Dzisiaj zmarł Krzysztof Krawczyk…

Dzisiaj zmarł Krzysztof Krawczyk…dla naszego pokolenia wyjątkowy polski muzyk którego piosenki każdy z nas gdzieś tam nucił po cichu albo głośno. Któż z nas nie znał jego przebojów?Jak chętnie oglądaliśmy Go na scenie….Dzisiaj wystąpił po raz ostatni, ale napisał piękne słowa na koniec. Poczytajcie sceptycy, poszukujący , wyznawcy religii ugotowanego jajka i lamentu braku poświęcenia , gotujący się do apostazji wobec własnego proboszcza …warto przynajmniej wsłuchać się w Jego głos
przed ostatecznym odejściem….
“Finiszując w biegu mojego życia nie wypatruję jednak napisu meta. Jako człowiek wierzący wiem, że dla mnie nie ma mety, bo przede mną jest horyzont w którego stronę zmierzam. Lecz będę walczył do ostatniego dźwięku,chyba,że od publiczności usłyszę Panu już dziękujemy!Albo Bóg mój zaprosi mnie do swego niebiańskiego chóru. Zapewne skieruje mnie do sekcji polskiej, a tam spotkam wielu moich przyjaciół”
Nie był aniołem jak każdy z nas, ale może… może teraz Miłosierny uśmiechnie się i do Niego. A my? Ciągle w drodze ,oby i nam udało się na końcu wyśpiewać otwarcie bramy Królestwa, a jak już nie , to przynajmniej wśliznąć się poprzez lekko domkniętą dla tych co ostatni…co nigdy nie potrafią zdążyć na czas…

Chuchać i dmuchać…..

Któż z nas nie chuchał i nie dmuchał kiedyś w zziębnięte dłonie?I czuł to błogie ciepło spływające na nasze palce…Albo w zakrystii walczył z powoli ogarniającym węgielek żarem..a tu ksiądz już wyjmował z tabernakulum Najświętszy Sakrament…Oj były i słynne zdmuchiwania płonących świeczek na torcie i bicie brawa że tak udało się za jednym razem…Czy jako ministrant wybiegało się przed kościelnym by zgasić świece..Widzimy to na zamku jak wręcz nasze dziewczyny ustawiają się w kolejce by zdmuchnąć ołtarzowy płomień…
Człowiek wykonujący taką czynność angażuje całego siebie…nabiera powietrza by potem z całą powagą zdać egzamin przed patrzącą publiką…Mało kiedy jest tak poważny jak właśnie wtedy…Oczywiście można i przesadzić i wtedy mamy do czynienia z rozdmuchaniem. Na przykład ktoś nas prosił o dyskrecję a tu jakiś chochlik podpowiada a powiedz tylko temu, nikomu więcej, on nic dalej nie przekaże a tu za chwilę płonie całe ognisko rozdmuchane z małego płomienia. A człowiek powinien mieć krótki język bo tylko taki tak naprawdę się szanuje.Dyskrecja powinna obowiązywać każdego z nas..Nawet zwykłe przekazanie czyjegoś numeru telefonu powinno mieć zgodę tego drugiego…liczy się takt i dyskrecja. No niestety z rozdmuchiwania dzisiaj żyją media i to okrutnie dobrze…Bębni się wiele mało prawdopodobnych rzeczy ale z tego się żyje…Potem gdzieś tam po cichu rakiem wycofuje się i tyle..Ani przepraszam ani wybacz nic ..Kolejny rozdmuchany temat goni następny…Ile to zrobiło już krzywdy ludziom tego nikt nigdy nie policzy ale co tam życie idzie dalej….
A gdyby z taką energią i zawziętością spróbować rozdmuchać w dobrym tego znaczeniu swoją wiarę. Potrzebuje naszego ciepła pochodzącego z okolic naszego serca. Trzeba ją ogrzać swoją modlitwą i dobrym uczynkiem. Naznaczona w Środę Popielcową czeka tylko na delikatny podmuch, dlatego jako wspólnota podjęliśmy w tym roku drogę Jakubową aby ożywić i ogrzać to co najcenniejsze w nas. Jeszcze zostało nam trochę czasu który można doskonale wykorzystać na coś więcej dla swojego ducha.
Nie bój się często “chuchać”na rozłożone przed Tobą Słowo Boże…Pan chce poczuć twoje zaangażowanie i ciepło płynące w modlitwie tylko dla Niego. Najważniejsze byś we wszystko co robisz wkładał całego siebie…tylko to się dzisiaj liczy. Bylejakości mamy tony składowane na placu naszych sumień…Tak rób by w twoim rozdmuchanym płomieniu jeszcze inni potrafili ogrzać swe dłonie…Tylko tak dobrze i spokojnie przeżyjesz kolejne być może znowu trudne święta i tego wszystkim życzę rozpalając kolejny węgielek swojej wiary… A i by dym unosił się ku górze zabierając do Pana wszystkie nasze troski i radości…To co rozpalamy?
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba, stoi i na świeżym powietrzu
Może być zdjęciem w zbliżeniu przedstawiającym dziecko, stoi i okulary

Filippo Sorcinelli tak skomentował swój nowy zapach Scusami…

Nie każdy jest stanie przeprosić kiedy popełnia błędy, ale prawie zawsze jest to najlepszy sposób na zakończenie konfliktu.
Kiedy człowiek uczy się przepraszać wtedy pokazuje pełną godność osoby ponieważ ktoś kto jest w stanie przebaczać w pewnym sensie uznaje że może to zrobić lepiej niż zrobił i jest gotowy do przemiany, ponieważ jest wart znacznie więcej niż jego czyny.
Nie zapomnij poprosić wszystko o przebaczenie w Walentynki bo to święto prawdziwej miłości.
Może być zdjęciem przedstawiającym perfumy i kwiat
Może być czarno-białym zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba i w budynku

Andra tutto bene musi być dobrze Panie Jezu

Gdzieś dzisiaj w każdych życzeniach pojawią trudne chwile mijającego roku ..tego nie da się obejść ot tak po prostu. Pewnie zrodzą refleksję na czas który puka już do naszych drzwi..Święta i radości.
Czy jesteśmy choć trochę mądrzejsi? Jak bardzo udało nam się przewartościować nasze życie pod każdym kątem? Chyba po raz pierwszy zauważyliśmy jak potrafi być kruche…Rok temu nikt z nas
by nawet nie przypuszczał że tak bardzo trzeba będzie wrócić do siebie i bliskich. Życzenia które będziemy sobie składali są wyrazem naszej wewnętrznej mam nadzieję nie granej życzliwości.
Jakie słowo dyktuje mi dzisiaj moje serce pełne życzliwości dla każdego…nawet gdyby wracał z bardzo daleka…
ANDRA musi…odejść od nas ta straszna pandemia a my musimy na nowo budować wzajemne relacje oparte na prawdziwej miłości i zaufaniu.Będzie nas to dużo kosztowało bo widzimy jak
bardzo runęły więzi …jak bardzo jesteśmy przestraszeni i nerwowi..Musi przyjść Boży pokój do serca każdego z nas…Daj się dzisiaj w nocy przytulić Bożej Dziecinie nic nie mów tylko
pozwól tak chwilę…Jezus wie wszystko i bez naszego słowa chyba że chcesz szepnąć że Go kochasz…
TUTTO być.. no tak bo bez nas nic się nie da zrobić…Bądź fajną Mamą, Ojcem pogodnym dzieckiem czy starszym człowiekiem ..I bądź wszędzie tam gdzie Bóg potrzebuje Twoich rąk i głosu
i konkretnej pomocy w naszych bliźnich….
BENE dobrze…Potrzebujemy już ciszy, spokoju i zwykłego codziennego życia jak kiedyś…Naprawdę nam strasznie opadły wymagania niczego już nie chcemy tylko spokojnie sobie układać nasze
życie…Żadnych wymagań historii nic więcej..I pamiętaj czyń zawsze dobro które dzisiaj jest tak bardzo potrzebne….
I życzę każdemu takiej fajnej świątecznej skarpety która nie tylko będzie ogrzewała nasze stopy ale i serce ..ja taką dostałem i z takimi życzeniami.
Ktoś kiedyś komuś napisał w życzeniach”Jesteś Cudem nie tylko świątecznym”…bądźmy dla siebie takimi Cudami…wtedy to co niemożliwe stanie się możliwe i Bóg urodzi się w naszych sercach…
ps.
Ostatnio na nasze małe miasteczko mówi się po cichu Gretowo no to pozdrawiam Was serdecznie z tego miejsca/oczywiście ta nazwa tylko na chwilę/ .Ja dzisiaj spróbuję się zmierzyć z samotnością wigilijną
i mam pomysł nawet co zrobię. Absolutnie nie żałować andra tutto bene….

Stojąc spocony przed Królem gryzę w zębach skrawek podwiniętej koszuli ..ze strachu i nadziei…

Każdy z nas ma chwilę takiej wieczornej zadumy kiedy siada w głębokim fotelu po przeżyciu kolejnego dnia. A potem kryje w dłoniach twarz i na moment wchodzi we własne wnętrze…I zdaje sobie sprawę z tego że codziennie jest go mniej i będzie taki dzień
kiedy go zabraknie…Życie wokół nawet tego za bardzo nie zauważy…Samochody dalej rano pomkną do pracy a drzewa w ogrodzie będą szumieć dokładnie tak samo…Tylko nas już tu nie będzie…
Tak naprawdę chyba każdy z nas chce do szczęścia…do nieba.
Nawet jak za bardzo dzisiaj w to nie wierzy to chciałby jednak żyć wiecznie. I w jakiś dziwny sposób stoimy na rynku tego świata gdzie ciągle odbywa się sąd..gdzie grupa po grupie przesuwamy się do przodu będąc albo tymi wiernymi albo będącymi daleko od Stwórcy..
ale hola
To Syn Człowieczy prawdziwy Król będzie miał ostatnie słowo.
Nie będzie sie liczyło kto ma jakie znajomości…kto ma księdza w rodzinie …czy jaki transparent nosił ..Każda grupa będzie miała swoje kazanie i nastąpi podział na prawą i lewą stronę..na owce i kozły. Niczego nie da się ukryć..Pan zapyta każdego z nas co potrafił zrobić z czystej miłości…Sam na chwilę stanie się tym najmniejszym i najbardziej pogardzanym pytając a co zrobiłeś dla mnie?
Ciarki przebiegają po plecach..wie wszystko zna nawet najskrytsze myśli i najbardziej dziwne poglądy..pojawia się strach.
Prześwietla nas z dokonanej miłości i patrzy na nasze dłonie co potrafiły zrobić dobrego.
Idąc na sąd zabierzemy być może tylko zdjęcie kogoś bliskiego i schowamy w tej kieszonce blisko serca, poszukamy starego dawno nie odmawianego różańca czy pachnącej nowością książeczki do nabożeństwa…Reszta zostaje ..tyle lat harowania i nic.. I jeszcze te ze strachu zaciśnięte i pocące się dłonie ..Na którą pójdę stronę?Niech się to już kończy bo najgorsze jest to
czekanie…
To co dzisiaj w tłumie jest niesamowite to jego zadziwienie w słowie kiedy?Na okrągło powtarzane przez jednych i drugich…
Ci po prawej stronie z natury potrafili czynić dobro i sprawiało im to ogromną radość. Nauczyli się tego?Wynieśli z domu? Trudno powiedzieć ale robili tak przez całe swoje życie. Byli tam gdzie
trzeba było pomóc…
I ci po lewej wieczni maruderzy też pytają kiedy? Głodnym no przecież sam sobie winny…Przybyszem- powinien zadbać o swój dom…Chorym- tyle roboty nie ma czasu na takie historie..To choroba ludzkich oczu i serca..najlepiej niczego nie widzieć…
Bywa że sami często klasyfikujemy tych żyjących obok nas kto owca a kto kozioł. Potępiamy, wieszamy psy na kim się tylko da byle cały czas gadać. Marnotrawimy czas na prowadzeniu niekończących się gier i miliona innych niepotrzebnych głupot do których człowiek posiada wyjątkowy talent.
Trzeba nam dojrzewać do prawdziwej miłości mamy jeszcze czas.
Pełnia miłości to przecież nic innego jak niebo. I pewnie gdzieś tam będzie brzmiała w nas dzisiejsza Ewangelia z tym swoim kiedy?Nic tylko zakasać rękawy i do przodu rozejrzyj się ilu czeka na Twoją i moją pomoc..dobre słowo przytulenie czy wysłuchanie…Tylko tak krok po kroku centymetr po centymetrze przesuwamy się na prawą stronę…by tak naprawdę by wejść do Domu…bo ten zawsze stoi po prawej stronie…
mg
/kazanie u św.Jakuba Sośnicowice niedziela Chrystusa Króla 2020/
Może być zdjęciem przedstawiającym co najmniej jedna osoba i wyroby z drewna
Może być zdjęciem przedstawiającym pomnik

Z torebką i oliwną lampą na wesele…

Poczucie że przyszło się za późno…jest znane prawie każdemu.Oczywiście istnieją ludzie którzy nigdy się nie spóźniają ale do nich świat nie należy.
A drzwi zamknięto…niestety gdyby 5 minut wcześniej…
I próbował człowiek potem różnych forteli i łamigłówek słownych aby ten po drugiej stronie wreszcie otworzył a tu nic, albo już nikogo nie było albo po prostu już nie dało się otworzyć. Minął przysłowiowy czas…I na nic pukanie i proszenie…Potem pojawia się taka charakterystyczna bezradność i co dalej?
Taki dramat zastajemy dzisiaj w fragmencie ewangelijnym opowiadającym przypowieść o przysłowiowych pannach weselnych na razie bez rozróżniania która do jakiej kapeli należy.
Kim są?
Panny albo druhny towarzyszyły oblubieńcom w czasie obrzędów weselnych/tak jak i dzisiaj/. W czasie składania przysięgi małżeńskiej stały z zapalonymi lampami albo pochodniami ..no, no oczywiście wystrojone…nowa sukienka, fryzura taka od rana, makijaż najwyższej klasy i wszystkie inne weselne akcesoria…
Oczywiście wcześniej podjechały pod bramy weselnego domu i tak zaczynało się ich czekanie. Podobno pan młody nie wiadomo z jakich jemu tylko znanych powodów/może mu coś tam jeszcze mama doradzała/robił wszystko by się po prostu spóźnić. A lampy cały czas się świeciły…Można sobie wyobrazić to wynudzone towarzystwo namiętnie patrzące w smartfony i ipady jak w poczekalni u dentysty albo w parku na ławce …I trwało to i trwało aż w końcu wszystkie posnęły…
A potem znamy to jak naraz rozległ się okrzyk i rozpoczęło się gorączkowe szukanie oliwy do gasnących lamp…W jednym momencie nastąpił podział na pięć które wcześniej zaopatrzyły się w zapas świeżej oliwy i kolejnych pięć które wiecznie roztargnione zapomniały oczywiście kupić…Tu u nas na takie osoby mówiło się klipa…nie obraźliwe ale takie dosadne bez przerwy nie dopinające czegoś…I oczy takie wielkie ze strachu co teraz zrobić…O tej porze Biedronka już dawno zamknięta a może spróbujemy gdzieś w prywatnym sklepie? I jedna mówi to chodźcie pobiegniemy szybko…może jeszcze kupimy karty do telefonu…na pewno zdążymy…A wtedy nadszedł oblubieniec..otwarto bramy i wszyscy razem weszli na ucztę…Kiedy bramy już solidnie zamknięto przybiegło pozostałych zdyszanych pięć i zaczęło sie pukanie..nic nie pomogło ani strój ani paznokcie…zatrzaśnięto bramy na amen i skończył się dla nich spektakl….
Naczynie na oliwę to wnętrze każdego z nas natomiast oliwa służyła do oświetlania ale była i symbolem radości i miłości…I tego nie dało się pożyczyć…O taką oliwę trzeba dbać przez całe swoje życie które jest jednym wielkim czekaniem na Niebieskiego Oblubieńca. Oliwa powstaje w długim procesie.Najpierw trzeba pielęgnować drzewo a potem kiedy znajdujemy na nim dojrzałe owoce oddajemy do tłoczni. Nosi w sobie drogę która ma swój rytm i historię.
Jezus dzisiaj palcem ostrzega każdego z nas nie można być wiecznie pustym naczyniem czerpiącym nie daj Boże z kogo innego..nie ma co oczekiwać pastelowego nieba bez własnego zaangażowania.
Gdyby dzisiaj przed nami stanął Pan to do której grupy by nas zaliczył? Mających czy nie ma mających ani kropli oliwy?
Zobaczcie jak pomiędzy tymi grupami rośnie dzisiaj napięcie ..tymi którzy kropla po kropli zbierają oliwę i tymi którzy dzisiaj nawet tej oliwy nie chcą zbierać…
Tłumy panien na ulicach i teksty mieszające świętość z błotem i napisy na domach Bożych.. czyste bluźnierstwa, okrzyki w których słychać przekleństwo i pani przyznająca się publicznie drżącym głosem do popełnionego grzechu a tłum skanduje brawo za odwagę…Nie ma czasu na oliwę…na dialog rozmowę…Ktoś mi powiedział niedawno ty tego nie rozumiesz …a ja cicho powiedziałem pewnie nie ale wiesz kocham te moje dziewczyny na zamku i inaczej nie mogę…Tak tak wszystko rozumię ale to z reguły walczy się potem , później bo sumienie nie potrafi tego podarować..nie potrafi ..sorry ale to wiem bo ludzie z tego mocno się oskarżają i nie potrafią absolutnie zapomnieć… im starsi tym gorzej…I po drugiej stronie ci dzisiaj wyśmiewani i konserwatywni kropla po kropli, życie po życiu głupi dla tego świata, uśmiech za uśmiechem i gest za gestem …cierpienie za cierpieniem..Ale są i ci z boku jak zawsze bez odwagi bojący sie wychylić bo tak lepiej z tłumem i tak jak wieje chorągiewka ..jak Nikodem po cichu w nocy dzwonią do księdza co mam zrobić ,jak zdobyć olej bo….Między innymi na zwykłej lekcji religii każdy z nas kiedyś uczył się Boga i tego jak czynić dobro..jak gromadzić oliwę w kaganku a tu słyszy sie wypisać z lekcji a co za to?Nauka płynąca z ulicy?Ale chyłkiem jednak trochę kościoła i kolęda no bo przecież komunia dziecka…bierzmowanie ślub no i oczywiście pogrzeb bo jak to bez księdza? Ludziom brak odwagi w tym ostatnim momencie pod bramą wesela by powiedzieć Bogu prosto w twarz nie wierzę Ciebie…nawet ci krewni kombinują by coś tam jeszcze temu zmarłemu wysłużyć…Dawno zabrakło już oliwy..zbiory porzucono już wiele lat temu…I może na końcu człowiek pomimo bogactwa stanie się zwykłym żebrakiem spod bramy wesela i będzie prosił o jedna kroplę i nic więcej…bo w naczyniu widać tylko puste dno…Czy znajdzie się ktoś kto pomoże wejść? Przeczytaj jeszcze raz przypowieść o ewangelijnych pannach a przejrzysz….znajdziesz odpowiedź….
mg
/kazanie na XXXII niedziele zwykłą św.Jakub Sośnicowice/

A u nas na krzyżu przy kościele …

A u nas na krzyżu przy kościele takie rzeczy dzieją się…może to znak czegoś nowego?Lepszego? Może i my powinniśmy tak zrobić w tych trudnych czasach? Gniazdo ,dom oprzeć o krzyż…chyba byłoby łatwiej?Albo…dzisiaj sam już nie wiem..Jednak obiecał zabrać nas na rozpostarte ramiona ,skrzydła i zanieść w bezpieczne miejsce…to niech zabiera i to najlepiej już…I będziemy mocno trzymać się Jego piór i ramion aby nie spaść w ciemną dolinę…I patrzeć cały czas w błękit nieba nad…warto…
zdjęcie ks.Adam

Kiedy nocą w kominiarce piszesz na ścianie kościoła bluźnierstwo …

Kiedy nocą w kominiarce piszesz na ścianie kościoła bluźnierstwo idziesz na wojnę z Bogiem…
Z praktyki duszpasterskiej wiem kiedy nie ma się już argumentów albo frustracja ze wszystkigo dobija chmur zaczyna się wieczny atak na Kościół Rzymskokatolicki tak było jest i będzie…Nie na islam ,protestantów czy judaizm ale na nasz Kościół ..Tak..tak uprzedzam nie jesteśmy bez błędów jako ludzie i trzeba nam się tu mocno uderzyć w serce..Chodzimy do spowiedzi, próbujemy coś naprawiać i nie wychodzi nam ale czemu tu jest winny Pan Bóg? Bo jest miłosierny i przebaczy nawet temu kto Go atakuje?I daje nam swojego Syna?Czego więcej?Czy zrobił komuś jakąś krzywdę?Możemy dyskutować z instytucjami ale z Bogiem?
Za każdym razem obrywa Stwórca..ludzie często przędą różne historie ale Jego się za wszystko atakuje…no tak bo tak naprawdę to kogo?Trzeba poszukać kogoś kto dzisiaj nie odpowie nie odda..trzeba nakręcać cała spiralę…I tak patrzę z boku na naszych chwiejnych katolików którzy dostali jakby wiatru w skrzydła by szukać nakładek określać się ale jak będzie potrzeba to przecież i Pan Bóg do nas się uśmiechnie a jak nie to coś napiszę na kościelnym murze i już…Prawdziwych katolików to nie złamie, niech nikt na to liczy…takich sytuacji w dziejach Kościoła było bez liku..Kościół dalej stoi tych innych już dawno nie ma…Z drugiej strony taki piszący musiał sięgnąć do dawno zapomnianej wiedzy religijnej aby nie popełnić tu herezji bo by wszyscy boki zrywali..
Drogi przyjacielu spod ostropskiego kościoła pewnie się teraz nakręcasz ilością lajków i planowaniem co jeszcze dalej napisać?Ile kościelnych murów chcesz jeszcze obsmarować? Nareszcie coś się dzieje a i jeszcze to klepanie po plecach ..jesteś wyjątkowy odważny bo nikt inny by tego nie zrobił tylko ty herosie z japońskiej kreskówki…
Posłuchaj co ci chce powiedzieć Matka którą namawiałeś do aborcji..
Życzę ci takiej wyjątkowej i kochanej mamy która jest zawsze obok..no tak ma swoje tysiące problemów i wątpliwości ale chce jak Ja ukochać swoje dziecko do końca..bez względu jakie jest…choć widzi jakie to trudne…
ps.Prawdziwi katolicy nie bójcie się…
mg
Obraz może zawierać: na zewnątrz

Ze zmodyfikowanego archiwum kapelana zwykłego…

Ze zmodyfikowanego archiwum kapelana zwykłego ale pełnego nadziei i miłości DPS w Sośnicowicach….na bazie napisanego kiedyś rozważania pod tytułem” Księżniczki z naszego zamku”
Nasz jak to mówimy zamek stoi pośrodku naszego urokliwego miasteczka. I jak każdy wie od dawna znajduje się tam Dom Pomocy Społecznej dla dziewcząt które my nazywamy księżniczkami bo przecież mieszkają na starym pałacu.No tak księżniczka to wyjątkowa pozycja i tu nie chodzi o wywyższanie się ale o całą aurę jaką wokół siebie wytwarza. Ma gest…poznać ją po tym jak się porusza nawet na wózku czy kulach…Ma swoje kolorowe stroje..Bardzo lubi przebywać wśród ludzi okazując każdemu wysłanemu uśmiechowi ogromną wdzięczność..i bywa że sama potrzebuje opieki. Taka zwykła księżniczka z naszego zamku…
Ponad 26 lat jestem blisko tego naszego sośnicowickiego Betlejem…Na korytarzu widać na fotografiach ich twarze bywa że niekiedy inne ale takie do ukochania …każda inna..próbująca pokazać kawałek siebie i swojego szczęścia.Jak na obrazkach ze znanych warowni gdzie na ścianie widać obrazy kiedyś tam mieszkających arystokratek. Za każdym zdjęciem jedna historia bywa że trudnego życia ..taka do przytulenia, popłakania się bo jak tak może być? I słynna jedynka z prawdziwymi księżniczkami które
które już leżą latami…tu Jezus rodzi się w bólu i cierpieniu ale i uśmiechu tych obok ..Wystarczy dotknąć dłonią policzka a za to nieziemski uśmiech tylko tyle i aż tyle…Niepełnosprawni ubogacają nasz szalony świat wbrew logice…Pozwalają odkryć w sobie zupełnie nowe pokłady/mama niepełnosprawnego Maćka proszę księdza nie wyobrażam sobie bez niego życia/ ..do czego potrafimy być zdolni i myślę że tak a nie na ulicy rodzi się niebo pośród nas i wcale nie trzeba go szukać daleko w chmurach.
Jezus przyjmuje każdego chorego …a jak ktoś nie daje rady to posyła kogoś kto mu potem pomoże..Ja tam zawsze uczę się niesamowitej pokory i pochylenia nad drugiem człowiekiem …
Wychodząc rano z plebanii widzę zapalone światła w oknach zamku..zaczyna się nasz i ich dzień…O ktoś tam macha zza szyby..macham z powrotem..budzą się księżniczki i …powinna także nasza miłość…
ps.Wszystkich sceptyków zapraszam na zamek kiedy minie pandemia..obiecuję że kiedy opuścisz to miejsce staniesz się innym człowiekiem.
mg

Kochasz mnie?

Tak naprawdę nikt z nas chyba nie lubi różnego typu nakazów i zakazów. I wiemy że z jednej strony ograniczają ale z drugiej potrafią także porządkować nasze codzienne życie. Bywa że niekiedy wręcz biblijnie zgrzytamy zębami kiedy trzeba zrobić to czy tamto…Każdy Żyd musiał mocować się z 248 nakazami i 365 zakazami/tak na każdy dzień coś/ ale chyba jakoś regulowało to codziennie pielgrzymowanie.
I dla nas znalazły się przykazania a wśród nich mówiąc po grecku megale czyli największe miłości Boga,bliźniego i siebie samego…Tu pojawiło się to jedno z najczęściej powtarzanych słów…Dzisiaj świat chce i woła o miłość bo nigdy jej za dużo…
Tęskni człowiek do prawdziwej miłości ..dość ma tej sztucznej..na pokaz ..i serialowej. A i w domu jakieś resztki walają sie po kątach ..albo w ogóle już nie ma nic …wypaliło się do cna.
Miłość potrafi być sponiewierana i podeptana..ale i pochłaniana w ogromnych ilościach z TV i nawet człowiek sobie nad jakimś romansem łezkę uroni..a sam? Nie może jej z siebie za nic wykrzesać. Dzieci gdzieś tam z boku błagają zauważ mnie..popatrz ja tu jestem dla ciebie…czy jesteś ze mnie dumny?Nic zero…Bliska osoba błaga wzrokiem i słowem popatrz jestem tu już tyle lat zauważ to…nic zero reakcji. Emocje uczucia tylko dla wybranych…nic ponadto…
Mamy problem z tym przykazaniem..bywa ciężkie jak krzyż ..ponad ludzkie siły.
Ile razy człowiek też i włożył w to przykazanie wiele i nic z tego nie wyszło?Wiara przeleciała wiatrem przez palce i ten drugi obok też..a przecież i samego siebie za bardzo nie lubię..Moje kompleksy mnie dobijają/oj szczególnie żeńska część ludzkości/.
A potem słuchało się w kazaniu jak to trzeba być dobrym jak chleb i chciał człowiek tak zrobić a inni to wykorzystali i zjedli całego i jeszcze obgadali a potem wołali jeszcze…
Kochać Boga?
No tak po przeżytych rekolekcjach ,kazaniu czy śmierci kogoś bliskiego oczywiście miało być inaczej..Jak wygląda moja modlitwa? Moja msza św.?Czy potrafię Mu zaufać? Mam pragnąć Bożej miłości tak do końca….
Młoda dziewczyna poszła kiedyś na spotkanie ze swoim ukochanym. Po drodze spotkała modlącego sie pustelnika ale go nie pozdrowiła. Ten zbulwersowany takim postępowaniem postanowił z nią porozmawiać kiedy będzie wracać. Dziewczyno jakie ty masz grzechy że nawet na mnie spojrzałaś kiedy się modliłem? A co to jest modlitwa?Zapytała..To rozmowa z Bogiem..Przykro mi ale ja nic nie wiem o Bogu i modlitwie..Biegłam do mojego ukochanego i tylko o nim myślałam i nie było w mojej głowie miejsca na nic innego. Nie widziałam jak się modlisz..ale jak ty mogłeś mnie widzieć skoro rozmawiałeś z Bogiem?
Dać Mu wszystko bez rozglądania się…
A bliźni?
Jak go kochać skoro wali się w niego jak w bęben ciche i wieczne oskarżenia i to bez przerwy i namysłu…Ciągle powtarzane jako najświeższy news i już nawet u ciotki na urodzinach mówią słowami znanej piosenki ale to już było..Proszę księdza wszystkim wybaczę ale sąsiadom nie…ksiądz dobrodziej rozumie im nie..są tacy wredni…Tysiące mniejszych lub większych przeszkód by dać temu drugiemu szansę na zaistnienie w twoim życiu…Dokładnie to wszystko znamy…
Ciągle nam trzeba dorastać do tego przykazania. Miłość pozostanie zawsze wyruszeniem w drogę w kierunku Boga człowieka i samego siebie…Zawsze będzie potrzebowała dobrego słowa gestu i życzliwości ..I nie wolno zaniechać miłości nawet jak jest ponad siły…trzeba w nią uwierzyć nawet wbrew sobie..zawsze gdzieś się przynajmniej tli…
mg
/kazanie na XXX niedzielę zwykłą rok A św.Jakub Sośnicowice/