Wszystkie wpisy, których autorem jest Grzegorz Brzoza

UPS, DHL,DPD, Fedex, Furgonetka…wybieram ostatnią

Prawie każdy z nas dokładnie wie co kryje pod słowami zamieszczonymi w tytule. Tak to firmy ,których kurierzy od wczesnego rana uwijają się ,aby rozwieźć powierzone przesyłki.
Każdy z nas wie jak to działa. Stoi sympatyczny kurier przed drzwiami z paczką w dłoni i prosi o podpis. To moment także naszych wyczekiwanych śledzeniem emocji co przyjdzie?Czy takie jak na zdjęciu..a potem albo radość albo płacz i pakowanie zwrotu i znowu kurier i tak dalej.
A w jaki sposób my otrzymujemy kolejne bodźce do tego, by lepiej wierzyć?Jak do nas dociera Dobra Nowina?Czy musimy podpisywać jakieś druki przy drzwiach?
Na pewno wzruszają szeregi 72 uczniów których Pan wyznaczył ,by ruszyli na Boży łan..jak ci kurierzy w swoich charakterystycznych mundurach. Nie znamy ich imion, nie wiemy kim byli ale to im Pan zawierzył sianie ziarna. Mniej lub bardziej święci, tacy nasi którzy podjęli się tego zadania. Wśród nich nasi rodzice, dziadkowie, bliscy …którzy uczyli nas poznawać prawdy wiary. Na drogę otrzymali kilka dobrych rad, to tak jak mama kiedy dziecko wyruszało na swoje drogi mówiła co robić a czego unikać.
Bądź dobry i łagodny tylko będziesz w stanie zaprosić drugiego do wiary. Ten drugi chce zobaczyć jak wygląda wiara w praktyce,
słów ma ci już dosyć. Chce przykładu i dobroci…
Żadnych dodatkowych bagaży bo to początek ułożonego życia,
które dla głoszenia Słowa może stać się przeszkodą .
I pieniędzy i trzosa bo wartości i autorytetu nie kupuję się za monety.
I laski nie brać bo trzeba do siebie dopuścic innych, którzy mogą. stać się dla nas oparciem w wędrówce….
I nie pozdrawiać nawet bo to może stać się początkiem niekończącego się gadania.
Posłani wypełniając misję na pewno natkną się na watahy wilków które tylko czekają na moment nieuwagi, braku czujności ,aby
zaatakować swoje ofiary. Tak jest prawie codziennie na wielu portalach kiedy głównie atakuje się Kościół katolicki zostawiając muzułmanów, protestantów i Świadków Jehowy w błogim spokoju. Może dlatego że my takie owieczki?A wilki to wiadomo co…Ale Jezus wyposażył swoich uczniów w dziwną broń..po prostu nas rozbroił…Stanąć nawet przed watahą tak jak On bez niczego…Każdą broń zostawić w domu. Zrobić wszystko, by nawet ocalić wilki i uważać by się samemu nim nie stać.
Trzeba się nam przyznać ,że i my potrafimy pokazać wilcze kły i to wyjątkowo i za to Boga, człowieka trzeba nam przepraszać.
i jeszcze pomalowane pazury…
W końcu jednak wszyscy zostaniemy pocieszeni i to w Jerozolimie rozraduje się nasze serce….
No cóż od jutra kolejne paczki dobrych uczynków i słów zobaczymy przy naszych drzwiach…Tym razem trzeba będzie je pozbierać i dostarczyć do tych, którzy tego potrzebują…
Ja wsiadam do furgonetki .prawie pełna…. no to w drogę. O godzinie 6 ruszam w drogę…
mg

Moc palców

To policzę no tak pięć palców na jednej dłoni i obok siostra dłoń ta bliźniaczka -jak Tomasz Didymos/bliźniak/ z Ewangelii -dokładnie też pięć.
Moje dłonie, palce tak ważne każdego dnia od znaku krzyża po każdą wykonywaną czynność. I bywa ,że przybliżam je do twarzy cicho dziękując…za każdy ruch, sprawność, pomoc ..wszystko.
Czytam w dzienniczku św.Faustyny o niezwykłym spotkaniu. Po ślubach wieczystych przechodziła korytarzem i nagle zauważyła Jezusa….innego, skatowanego, wyniszczonego, obitego.
“Spójrz kogoś poślubiła” a ona przyglądała Mu się z zachwytem.
I poruszone było Jezusowe Serce, że patrzyła na Niego z taką miłością.
Bywają chwile i w naszym życiu, że czujemy się poranieni tak jak apostołowie z kart Pisma. Tak, tak chcemy być za zamkniętymi drzwiami, nikomu nie otwierać, z nikim nie rozmawiać. Pragnie człowiek tylko jednego ciszy i niczego więcej. Bywa tak szczególnie wtedy kiedy tracimy kogoś bliskiego..śmierć?Ktoś podziękował ,wstał od stołu i poszedł rujnując całe dalsze życie.
Takie ludzkie trzęsienie ziemi, ale wtedy właśnie wtedy przychodzi On. Jest Go pełno tam gdzie ludzie cierpią, opowiadają o swoim trudnym życiu..tam zawsze przychodzi
Zmartwychwstały. Pokój wam ..popatrzcie moje rany dają wam nadzieję i miłosierdzie.
Podnieś swój palec…słyszę jego łagodny głos. Znam ten głos dobrze. To prośba kogoś kto jest moim Przyjacielem. I stoję w tej kolejce do ran..moja spowiedź i nawrócenie niekoniecznie wywróciło moje życie do góry nogami. Ciągle daleko do ideału.
Może trzeba zapłakać Piotrowymi łzami?Wstydzić się czerwonych policzków? Kiedyś pomagało…
Pierwszym jednak w kolejce zawsze pozostanie Tomasz, który stał się na zawsze przykładem człowieka poszukującego i wątpiącego.
No bo tak jest jak dzieci wszystko trzeba najpierw złapać w dłonie potem podnieść do ust i powąchać a na końcu może nawet i spróbować jak smakuje. A wystarczyło przecież prosto..
ale tacy jesteśmy nim dojdziemy do sedna…
W końcu Tomasz jak i każdy z nas poddaje się i mówi Mój Bóg Mój Pan często na kolanach które zgięło życie. Zachowaj to słowo Mój dzisiaj tak ważne. On jest cząstką mnie a ja Jego, Mój jak oddech i śmierć.
Muniek Staszczyk kiedyś powiedział”Jezus Chrystus, Bóg mówiąc po ludzku to naprawdę nasz najlepszy kumpel…Nie wstydzę się przyznać do wiary która jest wymagająca kiedy dzisiaj na pierwszym miejscu przyjemności i szmal…Tak patrzę na świat to najbardziej prześladowani to myśliwi, palacze i katolicy.
Dzisiaj być katolikiem to obciach”
Dla mnie..może i dla Ciebie to duma należeć do fantastycznej wspólnoty którą jest mój Kościół. Tak, tak już odpowiadam wszystkim tym którzy w tej chwili podnieśli rękę do góry ..nie jest pozbawiony słabości i grzechu .I za to się wstydzimy i próbujemy jakoś to nadrobić lepiej lub gorzej…no ale cóż kto bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. Trwajmy w tej wspólnocie, naszym Domu od naszego urodzenia po nasze odejście gdyż nic lepszego nam w życiu nie mogło przydarzyć. A to że psy szczekają…ważne, że Karawana idzie dalej. W końcu pies musi szczekać bo taka jest jego rola….
mg
obrazy Danuty Gładyś-Majewskiej

Wdowi portfel

W każdy niedzielny wieczór po całym dniu biegania otwieram parafialną skarbonę a właściwie worek wysypując zawartość na biurko. I tu można by otworzyć miejsce dla hejtu jacy to księża bogaci, pazerni, jak ograbiają biedny lud z ostatniego grosza i tak dalej….Ale zostawmy na razie ten świat …Z worka wysypuje się polska waluta w dużej części bilon plus niekiedy euro, korony czeskie, forinty ostatnio! i jeszcze jakiś nieaktualny bilon, cukierek i zwinięte rachunki z pobliskiego marketu. Tak to środki przeznaczone na utrzymanie parafii ,ale także i kurii diecezjalnej.
I tu zawarte jest serce tego ludu czują się odpowiedzialni, są
solidarni w utrzymywaniu całej wspólnoty. Tak było jest i pewnie będzie.
Oczywiście istnieje grupa, która oczywiście NIGDY…bo przecież..resztę można wyczytać z prawie każdego portalu internetowego, można wstawić parę medialnych historii jak to kiedyś….Ci nigdy nawet nie zbliżą się do skarbony, im pozostaje tylko cięty język i głośne szczekanie na wszystko i wszystkich.
Mają zawsze najwięcej do powiedzenia pomimo tego, że z Kościołem nie maja nic wspólnego ale to oni nas pilnują i wyznaczają standardy naszych zachowań. Spróbuj się wychylić zaraz dostaniesz w nos..pobożniejsi niż znajomy pustelnik.
To boli kiedy Kościół łączy się li tylko z groszem, przecież to zupełnie co innego.
Dzisiaj przy skarbonie stanęła biedna wdowa. Niedawno straciła kochanego męża. Jezus ją wypatrzył w tłumie. Dla Żydów była osobą przegraną, bo nie miała już nikogo bliskiego. I ona właśnie wrzuciła do skarbony to co miała. Zrobiła to z prawdziwej miłości. Dyskretnie jakby chciała wykrzyczeć”Daję wszystko, nie mam już nic, Tobie ufam i oddaję moje życie”
Ta kobieta przy skarbonie to nasze matki, ciotki, babcie i znajome Ks.Szymik nazwał je “narzeczone Pana Boga”. Niezastąpione przy wychowywaniu wnuków, wyjmujące z zanadrza zaoszczędzone banknoty bo jak to dziecku nie dać..Odległe a bliskie,wrażliwe, kruche. Dużo się modlą. Cały czas na dyżurze.
To prawdziwe skarby Kościoła i rodziny.
Unoszący się dym kadzidła symbolizuje nasze modlitwy biegnące ku Bogu…naszą ofiarę dla Boga i bliźniego. Dać Mu coś od siebie to moment zasługiwania…kiedyś i On uśmiechnie się do nas.
I da nam dwa grosze jeden dla nas a drugi dla tego kogo kochasz
kto jest dla Ciebie najważniejszy….
Może być zdjęciem przedstawiającym 7 osób, dziecko i ludzie stoją

Miska na końcu stołu….

Każdy z nas od czasu do czasu, mniej lub bardziej ochoczo bierze udział w jakimś spotkaniu przy stole.Rodzajów tych wspólnych nasiadówek ci bez liku począwszy od urodzin u ciotki po wystawne przyjęcie weselne/z traktorem w roli głównej i 500 osobami w tle haha/. Formuła, tradycja takich spotkań ma całą historię. Dzisiaj często siadamy na wyznaczonym miejscu gdzie króluje kartka z naszym imieniem i nazwiskiem. Wszystko jest dobierane według tajemniczego klucza, który pozostaje słodką tajemnicą gospodarza. Tylko on wie kto, z kim i jak…tak zwana miłość bliźniego w codziennym wydaniu.
W starożytności panowały sztywne reguły. Głównie przy stole zasiadali faceci i to w pozycji pół leżącej..reszta mogła sobie pójść do innego pomieszczenia i stołu. Takie było wtedy równouprawnienie i już…Oczywiście jak zawsze gospodarz rozdawał kartki z numerkami gdzie kto siedzi albo bardziej będzie leżał…
I na takiej uczcie spotykamy dzisiaj naszego Pana. Próbuje zwrócić uwagę tym, którzy nie bacząc na wyznaczone miejsce pozamieniali kartki, tak po cichu ,by nikt nie zauważył.
Nareszcie trochę bliżej góry, centrali..tylko tam można zaczerpnąć atmosfery wielkiego świata. Na chwilę się nawet zapomnieć…To tu jest źródło bogactwa wszystkiego, tu można skąpać się w licznych spojrzeniach, które być może wreszcie zauważą kosmetyczne zmiany tu i tam. Błysnąć miłym słowa, rzucić żartem, pochlebstwem..a nuż to sobie ktoś kiedyś przypomni…aj.
Dbamy o swój wizerunek. Chcemy by ludzie o nas dobrze mówili.
Niekiedy sami podkręcamy gitarę a to zrobiłem , a tam się podzieliłem a takie mam teraz auto. Pycha leje się jak ostatni deszcz za oknem. W imię wizerunku gubimy kogoś wyjątkowego SIEBIE…Nie tędy prowadzi droga do królestwa.
Pan przewraca to dzisiaj wszystko do góry nogami. Sam nigdy nie wstydził się ostatniego miejsca, uniżył się, obmywał rany, podawał do stołu..zawsze podkreślał jak ważne jest ostatnie miejsce.
I nam podpowiada nie pchaj się na świecznik..tam Mnie nigdy nie zobaczysz. Więcej każe zaprosić tych wszystkich , którzy się teraz źle mają. To prawda w ten sposób odkrywamy zupełnie nowe przestrzenie. Mamy doświadczenie Ukraińców , którzy przebywali pośród nas. Przecież kiedyś nawet swoich tak nie przyjmowaliśmy a tu?Daj drugiemu serce a wszystko wróci do ciebie pomnożone przez dwa…
Tak zasiadamy dzisiaj wszyscy przy jednym stole…święci i grzesznicy, lepsi i gorsi, mniej lub bardziej pokorni.I może z ciężkim sercem wybieramy te ostatnie miejsca, które z reguły świecą pustkami. Nikt nie chce być ostatni…dlatego łokcie spryt i bezczelność.
Ale każdemu z nas kiedyś odbiła woda sodowa..szczególnie jak się coś udało i popłynęła słodycz i lukier na nasze życie.
Pisze ks.Marcin Gajda
Codziennie uczę się pokory i nie wychodzi…Trzymam się obydwiema rękami tego ostatniego krzesła…Proszę talerz zostaw tam na końcu..i miskę na zupę też…Dopóki mam siłę sam będę podchodził, chyba że…ucz mnie prawdziwej pokory…błagam.
mg
/na kanwie kazania na XXII niedzielę zwykłą rok C, obraz Zbigniewa Warpechowskiego Stół polski/
Może być obrazem przedstawiającym w budynku

..wydobywa ze skarbca rzeczy nowe i stare” Mt 13,52

“Ale ja proszę bardzo o okazanie zaświadczenia” to słowa, zdanie dzisiaj dosyć popularne. Wszystko trzeba udowadniać albo na papierze albo nowocześniej aplikacją w telefonie. Dawniej wystarczyło z reguły słowo i było..dzisiaj wszystko musi być na papierze, mało komu się wierzy, bo i życie nas już tego nauczyło.
Niekiedy wystarczy jeszcze słowo w kancelarii parafialnej choć zdaję sobie sprawę, że niejednokrotnie zostałem wyprowadzony na manowce ..nic nie było prawdą. Bywa, że jednak i nawet tu trzeba będzie podpisanego papierka. Musimy kodować w naszej pamięci nasze pesele i nipy, okazywać zaświadczenia o przebytym szczepieniu. I tak naprawdę w tym ciągu cyferek zawartych zostało wiele wiadomości z naszego życia.
A co legitymuje nas jako chrześcijan?Poprawnie wyrecytowane 10 przykazań/warto spróbować/? Dobrze, uczciwie zrobiony znak krzyża? Albo może to że mogę zostać chrzestnym/to dzisiaj jest prawdziwe osiągnięcie kiedy ktoś może przyjąć taką godność, bywa że dzieci mają już tylko jednego chrzestnego bo drugiego
po prostu już nie da się znaleźć/.
Bywa,że z wyej wymienionego zostały już` tylko zgliszcza i ruiny
potem zostaje jeszcze tylko jakoś wytupać ten katolicki pogrzeb i to byłoby na tyle…
Jezus dzisiaj daje Nowe Przykazanie..znak naszej wiary, miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Potrzebujemy tego nowego
bo rozpadają się małżeństwa, coraz więcej depresji, nałogów, ucieczki w samotność a wszystko dlatego ,że ktoś nie siedzi obok i nie trzyma nas za rękę.
Inne niż to stare, lepsze ciągle widzące Boga i dobro.
W życiu jednak nie ma nic za darmo zapłacimy dzisiaj albo jutro dlatego nasze zaangażowanie, heroizm, uniżenie i pokora…To cena za nowe przykazanie…
I tęskni czlowiek do prawdziwej miłości. Nie tej na pokaz i z serialu , ale prawdziwej.
Miłość potrafi być sponiewierana i podeptana. Jej resztki gdzieś tam jeszcze walają się po mieszkaniu albo wypaliła się do cna.
I łezkę uroni człowiek na serialu czy filmie ,ale sam? Nic..po prostu nic…Dzieci współmałżonek błagają wzrokiem o zainteresowanie..popatrz na mnie jak dzisiaj ładnie wyglądam , bo mi to już w pracy ktoś dzisiaj powiedział a ty?Zauważ mnie…powiedz coś…powiedz, że jesteś troszeczkę dumny ze mnie.. proszę powiedz…Nic..zero..emocje uczucia tylko dla innych, wybranych. Wy już przegraliście..masakra!
Mamy problem z ta naszą miłością.Ile razy człowiek dał z siebie wszystko i nic…a potem jeszcze ksiądz na kazaniu mówił, by być dobrym jak chleb i chciał to człowiek zrobić ,a inni to wykorzystali, zjedli całego, obgadali i wołali jeszcze…
Bóg?
No tak po śmierci kogoś bliskiego,internetowym kazaniu znanego kapłana czy rekolekcjach..ale potem? Zawołam Cię Boże…
Bliźni?
No jak kochać takiego słabego i oblepionego brudem tego świata o słabych łokciach? My jesteśmy fajni , złego słowa by człowiek nie powiedział ale wybaczyć no nie….nigdy tym politykom i tym co mają więcej i sąsiadce z drugiego piętra też…
Po wyjściu Judasza tak rozpoczyna się Ewangelia 5 niedzieli wielkanocnej. Jezus nie zatrzymał Judasza, nie błagał go by tego nie robił, nie chciał by został z nimi..Klamka zapadła nadejdzie czas Wielkiego Piątku..na pewno umrze.Nie pokazuje trwogi i strachu ale daje swoim uczniom nowe przykazanie jako dar na drogę.
Hmm to przecież i my od czasu do czasu mamy w sobie takiego małego zdrajcę kiedy w grzechu z hukiem zamykamy za sobą drzwi. Potem zdradzam, oskarżam, kombinuję..i dopiero kiedy odkrywam go w sobie płaczę…A wtedy siada przy Bóg z Apokalipsy i zbiera moje łzy i je wyciera…Nie zostawia samego dalej przychodzi w Komunii..nie odwraca się i nigdy nie zamyka drzwi.
W francuskim kościele św.marii Magdaleny w Vezelay na romańskim kapitelu jest scena kiedy Judasz się wiesza. Obok zaraz pojawia się P.Jezus ,który go odcina i jak Dobry Pasterz bierze na swoje ramiona.
Zamykam oczy..nie wiem co powiedzieć..duszę się łzami ..jest mi tak cholernie* przykro….
mg
*nie znalazłem dosadniejszego określenia sorry
/na marginesie kazania 5 niedzieli wielkanocnej Sośnicowice 2022/
Brak dostępnego opisu zdjęcia.

Niekiedy człowiek sobie i pobeczy*

Hallo czytacie mnie? Tak?Dobrze rozpoznajecie litery?No cóż wydaje mi się, że FB dobrze działa. Poza tym wiecie kto do Was pisze?Rozpoznajecie mnie? Po słowach tym razem nie głosie..
To tak na marginesie biblijnych tekstów o Dobrym Pasterzu/Pan Jezus/ i Jego owczarni.
My starsi wiemy jak z wiekiem słabną nasze zmysły i gorzej się słyszy i widzi a i z chodzeniem bywają problemy. Czas robi swoje dlatego od pewnego momentu człowiek za wszystko musi więcej płacić…czy mu się to podoba czy nie. Wszyscy należymy do Chrystusowej owczarni…i to napawa nas dumą , ale i daje nadzieję bycia blisko Pana. Któż z nas nie lubi zanurzyć swojej dłoni w gęstej wełnie w przytulanej owcy? Sama w sobie ma tyle uroku i ciepła…choć podobnie jak my lubi chodzić swoimi drogami. Potem nasz Pan jak w przypowieści musi jej szukać w gęstych niejednokrotnie zaroślach. Każda owca potrzebuje jednak ochrony.
Mam przed oczami tłumy uciekających przed wojną Ukraińców.
Nasza Ormianka powiedziała”Nie chcę , by moje dzieci i wnuki oglądały wojnę i słuchały wybuchów spadających bomb”. Ludzie nie mogą żyć w ciągłym strachu, szukają bezpiecznego miejsca gdzie nikt im nie zrobi krzywdy. Widzimy te rozdzierające serce obrazki…samotny człowiek na przystanku, pod jakąś wiatą czeka na jakikolwiek transport. Może przyjedzie coś?Albo będzie miejsce wolne w samochodzie?Nasza Mama opowiadała jak uciekała przed wojną. Miała wtedy 16 lat. Siedziała zupełnie sama w majowy wieczór na dworcu w Prudniku. Było jakoś dziwnie straszno…Modliła się wtedy do Matki Bożej i naraz podeszła do niej kobieta i powiedziała “Chodź zabiorę cię do domu , bo jak tu zostaniesz to stanie ci się coś złego”
Pisząc patrzę na farskie podwórko a tam dzieci naszych Ormian sobie biegają a rodzice uśmiechnięci patrzą na ich zabawę. Nasza sośnicowicka owczarnia….
Szukamy pomocy i czegoś trwałego. Jezus dzisiaj mówi do nas
“Nikt nie wyrwie ich z Mojej ręki”. Słowa, które napawają ogromną nadzieją…Mamy miejsce w Jego dłoniach. hebrajski świat zna dwa ułożenia dłoni/jak i my zresztą/:
kaf-to dłoń otwarta,przyjazna, dająca, prosząca,
jad- ręka zamknięta,skryta,nieufna, w kieszeni ,skryta
Widzimy jak dziecko trzyma się dłoni swoich rodziców. Kiedy puści te dłonie, pójdzie budować własny dom i rodzinę. I ci starsi dalej zakochani cicho poszukujący swoich dłoni bo to przecież fundament ich emocji i uczucia, gwarancja miłości.
Taką dłoń podał Jezus tonącemu Piotrowi, teściowej tego samego apostoła, dotykał Nią chorych, a potem pozwolił je przybić do krzyża. Gotowy w każdej chwili, by oderwać i przytulić każdego kto tego zapragnie.
Romano Guardini znany teolog w jesieni swego miał problem z wejściem po schodach do ołtarza. Pomagał mu mały ministrant
“To tylko mała dłoń chłopca ,a daje takie poczucie bezpieczeństwa” mówił. I tak jest kiedy z nami są nasi księża seniorzy z Wiśnicza. Tak dłoń jest szalenie ważna w każdej owczarni. I trzeba słuchać Jego głosu, a gdybym się zagubił, poszedł w zarośla życia to zawsze głośno mnie wołaj, pukaj do moich drzwi ,nie zostawiaj mnie…Mogę nawet pobeczeć i to nawet głośno/wersja śląska/ bylebym tylko mógł wrócić do owczarni.
A głosów ci naprawdę wiele i to różnych…
Pewna para kupiła na targowisku osła. I komentarz z boku”Popatrz jacy śmieszni zwierzę kupili ,a chodzą pieszo”. Dobry pomysł pomyślał on i dosiadł osła. “Typowy facet ,on siedzi a ona biedna musi kroczyć obok”. Zamienili się miejscami. “No nie jaka ona leniwa …nie mogę”. W końcu razem usiedli na osiołku. “Jak im nie żal tego zwierzęcia”usłyszeli. Zsiedli i pieszo wrócili do domu.
Głosów ci wiele rozdających czerwone i żółte kartki, trybunów grzebiących w cudzym życiu na pęczki plus to uruchamianie fantazji dotykającej absurdu….Wystarczy dolać jedną kroplę oliwy do zdania i bardziej wszystko świeci a przede wszystkim
dzieje się…..i wrze.
“W ręce Twoje Panie powierzam ducha mego” czytam na wieczornej modlitwie i….oddaję…Wcześniej becząc za grzechy na wieczornym rachunku sumienia…
mg
* /beczeć w gwarze śląskiej to po prostu płakać, w mowie owczej
to beczeć i już/
Może być zdjęciem przedstawiającym zwierzę, na świeżym powietrzu i tekst

„DREWNO JEST Z LASU”

Nasza parafia bierze udział w konkursie „Drewno jest z lasu” zorganizowanym przez Lasy Państwowe. Celem tego konkursu jest szeroka promocja obiektów szczególnie znajdujących się na terenie lasów. Lasy Państwowe organizując konkurs chcą wspomóc dotacją remontowane obecnie obiekty. Nasza parafia startując w konkursie zabiega o dotację na renowację kapliczki św. Marii Magdaleny

Od dzisiaj każdy nazywa się Sośnicowice

Parę stacji przybitych krzyżem do parkowego, starego drzewa, które pamięta każdy śmiech i słowo powiedziane w jego cieniu.
Droga…taka inna bo Krzyżowa..z płaczem ,Weroniką i Szymonem tym z Cyreny. I Maryją, która jak cień snuje się za Synem…słaniając z bólu. Wyszła z naszego sośnicowickiego kościoła tak na chwilę , by być przy Synu. I ukradkiem patrzymy na górującą nad nami wieżę naszej świątyni ..świadectwo naszej wiary i przodków żyjących kiedyś na tej ziemi. Ruszamy..blisko jeden obok drugiego jak na jarmarku, bo przecież jesteśmy jedną rodziną z rozwartymi ramionami dla każdego kto pragnie tu żyć.
Zawsze blisko Boga ,który rozpoznaje nas zawsze kiedy przechodzimy na drugą stronę po charakterystycznym drzewku sośnie z naszych lasów którą taszczymy ze sobą na wieczne święta. My ludzie tej świętej ziemi….
Napisałem w rozważaniach które czytaliśmy w czasie drogi”Taki bezradny , a jednocześnie taki Mój” widząc Ciebie “Kulę się, zawijam w płaszcz” i tak ruszam w drogę…Najpierw do poszczególnych stacji a potem?…..
Święta Krwi Chrystusowa-obmyj mnie z brudu którego codziennie dotykam..zostaw czerwony ,niedoprany ślad Twojej miłości na zwykłej chusteczce do łez
Wodo z boku świętego- zwilżaj moje wyschnięte niepotrzebnym gadaniem usta, by służyły tylko Tobie
Przebita ręko- naucz mnie czynić dobro pięcioma palcami
Święta stopo- podaruj siedmiomilowe buty mknące zawsze do dobra
Jezusowe Serce- nie wycięte z papieru ,ale stworzone do prawdziwej miłości..naucz nas mocno kochać…
Krzyżu mojego Pana kiedy zabraknie mi sił stań się laską podpierającą moje życie
I gwoździe Jezusowe- mocniej..mocniej wiążcie z drzewem
Pocie Jezusowy- przypominaj mi zawsze o tym, że dobro w życiu dużo kosztuje i wymaga mojego potu i wyrzeczenia
Jezu patrzący na nas z nieba kochaj zawsze moich Parafian…bądź z nimi…..nami..
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym 3 osoby i na świeżym powietrzu

Kilka kropel łez na zwykłej szybie….

Łapię się za głowę…ogrom tematów , które porusza dzisiaj cicha przypowieść o synu marnotrawnym.
Niby spokojny dom a jednak….
Odejście dziecka i zazdrość drugiego syna…
Dobroć Ojca i miłosierdzie Boga…pewnie wytrawny kaznodzieja,
by dodał jeszcze parę.
Można by i bardziej nowocześnie jak to nie dziecko opuszcza dom , ale jedno z rodziców oznajmiając wszem i wobec, odchodzę, wypaliło się, rozpoczynam nowe życie…nie zważając na nic i nikogo. A potem psycholog jeszcze taką decyzję podtrzyma ,bo przecież nie możesz być workiem treningowym, a przysięga?E tam dzisiaj żyje się według innych wartości…Gdyby dzisiaj nasz Pan głosił Królestwo to pewnie i taką wersję z nami by przerobił.
Popatrzmy na głównych bohaterów dzisiejszego Słowa…
MARNOTRAWNY SYN takich dzisiaj na pęczki. Zostawiają wszystko i wszystkich choć jest i przeciwwaga takich , którzy od mamy nigdy się nie wyprowadzą bo gdzie im będzie lepiej. Ten jednak zabrał pieniądze , bo mu się należały i poszedł w świat.I bolało serce rodzica a co miał zrobić? . Może i ktoś wie jak to jest? Był zawsze inny, wszystko robił po swojemu. Drażniła go wiara rodziców ..tacy staroświeccy i zacofani…Wstydził się ich…I swoją wyniesioną z domu wiarę rzucił w kąt, tylko przeszkadzała. Resztę znamy. Po raz pierwszy zaczął się bać kiedy zauważył pustą szkatułkę….koniec sielanki rozpoczęło się brutalne życie….
Ale jego ojciec spoglądał w okno wierząc, że kiedyś wróci…Zatęskni do domowego chleba i stołu przy którym siadali..
I w końcu jak w dobrym serialu gdzie wszystko kończy się szczęśliwie wrócił z opuszczoną głową. Był innym człowiekiem. Przede wszystkim przeprosił…
I to można zrobić różnie:
Tak półgębkiem, by nikt nie usłyszał…zamarudzić…
Na niby…bo w sercu zostało stare.
Ze złością masz wreszcie czego chcesz..przepraszam! I daj mi spokój…
I na serio z sercem na dłoni..Patrz jest brudne moim odejściem proszę oczyść je swoim przebaczam..więcej nie mogę. Zgrzeszyłem, nie jestem godzien nazywać się Twoim synem…I przyjął Ojciec jego słowo i łzy, które tym razem zmieszały się na ich policzkach. Przytulił go jak dawniej. Ciągle pachniał odejściem ,światem ale tak powoli uspokajało się ojcowskie serce. Byli razem…
LEPSZY BRAT to wielu z nas takich poprawnych przestrzegających wszystkich zasad …takich z teczką pod pachą.A potem naraz widzisz jak wszyscy się cieszą bo ten obgadany do cna powrócił…Helo jak to? Nami nikt się nigdy nie zachwycił, nie powiedział dobrego słowa a tu?
Ilu synów marnotrawnych zatrzymało się w pół drogi bo nie potrafiliśmy opowiedzieć im o dobrym Ojcu..to zastrzegliśmy tylko i wyłącznie dla siebie….
A.Gide opisuje w “Powrocie syna marnotrawnego” jak to młodszy syn opuszcza dom którego strzeże brat rygorysta. W tym domu było wszystko oprócz miłości.
I OJCIEC taki dobry, ciepły z ogromnymi ramionami i sercem.
Do prawdziwego przytulania ,bez ściemy…Nie sędzia, ale gotowy do pomocy, bez kija ,wymówek ,z sercem na dłoni. Dzisiaj świat, żony, dzieci walczą o takich ojców przy swoim boku ,choć niektórzy ciągle biegają w krótkich,chłopięcych spodenkach.
Musi mieć w sobie dużo dobrego słowa…dobrze że jesteś, jestem dumny z Ciebie…dobrze że się kiedyś spotkaliśmy…Ma być jak mocne drzewo o które wszyscy będą się opierać. Taką wybrał rolę….i tak przysięgał…
I TAKI JEST MÓJ BÓG który kiedy widzi swoje dziecko zawsze się wzrusza i ma łzy w oczach. I nawet gdybyśmy mieli tony błota na sobie zawsze zabiera rolę sługi a czyni nas swymi dziećmi. Czeka na każdego z nas w swoim Domu po drugiej stronie…
Ale coś tu nie gra…gdzie jest matka?Odeszła do kogoś innego?Zostawiła swoją rodzinę? Był wdowcem? Może dlatego tyle problemów bo zabrakło po prostu mamy i jej miłości….
Myślę że kiedyś Pan po drugiej stronie, kiedy siądziemy przy oknie z pierścieniem na palcu i w nowej szacie nam to wyjaśni…oby tylko tak się stało bo On czeka tylko co z nami?
mg
/kazanie na IV niedzielę Wlk.Postu rok C Sośnicowice/
Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba

Przylecieli z nieba….

Nasz Pan Bóg posyła aniołów, aby nam pomagali w życiu. I szczególnie kiedy nie dajemy rady przyskoczy taki szepnie do ucha i idzie do przodu, bo inaczej tego, co dzieje się dobrego w całym kraju nie da się wyjaśnić. Nie ma po prostu żadnego logicznego wytłumaczenia kiedy widać tyle otwartych i dobrych serc. I tak z jednej strony spadają bomby, giną ludzie a z drugiej z serca wylewa się tyle dobroci. Usiąść na brzegu wanny i jak pisze ktoś w swoim wierszu Jezusie Jezusicku to przecież niemożliwe
tyle dobrego…To chyba są te momenty kiedy w nas budzi się coś więcej… prawdziwa nadzieja. Cóż z tego, że zabiją ciało dobroci nigdy nie zabiją bo mieszka przecież w ludzkiej duszy. Dzisiaj
powiedział do nas w liturgii Słowa stary Paweł nasza ojczyzna jest w niebie…no tak tam gdzie mój Ojciec, moja Matka i moi bliscy i niezliczone rzesze aniołów śpiewających o dobrym Bogu i człowieku, który stara się takim być…i jest.
Dzisiaj w naszym kościele modliła się razem z nami grupa uchodźców z Ukrainy, którzy przebywają na terenie naszej gminy.
Podeszli do mnie do zakrystii i bez problemu udało się nam dogadać. Mają ciągle załzawione oczy ale nie ma się czemu dziwić?
Mówią o swoim domu, ojczyźnie a potem chcieli książeczkę o naszej wierze. Są wszystkim ogromnie wdzięczni..przekazujcie to każdemu dobremu sercu u nas bo i u nas ci ogrom dobra którego ciągle doświadczają. Krótkie serdeczne spotkanie pewnie nie ostatnie…I teraz jeden z moich szalonych pomysłów a może byśmy wspólnie w kościele zrobili koncert dla naszych gości?
Mamy tyle muzykujących dzieci zresztą nad programem bym popracował…na pewno swój akces zgłasza NoemiRut. Fajnie gdyby koncert poprowadziła Natalia z TVP3/ona jeszcze tego nie wie bo tu kuje się żelazo póki gorące to oczywiście zależy także od tego czy będzie miała chwilę wolnego/ byłoby super. Termin gdzieś niedzielny wieczór za dwa tygodnie. Zaprosimy oczywiście naszych gości z Ukrainy a może i oni coś nam zaśpiewają? Tu chodzi o to byśmy tworzyli wspólnotę, byśmy poczuli ,że warto dla jednej miłości żyć jak to kiedyś śpiewaliśmy w piosence.
Aż się boję tej mojej pisany.Jak myślicie?No wiem wiem szalone…
W tej materii najlepiej rozumie mnie Michał który realizował moje szalone drewniane dosłownie pomysły.To jak robimy?
Aniołowie zakasać rękawy i powoli konstruujemy program..i oby jeszcze Natalia zgodziła się i inni ..a co tam jakoś musi być..
mg
Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby i na świeżym powietrzu