. A opowiadania…jak dobry film na telewizyjnym kanale Arte mało znanego reżysera i egzotycznej produkcji…
Zafascynowało mnie dzisiaj jedno opowiadanie , bo jutro pewnie będzie inne, bo jest tak bardzo aktualne “Śmierć wierniejsza niż miłość” Tytuł? Przedni, jak powie młodzież wypasiony ,a na studiach teologicznych kleryk rzuci markantny.
Ale co się wydarzyło w wyimaginowanej wiosce Rosal del Virrey.
Senator Onesimo Sanchez przyjechał aby tam przeprowadzić kampanię wyborczą. Przywieziono Indian ,by robili tłok…Wynajęto samochód w kolorze “truskawkowego kompotu”.
Senator był poważnie chory i tylko pigulki pozwalały mu normalnie funkcjonować. Tłum pchał się, by wreszcie uścisnąć dłoń wybrańca ludu. Indianie nie wytrzymywali potwornego upału, ale co tam…przedstawienie musi trwać. Zaczął przemawiać wyuczonym głosem wiedział jak i co należy mówić …poświęcił temu dużo czasu. Sam nie wierzył w to co mówił…” będziemy wielcy….szczęśliwi”. Pisze Marquez ” stałe powiedzonka jego błazeńskiego repertuaru”. Ktoś wypuszczał mnóstwo papierowych ptaków, ktoś inny wyciągał teatralne drzewa i sadził je w spieczony grunt. W końcu powstała kartonowa fasada próbująca udawać murowane domki…to miało zakryć całą tam panującą nędzę. Potem zaczęły się obiecanki “maszyny sprowadzając deszcz, aparaciki hodujące bydło i olejki szczęścia” I nad tym przypłynął jeszcze papierowy transatlantyk
kicz nabrał rozpędu do życia.
Basta ..starczy ja to przecież skądś znam?Marquez czy Ty kiedyś oglądałeś jakąś znajomą TV? Albo może dziennie byłeś bombardowany kolejnymi doniesieniami kto, ile, i za co? I kogo trzeba będzie jeszcze za coś tam kupić? Skąd Ty znasz to całe błoto,a u nas na Śląsku maras?
Większość już nie potrafi tego słuchać…patrzeć. Ile tu ludzkiej nienawiści i niezgody?Rodziny ustalają, że na urodzinach u ciotki wszystko tylko nie polityka. Szlaban…doszliśmy do jakiejś ściany obrzuconej totalnym błotem. A przedstawienie trwa dalej…W powietrzu fruwają papierowe ptaszki , które tylko nieudolnie próbujemy łapać…i kupimy sobie maszynki do deszczu i jeszcze ten statek widmo nad naszymi głowami z wypisanymi na żaglach wyborczymi hasłami. A gdzie w tym wszystkim jest jakaś cnota?Gdzie wiara,nadzieja i miłość? Gdzie umiar,roztropność i męstwo? Gdzie dobro powierzonych ludzi?
Z takiej bezsilności i narastającego gdzieś wewnątrz buntu a i trochę wstydu za innych…człowiek chciałby zapaść się pod ziemię. Zawsze w takich sytuacjach ratowała wiara..ta zwykła, prosta wyniesiona z domu. No tak, ale i w moim Kościele i w sobie znajduję błoto. Moja wiara pomaga mi jednak powoli ale sukcesywnie się z niego oczyszczać. Pan Jezus nie podarował nam kartonowego statku i domów…Uczy, pomaga jak budować prawdziwe tylko trzeba mu bardziej jeszcze zaufać a za innych? Chyba tylko modlitwa i to bardzo intensywna plus post i pielgrzymki choć pewnie niektórym nawet i to nie pomoże…W końcu tyle lat w życiu nic innego nie robili tylko kampanie wyborcze ,a jeszcze podobno znają się na wszystkim…Geograf może być specem od rakiet a filozof od broni…Nie mogę starczy…
Marquez masz mnie dzisiaj na sumieniu…szkoda,że jednak Twoje książki nie są tylko fikcją ,ale prawdziwym życiem. No tak ale skądś musiałeś czerpać…no właśnie najlepiej z życia. Proszę…nie serwuj nam więcej tej zupy…
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym na świeżym powietrzu

Haschchnim to po hebrajsku sąsiedzi…

Tak, tak szukałem w słowniku i to mi wyszło…Mam nadzieję że mój komputer dobrze przetłumaczył słowo “sąsiedzi” jak nie to..dostanie burę i proszę o korektę.
Ale po kolei..do rzeczy. Moje poglądy na życie i ludzi nigdy nie były mocno skrojone w jakimś kierunku. Zawsze próbowałem znaleźć coś co jest pośrodku ,a łączy jak most dwa brzegi. Nie wiem, ale mój ojciec prosty, a jednocześnie mądry człowiek uczył mnie tego przez całe życie…Zobacz co w drugim jest dobrego…nieważne skąd przychodzi ważne jak pracuje i jaki ma szacunek dla drugiego. Jako młody człowiek zwiedził trochę innego świata może stąd tak otwarte podejście do tego który był obok … Nie zapomnę kiedy razem chodziliśmy do antykwariatu prowadzonego przez starego Żyda. W zapachu starych książek i tego sanktuarium napisanych słów odkrywałem coś wielkiego dla siebie, że oprócz tych normalnych i zwykłych sytuacji istnieje świat prawdziwego ducha którego trzeba karmić i karmić…a jeszcze przecież byłem dzieckiem. Zawsze wynosiłem stamtąd takie małe kolejne ziarenko czegoś więcej…kolejna kolorowa strona z przepiękną ryciną albo mądre jedno słowo. A potem ten świat umknął, bo nasz pan antykwariusz musiał na fali czegoś tam wyjechać z Polski. Szepnął wtedy wyjeżdżam do Kanady…Pomyślałem zaraz o klonowym listku ale za tym kryło się przecież dużo więcej…
Tam w cieniu mnóstwa starych książek uczyłem się tolerancji i innego patrzenia na świat. Na studiach jako jedyny podjąłem temat pracy magisterskiej traktujący o osobie Marcina Lutra. Nawet mój Biskup kiedyś mi powiedział , że na owe czasy była to praca rewolucyjna. I tak poznałem braci protestantów szczególnie luteran. Fantastyczni ludzie z bogatą wiarą i miłością do każdego kto do nich przychodził. W czasach wikariatu biegaliśmy z młodzieżą do zboru Zielonoświątkowców, bo mieli fajne śpiewniki i plakaty. I te pełne życzliwości spotkania na kolędzie..to wspólne Ojcze nasz zawsze nas budowało w wierze…Głubczyce to jednak specyficzne miejsce. Tam kiedyś u zbiegu dzisiejszej ulicy Kochanowskiego stały trzy świątynie katolicka, synagoga i zbór protestancki. I wszystko jakoś działało dopiero potem zburzono synagogę i kościół protestancki zabierając cegłę na budowę nowych domów. Mieszkańcy Głubczyc to zawsze wypominali…nie wolno brać takiej cegły na dom ,bo należy do Boga.
Niedawno pojechałem rowerem na nasz żydowski cmentarz. Usiadłem na ławce. No tak tu przecież zostali pochowani nasi dawni sąsiedzi, którzy kiedyś mieszkali obok nas. To nic, że byli innej narodowości czy wiary ..byli przede wszystkim ludźmi którym Bóg dał życie. Oczami wyobraźni widziałem jak kiedyś wszyscy razem uczestniczymy w jakimś spotkaniu …jak jeden do drugiego podchodzi ściskając mu dłonie życząc mu wszystkiego dobrego…Jak wspólnie śmiejemy się i planujemy co by tu jeszcze zrobić dobrego. A potem każdy z bogactwa swojej wiary i kultury coś dokłada i tak rośniemy w życzliwość i dobro.Takie małe marzenia zrodziły mi się kiedy siedziałem na sośnicowickim, żydowskim cmentarzu…
A tu tyle do zrobienia na własnym poletku ..Ile jeszcze problemów międzysąsiedzkich o pole ,płot czy cokolwiek…choć wina z reguły wisi właśnie na tym płocie.
Dobry sąsiad to prawdziwy skarb bo i przypilnuje i pomoże..warto takiego mieć bez względu na jego wiarę i pochodzenie. To nic wracam do domu…oj jaka piękna dzisiaj pogoda….
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym pomnik i na świeżym powietrzu
Może być zdjęciem przedstawiającym na świeżym powietrzu i tekst „Leobschütz, Kath. Evgl. Płarrkirche mit Kath. Knabenschule 2”
Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda, drzewo i trawa