Proszę nie patrz tak na mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja ósma

Nie wiem dlaczego kobiety zawsze wyznacza się do roli tych które najczęściej płaczą?Może mają większą dozę emocji w sobie?I potrafią to pokazać na zewnątrz pod postacią łez?A chyba tak nie jest do końca przecież mężczyźni też potrafią się zalewać łzami choć znany slogan brzmi, że chłopaki nie płaczą.Człowiek potrafi płakać z wielu powodów a to, że nie wygrał w totolotka albo że ulubiona drużyna znowu przegrała mecz czy ktoś za bardzo oparł się o lakier mojego samochodu.Szloch wtedy słychać wszędzie..Bywają i sytuacje prawdziwie ludzkie kiedy płacz staje się ucieczką..kiedy we łzach topi się całą gorycz i ból rozstania,choroby czy śmierci.I jak mówi Pismo wtedy Bóg przychodzi siada przy każdym z nas i zbiera łzę za łzą a wilgotne oczy wyciera..Cierpi razem.. nigdy nie zostawia wtedy człowieka samemu sobie o ile ten Mu tylko zaufa..
Jezus z obrazka jakby na chwilę złapał oddech ..Tłumaczy kobietom nad kim i nad czym mają naprawdę płakać..Nie widzimy nawet ich twarzy ale pewnie przejęły się słowami Zbawiciela..
I mnie wtedy puściły emocje i poleciały łzy..tak za wszystko ..I to co dobre i niedobre..za wszystko..Nie wstydziłem się tych łez..chyba po raz pierwszy takie prawdziwe , moje..płynęły gdzieś tam ze środka z czystej bezradności i bólu. Nie wiedziałem co zrobić i wybrałem wtedy łzy..Po zroszonej ziemi poszliśmy dalej..

Proszę nie patrz tak mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja siódma

Nie miałeś wyjścia..kolejny raz opierasz się o ziemię. Belka na plecach coraz cięższa..po prostu nie dajesz już rady..Widzę Twoje oczy….jakby zamglone. A przecież nimi zawsze szukałeś w człowieku dobra..Patrzałeś tak prawdziwie po Bożemu..nikt do tej pory nie potrafi tego lepiej zrobić niż Ty..I Twoje poranione stopy które zawsze prowadziły do człowieka dzisiaj takie poranione..ledwo dotykające ziemi…To już drugi raz kiedy nie dajesz rady..Nie liczę Ci tego Panie ale wiem że upadniesz i trzeci raz a to tylko przeze mnie..No tak opóźniasz cały korowód a ludzie przecież się śpieszą ciągle ..Dzisiaj jest dokładnie tak samo..wszystko szybko i bywa że byle jak ..
Nikt nie chce czekać..liczą się suche terminy…liczy pieniądz bo w końcu czas to..jak mówi stare przysłowie..A Ty?Ciągle potrafisz czekać kiedy guzdrzę się w swoich śmieciach i grzechach..kiedy z podniesioną głową odchodzę bo teraz już wiem co zrobić z moim życiem..Ty ciągle w oknie wypatrujesz mojej sylwetki na drodze by mi szybko otworzyć drzwi..Tak. tak wybiegniesz do mnie łamiąc zasady Bożego spokoju bo tak Ci będzie na mnie zależało..I nie będziesz mi liczył ile razy upadłem..ale ile razy potrafiłem powiedzieć przepraszam..Patrzę ze zgrozą czy Ty jeszcze wstaniesz..No tak powoli prostuje się Twoja święta Postać..szarpnięcie z boku idziemy dalej…

Proszę nie patrz tak na mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja szósta

Korowód prowadzący Jezusa przechodził pod Jej oknami..Z daleka słyszała jak tłum powoli swoim charakterystycznym hałasem przetaczał się przez ulicę..Coś się musiało stać..Wybiegła na drogę jak ludzie którzy przez okno zobaczyli że miał miejsce wypadek..Nie z ciekawości chyba z politowania bo nie raz przecież taka procesja przechodziła pod Jej oknami..
I wtedy z daleka zobaczyła Jego twarz..Rozpoznała Go ..przecież to On nauczał tłumy, uzdrawiał ,mówił o swoim Królestwie..Była po Jego stronie..miał w sobie coś Boskiego,niewyrażalnego, całkowicie ogarnął Jej serce..W biegu zerwała jeszcze ze sznura mokrą chustę dopiero co wypraną i podbiegła..Chwila niewyobrażalnej ulgi..jak w upał kiedy sięgasz po butelkę z zimną wodą..Wyciskała wodę z mokrego materiału..chłonął każdą kroplę..wiedział to ostatni łyk wody przed śmiercią..A potem przycisnęła tak mocno..Na białej chuście pozostał jego nieśmiertelny wizerunek..zostawił Jej swoje zdjęcie..na zawsze..I tak jest zawsze kiedy zrobimy coś dobrego..otrzymujemy jeden obrazek z cierpiącym obliczem Zbawiciela..Im więcej obrazków tym łatwiej wejść do Jego Królestwa..Ile razy udało nam się zawalić..wystarczył prosty gest i już ,a my?Tysiące wymówek że robota,brak czasu ,dzieci ..a wystarczyło tak mało by usłyszeć od drugiego zwykłe dziękuję..
Mądra Weroniko także z sośnicowickiego kościoła naucz nas trzymać zawsze na sznurze w pogotowiu mokrą chustę na dobry uczynek..Wystarczy że kogoś zobaczymy na drodze..ktoś poprosi ..my zawsze gotowi z chustą w rękach…I kolejny obrazek..i cichy pokój w sercu z poczucia dobrze wypełnionego obowiązku..Już niedaleko..ruszamy dalej..

 

Proszę nie patrz tak na mnie…nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja piąta

Ojej Szymonie z Cyreny jaką ty masz minę?Jaki ty jesteś niezadowolony?Naprawdę już nie musiałeś tego aż tak pokazywać..Jak dziecko które po skarceniu musi wykonać polecenie rodziców..To widać po tobie..Kiedy dzisiaj spoglądasz na siebie jest Ci pewnie wstyd i głupio..i ja się temu wcale nie dziwię choć próbuję cię zrozumieć..
Spotykasz Panie po drodze wyznaczonego przez żołnierzy człowieka ..więcej człowieka przymuszonego..Nawet ci rzymscy żołdacy spróbowali okazać Tobie krztę miłosierdzia dlatego na Twojej drodze pojawia się Szymon..Zataczasz się..nie potrafisz oddychać dlatego pozostaje choć na chwilę Człowiek z Cyreny..Jest jednym z nas kiedy nam się nie chce..a tego jest naprawdę wiele..Nie chce mi się dobrze modlić..pójść na mszę św. posłuchać swojego dziecka, wyrzucić śmiecie itd.Pytanie brzmi a co mi się chce? Tyle razy była możliwość aby okazać komuś kawałek serca ale nie po prostu nie..a potem nawet by się i chciało ale usłyszał człowiek nie.. teraz już dziękuję dałem sobie radę sam..I robi się tak dziwnie koło serca..przecież tak naprawdę mogłem…W życiu spotykamy wielu takich szymonów którzy najpierw nie chcą a potem jednak zrobią..Ten biblijny nie wiedział komu pomaga gdyby wiedział?Pewnie cała historia inaczej by się ułożyła..
Widzę że Ci lżej Panie..tak jest zawsze kiedy Ci pomagam nieść krzyż przez świat…Na obrazku wyglądamy jednak komicznie Ty jak spokojny rodzic któremu udało się dziecko do czegoś przekonać a my z tyłu..z tępą miną..obrażeni, że musimy..Ty jednak wiesz co jest dla nas dobre..przymuszaj nas Panie nawet kiedy będziemy w tym momencie śmiesznie wyglądali bo tylko tak spotkamy Ciebie w Twoim Królestwie..my Twoje dzieci..Twoi szymonowie..to co?Idziemy dalej…

Proszę nie patrz tak na mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja czwarta

Opatulona w swoją suknię i niepomierny żal szła po cichu za Tobą..swoim Dzieckiem..jedynym Synem tak bardzo ukochanym..Siedem mieczy przebiło Jej Matczyne serce..Nikt z żyjących mężczyzn nie potrafiłby tego bólu zrozumieć..Trzeba być matką i to Matką samego Boga. Kochała Go nade wszystko..była przy Nim..widziała jak głosił Królestwo. Była z Niego i dumna..taki mój..takie moje dziecko..A teraz?Widzi Go obolałego..Ciało o które tak dbała dzisiaj jest jedną wielką raną..Ona może opatrzyć obmyć..Odsuń się Kobieto ..On musi dzisiaj umrzeć..Ale to mój Syn..On nic złego nie zrobił..dlaczego?Łzy i łzy zastępują wszystko..Synu spotkamy się po drugiej stronie?Będziesz czekał na mnie?Otworzysz nam bramy nieba?Patrzy na Nią ..kolejny raz spojrzy już z wysokości krzyża…Moja Mama..tyle mi dała a dzisiaj musi Mi towarzyszyć w ostatniej drodze..To tak jak rodzice muszą pożegnać się ze swoim dzieckiem ..kiedy zabrakło nawet nadziei i trzeba być gotowym na odejście..
No tak Panie i w życiu człowiek nie chce pokazać swojej słabości najbliższym..ja Cię rozumiem..A co zrobić kiedy choroba przykuje do łóżka i człowiek zdany jest na tych najbliższych samarytan..Nie ma wyjścia..muszą stanąć przy naszym krzyżu a jednocześnie i Twoim..
Maryjo która jesteś wtedy najbliżej stań przy nas jak przy Twoim Synu..nigdzie nie odchodź nawet na chwilę..Weź rękę do ręki potrzymaj..dodaj otuchy..i patrz na mnie Twoimi jak zawsze dobrymi oczami…

Proszę nie patrz tak na mnie..nie ma gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja trzecia

No nie dałeś rady widzę..Trzymałem za Ciebie abyś nie upadł a jednak..a to dopiero pierwszy ..Ja już wiem Panie że będzie ich w sumie aż trzy..o trzy za dużo..Ktoś rzucił brzydkim słowem,inny uniósł się pychą a jeszcze ktoś kogoś obgadał i musiałeś się przewrócić..nie było wyjścia..Przywarłeś świętą Twarzą do ziemi..czujesz chłód..Moment odpoczynku pozbierania resztek sił by za chwilę znowu…Ktoś z boku krzyczy ciągnie się to coś..wieczorem zaczyna się Pascha szybciej bo chcemy wrócić do domu…
Dzisiejszy człowiek pasjonuje sie upadkami ..oczywiście innych..Tapla się w tym, żyje tym..no bo ja oczywiście sprawiedliwy,”nigdy nie upadający”..ręce opadają..Ile razy ja upadłem?Wiem jak człowiek czuje się oblepiony błotem…jak chciałby szybko pozmywać swoje winy..Dopóki tak jest to jest dobrze gorzej gdyby cały cza siedzieć w kałuży i jeszcze się z tego cieszyć…Ile było w tym pychy kiedy się mówiło ja nigdy?Wszyscy mogą ale ja absolutnie..A po upadku z podkulonym ogonem pokrętnie się człowiek tłumaczył że to to albo tamto a tak w ogóle to wszystko jest do niczego ..I oczekiwał,że przynajmniej ktoś powie dobra wracaj..świat się nie zawalił..Ile razy tak było?To Jezus był pierwszy który zawsze stawał przy mnie i krzyżem szturchnął.. do spowiedzi..naprawić to wszystko..Czekał wtedy na mnie w kapłanie który powiedział I ja odpuszczam Tobie grzechy…Twój pierwszy upadek niech będzie dla nas lekarstwem na wysoko podniesiony nos..Niech nauczy pokory…bo chyba najpierw trzeba upaść a by potem zrozumieć ogrom twojej miłości…Podniosłeś się ..to idziemy dalej..

Proszę nie patrz tak na mnie..nie mam gdzie schować się przed Twoim wzrokiem

Stacja druga

Stajesz nad własnym krzyżem..Ty go widzisz..Podobno ważył ponad 100 kg a więc Rzymianie litościwie pozwali na niesienie tylko belki poziomej/50 kg/ pionowa była na stałe zamocowana na Golgocie choć na rycinach nosisz cały krzyż..Nie wiesz jak go złapać..Ach jak masz jeszcze siły to weź na poranione biczami plecy..O tak pomożemy śmiali się i krzyczeli rzymscy żołnierze..Tylko szybciej bo robotę trzeba skończyć i do domu tam już na nas czekają..Wypić wino ,rozprostować nogi to był ciężki piątek..Widzę jak święte łzy spadają na ziemię..nic nie mówisz,nie skarżysz się myślisz tylko jak ja to zrobię?Wreszcie mocny zryw i do góry.potworny ból rozdziera barki..belka zahaczyła o koronę..Jezusowi zawirowało przed oczami ,podniosło się ciśnienie wreszcie jest..ułożona..Przytulasz się do niej..nie masz wyjścia Mistrzu z Nazaretu..nie masz..musisz na koniec ukochać to drzewo które urosło właśnie dla Ciebie..
Zatykam uszy..zasłaniam oczy nie chcę na to patrzeć..
A Ty?Uczysz mnie jak podnieść z ziemi własny krzyż którego tak się boję..No tak bo mam strach przed szybką albo powolną śmiercią..chorobą która może drążyć moje ciało..jakimś ślepym losem który naraz może wszystko obrócić do góry nogami..Tak boję się..A Ty mi przecież obiecałeś kto chce iść za mną..A ja śpiewam w piosence dziś do Ciebie tak po prostu się przytulić..Ale Ty zawsze z krzyżem i zmartwychwstaniem..nie możesz go odłożyć tak na chwilę na bok?Nie.. bo mnie nigdy nie zrozumiesz słyszę w ciszy mojego pokoju…Patrzę na Twoje święte dłonie..palce które zrobiły tyle dobrego..Dzisiaj poranione i skrwawione..Wczoraj jeden z naszych księży emerytów skaleczył sobie niegroźnie palec i ja zabawiłem się w pielęgniarza..zrobiłem mu opatrunek..Chcesz Panie ja potrafię nieudolnie ale coś tam zrobię dla Twoich świętych dłoni..Zrób..napisz lepiej coś dla człowieka.może tak mu pomożesz..Ja dam radę..
Patrzę dalej..Mój Pan wyrusza w drogę…

Proszę nie patrz tak na mnie…nie mam gdzie się schować przed Twoim wzrokiem

Stacja pierwsza

Masz opuszczoną głowę Panie..pewnie myślisz dlaczego?Za co?Choć wiesz, że to jedyna droga przebłagania Ojca. On tak ukochał ,człowiek pozostawił po sobie zgliszcza a Ty?..Ty musisz to wszystko naprawić…Stoisz taki sam pod murem jak ludzie którzy stracili kogoś bliskiego..Taki bezradny a jednocześnie taki Mój..W gazetach piszą że po prostu przegrałeś..na FB ludzie klikają kto Cię lubi a kto nie…Ty taki niepoprawny jesteś…kochasz człowieka jak Ojciec dlatego dzisiaj jesteś taki samotny i opuszczony..Ale ja choć kulawy życiowo staję po Twojej stronie..Nie obiecujesz mi bogactwa ani gruszek na wierzbie ..Dajesz nadzieję że po ludzkim pielgrzymowaniu otrzymam nagrodę w Twoim domu..
Stoję pod murem twierdzy Piłata ..ludzie wychodząc opowiadają o Tobie..Jedni mówią tak Mi go żal a inni no ma za swoje..Przeciskam się do przodu i widzę..tak to Ty…Co ja bym dał by teraz Ci pomóc..a za chwilę myślę ile miałem takich możliwości i wszystko zaprzepaściłem..Ile razy mogłem rozwiązać Twoję więzy i nie zrobiłem tego bo mi się nie chciało..ile razy mogłem zdjąć cierniową koronę ale nie przecież miałem inne ważniejsze sprawy..
Opuszczam głowę..nie patrz mi w twarz błagam ..nie potrafię znieść Twojego wzroku..Kulę się,zawijam w płaszcz..próbuje uciec od Twojego wzroku ale Ty sięgasz nim wszędzie..Twój wyrok wypisany na moim sercu..wiem bo tak skazuję Cię codziennie kiedy odchodzę od Ciebie…Odwracam głowę..
patrzę jeszcze raz..szepcze przepraszam i widzę na Twoich ustach delikatny uśmiech poprzez łzy…Nie wiem co mam zrobić Panie w szkarłatnym płaszczu?Pójdę za Tobą drogą prowadzącą na krzyż Twój i mój..
W tym harmidrze i hałasie widzę jak powoli formułuje się procesja..jedyna prowadząca na Golgotę..Zostanę tym razem jak na adoracji w pustym kościele nie ucieknę do swoich obowiązków..to idziemy..

obrazy Męki Pańskiej z kościoła sióstr w Zakliczynie

Pojednanie?…może być nawet w krótkich spodenkach…

Dzisiaj w naszym kościele rozprowadzaliśmy zdrapkę wielkopostną..zabrakło po trzeciej mszy św. Dobry znak..ludzie lgną do postanowień ..może trzeba im je tylko odpowiednio sformułować. I tak każdego dnia razy 40 będą odkrywali dla siebie co zrobić by dany dzień bardziej podobał się Panu Bogu a człowiek choć trochę stał się dojrzalszy w wierze. Jeden z fajnych wymiarów naszej wiary..duchowego fittnesu który każdemu jest tak bardzo potrzebny..Asceza askein to umieć z czegoś zrezygnować..sami wiemy jak nam to trudno przychodzi dlatego może prosta zdrapka? Niech choć trochę nam pomoże w tym askein….
Jest i kolejny wymiar Wielkiego nie bylejakiego Postu to dobrze przygotowany i przeżyty sakrament Pokuty…Patrzę w dół oj mało miejsca na podjęty temat ale tak pokrótce..
Sam jestem tym który jest raz z jednej a raz z drugiej strony kratek konfesjonału a więc mogę coś o tym powiedzieć…Może w punktach spróbuję….
1.Dobry rachunek sumienia jest początkiem sukcesu..to wymaga wcześniejszego przybycia do kościoła. Pomocą jest i codzienne podliczenie swojego życia w pokorze a więc co zrobiłem dobrego a co złego..Nie bój się mówić Bogu o sobie dobrze..W ciągu dnia na pewno zrobiłeś coś dobrego..
2.Przepraszając Boga spróbuj zrobić to gdzieś pod krzyżem i popatrz Jezusowi prosto w oczy..może dotknij ukradkiem drzewa krzyża..powiedz że już NIE ..będziesz się starał ze wszystkich sił by nie wrócić na stare śmiecie..Staraj się..staraj…
3.Prawie każdy kapłan stara się mieć gołębie serce i takiego każdemu życzę..Niekiedy trzeba też trochę potrząsnąć sumieniem bo kto to ma zrobić?To zawsze jest lekarstwo..Nie szukaj tylko tych “szybkich” niekiedy warto zainwestować w rozmowę aby usłyszeć co masz robić..Nie bój się ..miej przede wszystkim spokojny ton głosu to już wprowadza pokój i człowiek w sutannie po drugiej stronie wie, czuje, że chcesz czegoś więcej…
4.Kapłan nigdy nie myśli o tobie w kategorii twoich grzechów..Dla niego ważny jest moment kiedy odpuszcza w imieniu Boga twoje grzechy..ciesz się tym..miej ciszę w sercu a gdyby się coś stało to ..brama Królestwa jest otwarta/szczególnie w przypadku chorych/..Kapłan musi umieć zapomnieć..wycisnąć się..jest bowiem jak gąbka która nasyca się ludzkim złem..
5.Pamiętaj człowiek w sutannie częściej chodzi do spowiedzi bo obiecał Bogu w sakramencie święceń że raczej codziennie będzie przyjmował Komunię św…Ty w czasie mszy możesz zostać w ławce on musi przyjąć Jezusa Eucharystycznego ..nie może zawołać kolegi by przyjął za niego..dlatego musi pilnować łaski uświęcającej w sobie..

Mój sakrament pokuty ukochany do wyznania trudnych spraw ale i ciągłego powrotu do Winnicy Pańskiej..Sprawowany w ciszy konfesjonału i potem ta lekkość wręcz odczuwana po zrzuceniu ciężaru swoich win…Bez niego nie moglibyśmy żyć..to taka furtka w Bogu prowadząca prosto do nieba..Drogi Księże z obrazka pokazujesz nam najpiękniej to do czego Pan Cię powołał…nie potrzeba więcej słów..wierzymy jak Ty..chętnie pewnie byśmy poszli do Ciebie do spowiedzi…modlimy się za Ciebie..

ps.Szykują się teksty na okres Wlk. Postu ..Projekt przedstawię jednak później..czekajcie..no jak chcecie oczywiście.. i pamiętajcie o zdrapce…
zdjęcie clovek@vira

Weź mnie na kolana….

Była kiedyś taka stara niemiecka piosenka zabawa hoppa, hoppa Reiter ..Brało się dziecko na kolana śpiewało piosenkę by za chwilę rozchylić kolana i niby dziecko miało upaść na ziemię ale łapało się je w powietrzu…i tak raz po razie..Tekst później został wykorzystany przez zespół Rammstein w utworze Spieluhr…o dziecku które umiera pozorną śmiercią z zegarkiem w ręku ..a pozytywka ciągle wygrywa tę melodię…I płynie hoppe hoppe Reiter melodią w deszczu i nie widać żadnego anioła i że serce przestało bić…Aj mocne to …ale należy do życia jak każda inna przeżywana przez nas emocja…
Ludzkie kolana albo bardziej dopuścić kogoś by usiadł na naszych kolanach to jeden z najbardziej mocnych gestów wyrażających miłość..Dziecko siada na kolanach rodziców..niekiedy żona na kolanach męża/tu już różnie ale nie rozwijam tematu wiemy od czego to zależy/…dziewczyna na kolanach narzeczonego.. To jedno z najbardziej ciepłych miejsc i czynności wobec drugiego człowieka. Biorąc kogoś na kolana okazujemy mu pełne zaufanie i uczucie. W zabawie gdzie rozwierało się kolana udało się pokazać co się może z tobą stać kiedy opuścisz to miejsce..kiedy możesz upaść na ziemię..I tak dzieje się kiedy samemu odchodzi się z kolan albo zostaje się z nich wygnany…Straszne..nie mogę już wrócić do ukochanego miejsca..nie mogę wrócić na kolana a tak przecież było zawsze..
Jezus bierze każdego najpierw na kolana..Może być brudny, zakatarzony i niemiły..Może próbować uciec z kolan ale On będzie mu szeptał ciągle do ucha nie odchodź..Sam się ubrudzi..Jego święta szata jest ciągle pełna naszych plam..Co aniołowie wypiorą to znowu grzesznik Mu wszystko pobrudzi..A On ciągle woła Przyjdźcie do mnie wszyscy..na moje kolana..Tak Was kiedyś przyjmę jak dotrzecie do Mojego Niebieskiego Domu..Posiedź trochę przy mnie na modlitwie..gdzie tak szybko uciekasz?Poczuj moje ciepło..oddałem dla Ciebie wszystko…nie zostawiaj samego w pustym kościele..A może przyjdź chwilę wcześniej by choć moment ze Mną porozmawiać..tak..tak wezmę Cię na kolana..Wiem potrzebujesz tego ode mnie i życia….hoppe hoppe Reiter…