Archiwum kategorii: Słowo proboszcza

Trzymając sieci w zziębniętych dłoniach….

Prawie każdy z nas otrzymał kiedyś kartkę ,albo zobaczył na własne oczy oczy sielski, nadmorski obrazek…rozwieszone na długich patykach suszące się sieci rybackie, a obok stary kuter…wszystko to na tle pięknie zachodzącego słońca.
Sieci..parę związanych sznurków, narzędzie pracy zwykłego rybaka, te mniejsze i większe..ciągle mokre…niezbędne do ciężkiej pracy człowieka morza.
Dzisiaj to słowo posiada wiele znaczeń. To skupisko sklepów tej samej marki, ludzi będących w tej samej sieci telefonicznej czy osób,grup wyznających podobne poglądy. Tym co przebija jednak wszystko pozostanie nieśmiertelny internet. Gęsta sieć,
która ogarnęła prawie każdego z nas może wyłączając to naprawdę starsze pokolenie. I do tego jeszcze pandemia , która wielu wręcz zmusiła do korzystania z tej formy kontaktu.
Prawie nie opuszczamy tej sieci, nie wychodzimy z niej.Łączność
pomagają utrzymać rozliczne elektroniczne gadżety z którymi nie rozstajemy się prawie z nimi śpimy. Ciągniemy je za sobą w każde możliwe miejsce byle brzęczało….Szczytem …telefon noszony przed sobą jak najdroższa rzecz , prawie relikwie. Nie można wypaść z sieci, trzeba cały czas kontrolować ekran a nuż ktoś się odezwie. Przed Adwentem rozdałem postanowienia a na jednym w określony dzień tygodnia “przez dwie godziny nie spoglądaj w telefon”. Tylko to zostało skomentowane przez jedną z parafianek jak ja to zrobię?To chyba niemożliwe…Prawdziwa sieć w której mówiąc biblijnie”poruszamy się, żyjemy i jesteśmy”.
A i Kościół wykorzystuje tę formę dotarcia do potencjalnego wierzącego lub ateisty. Łowi ludzi dla Królestwa, zachęca do spotkania z Bogiem nigdy jednak nie zastąpi osobowego spotkania w prawdziwym kościele. Mojżesz otrzymał 10 przykazań na Synaju a nie kupił na Ebay…ci pierwsi którzy poszli za Jezusem nie są z Twittera ,ale Pan ich osobiście powołał.
Ktoś kiedyś napisał” Bóg nie ma telefonu a rozmawiam z Nim, nie jest moim znajomym na FB a jest moim przyjacielem, nie jest na Twitterze a podążam za Nim”.
Bóg powołuje człowieka na różne sposoby tak jak u Izajasza.
Pan siedzi w majestacie na swoim tronie i przed Nim człowiek sparaliżowany Bożym zaproszeniem…Skarży się , że jest zgubiony, nie da rady, boi się. Dzieli ich przepaść grzechu dlatego fruwające Serafiny muszą ogniem oczyścić jego usta co też czynią skwapliwie wypełniając Bożą wolę. I wtedy dopiero Bóg posyła go na drogę połowu ludzkich serc…
Każdy Serafin wyjątkowy posiadający 3 pary skrzydeł/ale fajnie co?/…Pierwsze zakrywają nogi , nikt nie może uciec od Boga, drugie twarze nikt nie może oglądać Stwórcy i trzecie do wzbijania się w górę ,aby oderwać się od świata.
W Ewangelii Jezus każe zarzucić Piotrowi sieci a potem wybiera go jako rybaka ludzi. I ten rusza jak stary Santiago z powieści Hemingwaya. Powieściowy rybak po wielu perypetiach wrócił do swojego portu z ogryzionym szkieletem wielkiej ryby. Ważne, że znowu uwierzył iż on Santiago jest w stanie dalej łowić ryby.
Jak Hiob kiedy zbiera się po strasznych przeżyciach…Abraham kiedy wyrusza w nieznane…Jakub kiedy walczy z Bogiem i Piotr który zaczyna łowić ludzi dla Królestwa.
Ryba to każdy z nas mniej lub bardziej zanurzony w mule tego świata. I potrzeba nam tego światła i pomocy sieci , by zbliżyć się do Pana.
Ile razy prosiłem może sakramenty św.?Zapraszam do nas na Mszę św.? Tak naprawdę ten Kościół nie jest taki jak o nim czytasz. Jest miejscem świętych i grzeszników i wierz mi tych pierwszych jest naprawdę więcej…Bóg patrzy na nas jak na rozwydrzonych małolatów ,ale ma ręce ciągłe gotowe do otwarcia i przytulenia jeżeli tylko chcesz znaleźć się w Jego sieci.
Pyta tylko czy ty mi wierzysz?
Sam przekazał Kościół w ludzkie, słabe dłonie…bywa, że mocno wychłodzone i zziębnięte. I w nich trzeba silnie trzymać sieci…bo i fala wysoka i wiatr niesamowity….
mg
/rozważanie oparte o teksty V niedzieli zwykłej rok C/
Może być zdjęciem przedstawiającym 4 osoby i w budynku

Zapal mnie…..

I napadało nam śniegu…i okazało ,że i tak w sumie błaha czynność jak odśnieżanie może stać się miejscem ciekawej rozmowy. Karol pracuje jako psycholog uzależnień ale wpadł, by
pomóc odśnieżyć farskie i przykościelne włości. Dużo pracy?No tak ludzie nie potrafią pozbierać się w czasie pandemii…Młodzież boi się generalnie dorosłego życia, konfrontacji z rzeczywistością niekiedy szarą i trudną. Czas spędzony li tylko przed szklanym ekranem zrobił swoje…strach, anoreksja, obawa przed nawiązaniem kontaktów, izolacja, brak poczucia własnej wartości.
Wszystko to czyni człowieka mało szczęśliwym…nie potrafi się po prostu pozbierać i szuka…najbardziej chyba drugiego człowieka ale tego dobrego, pomagającego i wspólnoty, która powie dobrze, że jesteś…akceptuje Cię w całości ,pomoże pokonać słabości i wrócić do normalnego życia.
Myślę … a co na to mój Pan i Kościół do którego należę
i jestem z tego niezmiernie dumny.
“I jak oblubieniec weseli się z oblubienicy tak Bóg Twój Tobą się rozraduje” czytam u Izajasza. Dobrze, że jesteś, rozmawiasz, modlisz się, czynisz dobrze…i wtedy gdzieś tam na dnie naszego serca rodzi się dziwny Boży pokój …szepce jesteś mój, nie oddam Cię nikomu.
A.Frossard wszedł kiedyś do kościoła w którym trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. Po raz pierwszy zgiął kolana, coś w nim pękło, czekał na To nieokreślone wiele lat i w końcu stało się, zrozumiał…tak On naprawdę jest i dla mojego życia.
Jeden z TV kanałów opowiadał o kościołach gdzie trwała adoracja Jezusa Eucharystycznego. Ludzie wokół tego wydarzenia i monstrancji tworzyli wspólnoty ,by trwać przed Panem. To spotkanie daje im tyle dobrego…tyle wewnętrznej siły..
Transmisja Koronki do Miłosierdzia Bożego z jednego z amerykańskich kościołów. Cudowna melodia i ludzie gorliwie modlący się przed wystawionym Panem. I chwila ta jedna kiedy starszy mężczyzna palcem wyciera płynące łzy…i nie tylko on..
Potrzeba nam wszystkim katolikom adoracji i zatrzymania przed Najświętszym. Trwania pomimo tysiąca kolejnych , kłębiących się myśli …walki którą toczymy z samym sobą. Najpierw jednak trzeba nam się przełamać, zrozumieć, że to czas nigdy nie stracony. Ktoś kto raz i dobrze zaczerpnął z tej formy modlitewnej zawsze będzie do niej wracał. Każda minuta tak spędzona pozostanie bezcenna dla każdego z nas. Korzystając dzisiaj z mediów możemy spróbować skorzystać z adoracji telewizyjnej na przykład z Niepokalanowa. Sam korzystam od godz.23.00 z EWTN gdzie adoracja jest transmitowana właśnie z Niepokalanowa albo z angielskiego klasztoru. Jest tylko Jezus i cicha muzyka i nic więcej. Nareszcie nikt nic nie gada. Tak można fantastycznie podsumować swój dzień i powierzyć nadchodzącą noc i kolejny dzień.
Ktoś kiedyś napisał”Wiem z własnego doświadczenia, że nawet gdy tylko jedna osoba trwa przy Najświętszym Sakramencie rozlewają się łaski na wszystkich będących w domu”
Wracamy do modlitewnego skarbca naszego kościoła. Jest przebogaty..wracamy do starych form ,które przez wieki przynosiły tyle pożytku duchowego. Ja powiem , że lubię to co stare naprawdę nie chodzi o wino ,bo jakoś nie jestem fanem tego trunku ,choć niektórzy mówią szkoda bo nie wiem co tracę
ale starocie generalnie tak… uwielbiam. Jutro powieszę sobie nasz stary zegar taki jeszcze na naciąganie i będzie mi miarowo odmierzał czas do czego?No nie wiem…dlatego dzisiaj wieczorem powiem Ukrytemu w Białej Hostii..
Zapal mnie
bym Ci służył
szedł za Tobą
trzymał się Twojej szaty
czekał cierpliwie na Ciebie
miał dużo dobrego słowa dla proszących
wtopił się w Ciebie
poczuł, że jesteś
spalił się….
dla Ciebie….
Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Co słychać?

Co słychać? No teraz właśnie słucham Requiem Mozarta…..
Niesamowite widowisko gdzie głównymi bohaterami stały się przecudna muzyka ukryta w ludzkich głosach i na granych instrumentach oraz konie…tak właśnie konie i to białe…Od samego początku człowiek i zwierzę biegną ku czemuś co nie ma końca bo poruszają się po okręgu. Tylko delikatne elementy
spowite w czarne z reguły kolory wskazują na nieokreślony koniec…na “Dzień on, ,dzień gniewu Pańskiego, świat w proch zetrze”…
Czytam kolejne wiadomości strach zagląda w oczy…Czy to już?
Ktoś liczy po cichu samoloty i posiadane czołgi..robi się coraz zimniej. Jeden drugi telefon coś chyba nie tak z naszym światem…nie potrafię tego wszystkiego posklejać..boję się małego wirusa…”Cóż pocznę człek mizerny?Kto mi patron będzie wierny “śpiewa po cichu chór z okienek…A kiedy…”Wspomnij Jezu, Panie drogi…bądź mi litościwy..bądź mi Boże przeproszony…daj mi miejsce z owieczkami..weź do błogosławionych”
Mieć taką żarliwość jak aktorzy poniższego przedstawienia w ostatnich chwilach..w pokonywaniu codziennych problemów i ciągłego szukania nadziei , że będzie inaczej i lepiej…Tylko ten Mozart przypomina ciągle”na sąd straszny, człek mizerny”ale zaraz dodaje “bądź mu Boże miłosierny”…
No tak przemijamy a muzyka pomaga nam ten czas napełnić czymś co odnosi się do Boga, Jego obecności i pokoju cichego gdzieś na dnie serca ,ale nawet wtedy…słychać . ciągle grane jeszcze Reqiuem ,bo tak naprawdę nikt oprócz Boga nie potrafi go wyłączyć…Wszyscy bierzemy udział w jakimś wyjątkowym spektaklu…gdzie śpiewamy , słuchamy i oglądamy konie…Od czasu do czasu wyskakujemy tylko na zewnątrz poza teatr ,by zaczerpnąć i powietrza… by potem dalej tańczyć, biegać, dawać z siebie wszystko…tak naprawdę mamy wykupioną miejscówkę w jednym z tych licznych okienek gdzie na określonym instrumencie wygrywamy sobie życie patrząc na to co dzieje się na scenie świata…. kiedyś na zawsze zejdziemy na środek areny stając się owym chwilowym czarnym koniem tarzającym się w piasku….
Wszystko kończy się przepiękną melodią dotykającą nutkami samego nieba..na końcu śpiewają wszyscy pieśń uwielbienia i dziękczynienia nawet próbują i ….można się domyślić są koloru białego…Wszyscy padają sobie w ramiona..dziękuje się nawet zwierzętom poklepując je lekko ..Pełnia radości i szczęścia…
Może i my kiedyś tego dostąpimy? O to trzeba się modlić i słuchać dobrej muzyki i czytać mądre rzeczy i rozmawiać z wyjątkowymi ludźmi itd.itd.itd……..Agnus Dei Baranku Boży bądź z nami szczególnie kiedy trzeba będzie zejść ze sceny tego świata i nie gaś nigdy Mozartowskiego Reqiuem…..niech brzmi…
mg

Jak płatki śniegu za oknem …

Jak płatki śniegu za oknem …jak deszczu krople powoli spada ludzka życzliwość na nasze życie…Każdy próbuje mniej lub bardziej klecić parę słów ,w których zawiera całą swoją życzliwość i uśmiech wszak to czas święta.
Przygarniam zwierzęta z przytoczonego kiedyś już wiersza Paula Kurza i słucham ,co mają do powiedzenia…
Rybę wyciągam ale tylko na chwilę z wody…słyszę cicho “Życzę
tego byś umiał milczeć i żyć w ciszy…tylko tak znajdziesz w sobie dobre słowo, które potem przekażesz innym. I dobroci w dłoniach ,które wiem ,że za chwilę oddają mnie wodzie…bądź zawsze taki dobry”
I przygarniam owieczkę taką bezbronną a ta “Życzę Tobie
ciepła , które masz przekazać tym, którzy bardzo tego potrzebują..no no wystarczy uśmiech ,dobre słowo i takie przygarnięcie jak teraz.. staraj się być fajnym człowiekiem”
A potem przyleciał gołąbek “Życzę ,byś umiał zawsze znaleźć drogę do domu..Ojca w niebie ale i tego naszego, który Cię określa…Przelecisz wiele kilometrów i zawsze znajdziesz dom, ale wcześniej musisz zapamiętać jego zapach ..sam staraj się go tworzyć dla innych…I pogubionych często przytulaj do policzka jak gołębiorz kiedy jego ptak wróci z flugu”…
O i wróbel usiadł z życzeniami na parapecie …otwieram okno i słyszę jego szczebiot “‘ Życzę byś uczył się skromności i pokory i dużo czynił dobrego…Nie mów o tym każdemu ..niech dobry uczynek będzie zapisany tam u góry w niebieskich ksiegach..nie goń za majątkiem… nic nie zabierzesz ze sobą do miejsca gdzie przechowywane są Święte Księgi”
Słyszę tupot kopyt na bruku ,a tu przed drzwiami stoi osiołek…Patrzę a on pokazuje na torbę na grzbiecie…otwieram i wyciągam kartkę a tam…”Życzę siły w pokonywaniu codziennych problemów i trudności…i chorób strasznych takich, że człowiekowi tylko płakać się chce i nie wie co ze sobą zrobić…
Ucz się codziennie ufać Bogu i ludziom, którzy są tak naprawdę dobrzy…Nieś Jezusa jak i ja do innych nawet po cichu.. zostaw im Go przed drzwiami zapuka i będzie prosił o przyjęcie…i może stanie się kolejny cud betlejemskiej nocy?” Zarżał ..uderzył kopytem i poszedł dalej…Stałem jeszcze chwilę przed plebanijną furtką …a potem wrócilem do domu..Czas przygotować Wigilię…
ps.
Może dzisiaj gdzieś o 20.00 każdy w swoim domu odmówi 10 różańca albo zaśpiewa kolędę?Pięć minut przeznaczy dla Nowonarodzonego w dowolnej intencji…a można to i zrobić z całą rodziną. Przez te chwilę poczujemy się wszyscy razem jak jedna wielka ,nasza ,sośnicowicka wspólnota…Zapraszam!
Kto będzie wieczorem niech lajknie!
mg
Brak dostępnego opisu zdjęcia.

I Niedziela Adwentu

Co słychać pyta mnie FB..U nas w I Niedzielę Adwentu będzie można zabrać ze specjalnych skrzynek dwa typy postanowień adwentowych…Lekki na jeden dzień w tygodniu i mocne na dwa dni w tygodniu. W sumie wymaganie minimalistyczne, ale zawsze to coś…Widziałem jak ludzie z rozwagą podchodzili i zabierali ze sobą kartkę..Może P.Bóg chce nam coś powiedzieć w ten sposób?Nie wiem…ale spróbujmy ten Adwent przeżyć choć troszeczkę inaczej…bliżej Pana Boga….Dzisiaj to było preludium jutro pewnie zacznie się…to co biegniemy na Andrzejki?Ja tak ,a Wy?

Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku

 

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 

Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku i tekst „LEKKIE”

 

Zatkało mnie……..

kiedy przeczytałem wiersz niemieckiego poety Paula Konrada Kurza. Przytoczę tekst w oryginale by za chwilę nieudolnie go przetłumaczyć….
Ihre Tiere Twoje zwierzęta
Adler Doppeladler orzeł dwugłowy orzeł
gekronter Adler koronowany orzeł
Lowe Wolf Hahn. lew wilk kogut.
Seine Tiere: Jego zwierzęta:
der Fisch das Lamm ryba owieczka
die Taube der Sperling gołąbek wróbel
zuletzt- ostatni
losgebunden vom Pflock odwiązany od kołka
ein Esel. osiołek
Doskonale wyłapał różnice pomiędzy tym co nasze a tym co Boże. Pokazał to na przykładzie świata przyrody a dokładnie
zwierząt.
Nasze królestwo jest pełne dumy orła i to nawet dwugłowego
a więc do kwadratu. Jak bardzo zależy nam na wysokich lotach i na patrzeniu na wszystko z góry..Ogarniam świat z takiej perspektywy i mam mocne pazury ,by wtedy kiedy trzeba…I jeszcze wyżej i wyżej na mocnych skrzydłach..niezależny. I siła taka jak u lwa ..szczególnie w mocnych łokciach, które pomagają przepchać się przez ten świat i zawsze dobrze wylądować na czterech łapach. I znam innych takich mocnych ….oj życie stajesz się wtedy tak łatwe i słodkie. Przebiegłośc głodnego wilka dzisiaj wyznacza standardy ..zrobię wszystko, by zdobyć a potem rozerwać na kawałki i….zostawić ,bo przecież trzeba dalej polować na to co lepsze.A na końcu kogut z wyważoną czujnością ..ciągle trzeba być na samej górze listy życiowych przebojów bo to gwarancja prawdziwego życiowego sukcesu.
A jakie są Jego zwierzęta?Króla z dzisiejszej Ewangelii…Siadam u stóp jego tronu, dotykam czerwonej ciepłej szaty. Tak mi dobrze tu…słyszę jego cichy głos. Moje?
Hmm to ryba taka bezbronna wyciągnięta z wody. ..Pokorna licząca tylko na dobre ludzkie dłonie które pomogą jej dostać się z powrotem do wody..jak Ja kiedy codziennie oddaję się cały każdemu kto mnie kocha…I owieczka która zawsze budzi w każdym tyle ciepłych emocji…to ci którzy poszli za mną. Tak ich nazwałem. ..jestem ich Królem i Pasterzem…Jeszcze gołąbek taki przytulany do policzka kiedy wraca do gołębnika..najbardziej przytulany bo przecież każdy potrzebuje dużo dużo miłości….A potem wróbel zwykły biedny ,bo taki byłem kiedy pielgrzymowałem po ziemi a jednocześnie bardzo szczęśliwy i radosny.
Osiołek na końcu… pracowity, szanowany za swoją mozolną pracę na rzecz każdego z nas…Na końcu..na końcu ,bo potem już była tylko Kalwaria. Jednak odwiązany, a więc wolny tak jak Ja kiedy Zmartwychwstałem…
Słuchasz mnie jeszcze? Tak, tak Panie…
Pomyślałem szkoda ,że o psie nic nie napisano ale to wiadomo najwierniejszy przyjaciel człowieka a więc po co strzępić język i pióro. Ale nic już nie powiedziałem..
A ty znowu o psie myślisz? No..no tak Panie..
A na dworze po cichu wprowadził się zmrok. Dzisiaj ostatnia niedziela roku kościelnego..oby następny był lepszy czego czytelnikom i sobie życzę…pa!
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

W ciszy rekolekcyjnego poranka wstaje dzień…

W ciszy rekolekcyjnego poranka wstaje dzień…jeszcze chwila i wracamy do swoich parafii. Odprawić Mszę św…wysłuchać konferencji….zasłuchać się w liturgię modlitwy godzin…A obok brat z którym już tyle lat buduje się zwykłe kapłaństwo…Jak prawdziwi rybacy siedzimy nad brzegiem naszego życia..jeszcze moment i w łodziach wypłyniemy na kolejny połów…szkoda że ręce zziębnięte coraz bardziej i słabe ale cóż wrzucam sieci i wypływam…

Może być zdjęciem przedstawiającym zbiornik wodny, niebo, przyroda i drzewo

 

 

 

Poszło z dymem dla Pana…..

Dzisiaj w naszym kościele parafialnym po zakończonej Mszy św. każdy mógł rzucić parę ziarenek kadzidła na rozżarzony węgiel.
Tak..tak to symbol naszej ofiary i modlitwy. W wąskim pasemku unoszącego się kadzidlanego dymu zawarliśmy wszystkie nasze prośby ,troski i podziękowania. A ten unoszony ziarenkami naszej modlitwy szybko pomknął ku Bogu…Uboga wdowa dzisiaj dała wszystko co miała na utrzymanie a my? Staraliśmy się w każdym ziarenku dać siebie…nie zapomnij o nas. Dłonie jeszcze pachną kadzidłem i ogniem i niech tak zostanie …na pamiątkę.
Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku
Może być zdjęciem przedstawiającym kwiat
Może być zdjęciem przedstawiającym w budynku

Wczoraj w Tworogu przeżywaliśmy wprowadzenie naszego Adama na urząd proboszcza…parę zdjęć z tej uroczystości. Niestety Martyna z NoemiRut/pozdrawiamy/ ze względu na obowiązki szkolne nie mogła żaśpiewać dlatego zastąpiła Ją Julia Lili Brzoza i zrobiła to całkiem fajnie…Rosną nam wokalistki i to na dobrym poziomie/posłuchajcie fragmentu tyle się zmieściło/..Od nas Adam dostał pilotkę aby w jednej słuchawce słyszał Pana Boga a w drugiej posłuchał także co mają do powiedzenia ludzie….było naprawdę po Bożemu…Adam wszystkiego dobrego….

Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba, ludzie stoją i w budynku

Brak dostępnego opisu zdjęcia.

 

Kiedy nawet na najtwardszej skale widzisz krople łez…..

Nightbirde swoim występem chyba poruszyła nie tylko mnie i moje oczy…Myślę, że to moment dokonania jakiegoś rachunku sumienia pod kątem własnych emocji. Przeżywamy od czasu do czasu takie chwile kiedy na bok odkładamy nasze granie , maski i na chwilę schodzimy ze sceny..Chyba jest nam to potrzebne, by wrócić do siebie, na nowo ustawić żagle pod właściwy wiatr.Nierzadko właśnie wtedy płyną łzy jako dowód czegoś co jeszcze jest w nas dobre i prawe. Odzywa się w nas ten dobry człowiek który siedzi w nas niejednokrotnie zagadany przez ten świat i tylko dziwi się dlaczego tak potrafimy robić? No tak życie ludzkie to nie tylko piękne i dobre chwile… to i grzech i słabość
i nasze odejścia…
Ostatnio przeanalizowałem teksty moich piosenek z dwóch płyt właśnie pod kątem poruszanych tematów a szczególnie… opisywanych łez. Tytuł ostatniej”Nie tylko o łzach”już zapowiadał gamę sytuacji z tym związanych/parę tekstów poniżej/….A gdzieś tam z brzegu oka jak bystra ,szybka rzeka spadnie nagle tak wytęskniona łza śpiewało kiedyś Pellegrino i tak jest i będzie …I widziałem wczoraj jak płakałeś z płyty “I Ty kiedyś musisz odejść”….
Płaczemy najczęściej kiedy jest nam smutno i tu powodów jest bardzo wiele. Odszedł ktoś bliski, wydarzyła się jakaś ogromna tragedia, nie potrafimy komuś pomóc…Tak, tak wiemy, że takie łzy są wyrazem solidarności ale i stanu ducha w którym się znajdujemy…
Łzy pojawiają się i wówczas kiedy widzimy sytuację która w jakiś sposób nas po prostu przerasta i musimy zamilknąć i trwać i czekać aż przeminie…bo nie wiemy jak zachować się inaczej. Dotyczy to sytuacji zarówno radosnych jak i trudnych kiedy jakoś chcielibyśmy gwiazdkę z nieba zdjąć ale…nie możemy dlatego płacz…
Bywa, że w kącie płaczemy i nad sobą..Nie, nikomu się nie przyznamy… ale jak mogłem tak zrobić?Jak mogłem tak powiedzieć?Piotrowy żal ..kiedy wszystko pozamiatane, choć zawsze jest szansa na przepraszam..
I z tęsknoty takiej niemej, cichej potrafimy uronić łzę. No bo jak?Dlaczego tak daleko?A życie tak szybko mknie do przodu…Fotografia, coś podarowanego wcześniej skupia w sobie cały wytęskniony świat…I potem czeka się ze łzą w oku na zaś..za rok …za dwa…i płacze…
I kiedy śpiewa fajna dziewczyna z Ohio a my przed ekranem nie wiemy co zrobić…Nie bierze nas na litość..mówi jak to u niej w życiu jest , że trocha zagubiona i chora ale tak prawdziwie szczęśliwa bo może zaśpiewać…I gryzie wtedy człowiek paznokcie albo końcówkę swetra naciągniętego na kolana/wersja dla kobiet/ bo w głowie huragan , a najlepiej to by tam poleciał i wyściskał…
Łzy wyraz naszych cichych niejednokrotnie niewypowiedzianych emocji bo litery gdzieś ugrzęzły w gardle…struny głosowe nie wydają dźwięku bo nie potrafią…I dobrze że jeszcze potrafimy płakać gorzej gdyby tylko została zimna skała wtedy to już tylko trzeba się bać….
mg
teksty piosenek Marcin Gajda
Może być zdjęciem przedstawiającym tekst
Brak dostępnego opisu zdjęcia.
Brak dostępnego opisu zdjęcia.