Archiwum kategorii: Słowo proboszcza

Kiedy już nie można przełknąć śliny..reportaż z trasy…

Kolejny kolędowy dzień..patrzę który to z kolei..jeszcze trochę tego zostało. Plik kartotek pokazuje, że dzisiaj będzie potrzeba dużo siły i głosu by temu wszystkiemu podołać. Piętnasta ruszamy..pierwsza rodzina i zaczyna się…Spotykam niesamowitych ludzi ..jedni radośni bo wie ksiądz jakoś nam to wszystko się udaje..inni płaczą bo trzeba było kogoś pożegnać..ktoś opowiada o swojej chorobie..Dom za domem..rodzina za rodziną..wszystko resetujesz w kilku chwilach pomiędzy domami. Czujesz jak coraz trudniej mówić, myślisz by inni głośno odmawiali Ojcze nasz bo to kolejne sekundy wytchnienia…A potem rozmawiasz ,szukasz słów pociechy, przygarniasz , modlisz się by się udało..jesteś po jednej i drugiej stronie stołu. I jak księże ciężko co?No nie jest łatwo ale ludzie..ludzie są wspaniali i potem śmiejemy się bo parafianie cieszą się, że ksiądz pomimo śniegu i deszczu przyniósł błogosławieństwo, nie został w domu…I bywa, że naraz czuje się znowu taki przypływ energii ,nawet nie wiem skąd i dalej w kolejne progi. Może to ileś tam razy odmawiane Ojcze nasz tak działa?Tyle lat kolędy i nie wiem…A może modlitwa moich parafian?Wierzę, że są ze mną i Adamem cały czas, podpierają, cieszą się ,kibicują nam byśmy dotarli..I za to jesteśmy ogromnie wdzięczni nawet za niekiedy i trudne chwile kiedy trzeba było wyjaśniać niełatwe sytuacje..I potem na końcu jedzcie chłopcy jedzcie ..no cóż kolęda to gadanie i jedzenie..Za niedługo kiedy wybije piętnasta zabraknie na kancelaryjnym biurku kartotek i obrazków..i chciałoby się jeszcze dalej..no tak ale za rok jak Pan da…Bóg zapłać Wam nasi parafianie za wszystko..we wszystkim czujemy Wasze serce dla nas..Na plebanii jest już cicho każdy jest w swoim mieszkaniu. Trzeba naładować akumulatory na jutro..fajnie, że jesteście be z Was świat byłby do niczego…

zdjęcie ks.Adam Bryła

 

z cyklu anioł na każdy miesiąc roku

Marzec anioł ciepła

Już sam wizerunek naszego anioła napawa każdego z nas niesamowitym ciepłem..jest taki przytulaśny przez samą swoją posturę i dłonie jakby pokazywały ..no chodź przytulę Cię..obdarzę swoim ciepłem…
Kiedy rodzi się człowiek wówczas Pan Bóg każdego obdarza jakimś mniejszym lub większym talentem i tak mamy ..no nie będę wymieniał każdy dobrze wie..Dla niektórych jednak ma coś wyjątkowego dar takiego specyficznego ciepła ..ognia który płonie gdzieś tam w sercu, życzliwości i dobrym słowie…A potem jak na obrazie Hieronima Boscha z wozem wiozącym siano każdy próbuje coś uszczknąć dla siebie , odpalić taki mały ognik dla swojego życia, poczuć się choć na chwilę kochanym i potrzebnym. Często wynika to ze współpracy z Panem Bogiem który poprzez innych chce pokazać swoją miłość tym którzy do Niego przychodzą. I wystarczy tak mało by inny ogrzał się przy każdym z nas..Masz zawsze przy sobie takie Boże zapałki, kawałek drewna słowa by stanąć przy temu kto prosi..Ludzie potrzebują ciepła szczególnie w trudnych sytuacjach swojego życia znam to z pracy parafialnej..niekiedy wystarczy bezpiecznie dotknąć, przytulić ,obiecać modlitwę i kawałek czasu i zainteresowania..tak mało ale i dużo…Anioł ciepła uczy nas uśmiechnij się, pokaż Twoją prawdziwą twarz przecież generalnie jesteś dobrym człowiekiem po co te dąsy i obrażanie się..Nasz Pan umierając na krzyżu miał rozwarte ramiona dla wszystkich..każdego chciał mieć w zasięgu swoich rąk..o nikim nigdy nie zapomni..nikim nawet gdyby od Niego uciekał..
Dobry Aniele z lekką nadwagą jesteś taki kochany i ciepły.. i jeszcze te Twoje rączki..Naucz nas być dobrymi i ciepłymi, pełnymi uśmiechu ludźmi ..nie tylko z marca ale całego roku..A gdyby coś nie było tak to wiesz blaszka w uszko..ale nie.. będziemy się ostro starali..bo to takie fajne kiedy daje się kawałek siebie drugiemu….No uśmiechnij się nasz Kochany Aniołku z lekką nadwagą….

z cyklu anioł na każdy miesiąc roku

Luty anioł wycofania się…

Taki anioł dla każdego z nas, by od czasu do czasu umieć się wycofać z czynnego i płynącego obok nas życia. Oczywiście z boku ktoś ciągle podpowiada jesteś niezbędny, bez Ciebie nic nie zostanie zrobione, jesteś najlepszy taka prawdziwa Gosia Samosia co pozamiata ,napisze ,powie kazanie i obiad ugotuje.
I rośnie duma w człowieku jaki to jest ważny..bez nic po prostu nic…Niekiedy szoruje się już nosem po klepisku ale co tam ja bohater i heros..nikt nie zrobi tak jak ja…A potem w kącie się chlipie i narzeka, że coraz mniej sił i taki człowiek wypalony..I ci młodzi jakoś do niczego no tak ale jak nie da im się możliwości wykazania to tak jest..
W takich okolicznościach przychodzi do nas anioł wycofania Moi Drodzy urodzeni w lutym podobno zawsze kreatywni i wyjątkowo do przodu…Namawia anioł zostaw swoje zabawki na biurku wyjdź do ogrodu popatrz ile napadało śniegu..zobacz jakie oceny Twoje dziecko przyniosło do domu..co żona sobie kupiła…itd. Pomyśl wreszcie choć trochę o sobie..zrób coś wreszcie dla siebie..Trzeba wtedy nawet na małą chwilę wyjść na pustynię pustego pokoju, podwórka, pobliskiego lasu , na rower..Moment wyrwania pozostanie dla nas zawsze zwycięstwem nad sobą i swoimi obowiązkami..położeniem Gosi Samosi do łóżka by wreszcie odpoczęła/dosłownie/ bo dalej nie daje się już więcej rady. W ten sposób na wygnaniu od swoich obowiązków poznaje człowiek wreszcie siebie..posłucha co mówi serce i Bóg tam w środku. I nareszcie można odetchnąć z daleka od dzwoniących gadżetów i zamętu tego świata..pozbierać myśli by potem wrócić w lepszej kondycji. No tak bo wrócić trzeba ale trochę innym..Pamiętam jak wracam z wakacji rzadkich co prawda ale z jaką nową energią i świeżym spojrzeniem. To mój anioł przyznaję się i wiem jak Go zaniedbuję..ale popatrzcie stoi taki fajny i cierpliwy i powtarza to już od jutra na pewno będzie lepiej…Moi Kochani z lutego obiecajmy Mu ,że będzie lepiej..musi być lepiej a jak nie to blacha w uszko…tak dla przypomnienia..

 

z cyklu anioł na każdy miesiąc roku

Styczeń anioł miłości i pojednania

Wyciągnięta ręka w kierunku drugiego człowieka może zostać podjęta albo zawiśnie w powietrzu..potem palce tak wstydliwie i rozpaczliwie liczą czy są wszystkie na miejscu by w końcu wrócić do reszty…Nie dotyczy to jednak tylko i wyłącznie relacji międzyludzkich ale także pojednania z samym sobą. Nikt z nas nie ma większego przyjaciela niż my sami ale też nikt nie ma większego wroga..Dzisiaj siedzimy z naszym aniołem przy stole naszego życia i przypomina nam zaakceptuj siebie..to nic ,że masz kompleksy i problemy ,któż ich nie ma?Naucz się przegrywać ..to jest wielkość człowieka kiedy potrafi przyznać się do porażki , bo to miejsce do kolejnego wysiłku, zawsze próbuj na nowo..Nigdy nie przegrywaj z samym sobą bo gdzieś tam na dnie serca zawsze jest Twój Bóg który Ci przypomina do czegoś zostałeś wezwany..Jak chcesz możesz rzucić papierosy alkohol narkotyki i inne historie jeżeli tylko mocno uwierzysz w siebie..Ja Twój anioł jestem wtedy najbliżej Ciebie..bliżej niż sobie wyobrażasz…I kiedy zrobisz totalny porządek w sobie będziesz gotowy do pojednania z tym który jest obok..Trzeba nam oczu Jezusowych zobaczyć w tym najgorszym skrawek dobra ..tak dopiero powstaje miłość którą nie zawsze rozumie świat..Patrzę aniołowi prosto w oczy..masz rację trzeba zacząć budować mosty rozpoczynając od siebie…Pomożesz mi?Pomogę obiecuję na moje nie anielskie czerwone włosy..wróciłem dopiero od fryzjera ..Hmm miały być inne ale co tam ..Patrzę do lustra i takim siebie akceptuję..odrosną ..staram się być dla siebie tolerancyjny..w końcu najpierw muszę pojednać się z sobą by potem pofrunąć do innych…

 

Ty razem rozstrzelano Cię Panie Jezu na krzyżu…

Nienawiść jedno z najgorszych uczuć ludzkiego serca. Oj potrafimy to robić dokładnie i w sposób wysoko wyspecjalizowany. To takie niedobre niecierpliwe ciepło gdzieś pod sercem..nie ma nic wspólnego z miłością dlatego usadowione poniżej….Grymas na twarzy zaczerwienione policzki podniesione ciśnienie zaczyna się…Potem przekleństwa i obracanie się na pięcie w najlepszym wypadku..Często zaciśnięte w kułak pięści ja Ci pokażę..I słowa już nigdy nic nie zrobię ,nie chcę Cię widzieć i zaraz szloch i płacz z takie totalnej bezradności i nienawiści..W skrajnym wydaniu rzucone zdanie a gdybyś umarł albo zachorował…
Każdy z nas oprócz ogródka ma swoje bagienko..i nawet sami dziwimy się jak bardzo lubimy się w nim topić wręcz z niepohamowaną lubością ..
Dzisiaj wszyscy wołają o pojednanie i wyeliminowanie tych negatywnych emocji z powszedniego życia. Za dużo tego wszystkiego, ciągle jesteśmy ubrudzeni ,coraz trudniej zmywać to z siebie..
To może pod rozstrzelany krzyż?Zapraszam..Miłość kontra nienawiść..kto zwycięży?Ale ta wisząca Miłość taka poraniona, te biedne ręce..tyle kosztowało Ją pokonanie nienawiści i zła..Jezusowi zabrano nawet to…Popatrz ile kul nienawiści próbowało uderzyć w Jego święty wizerunek? Jedna kula jedno przekleństwo jeden grzech, jedno odejście…
Panie Jezu Święty Bez Rąk podarujemy Ci nasze jak w książce z przykładami do kazań..Nie bój się postaramy się nimi jak Ty czynić samo dobro..błogosławić…przytulać..Zawsze policzymy do 10 palców nim cokolwiek zrobimy..by ciągle pomiędzy nami był słyszany Twój głos..No tak nie możesz nas teraz przytulić rozumiem..poprosimy o to kogoś bliskiego w kim przecież mieszkasz albo zrobimy to sami względem swoich bliskich, tych których kochamy albo zrobimy sobie tak ja w pewnym kraju Dzień Przytulania…I tak będziemy pokonywali to czego jeszcze tak bardzo się wstydzimy, co chcielibyśmy usunąć spod naszych serc…To postoję jeszcze chwilę pod Twoim krzyżem nim pójdę dalej…Pobłogosław .. wiem nie możesz.. to powiedz mi, że pobłogosławisz moją parafię i ludzi..i mnie tak końcu..to mi wystarczy..Tak?Słyszałem..dziękuję ..idę na kolędę..

zdjęcie Proglas

 

Przysięgam…nie będę przeklinał..

Przekleństwo coś strasznego w ustach człowieka..no może być też takie w dowcipie gdzie w sumie musi być bo inaczej traci się sens/mam takie jedno, pierwsza klasa ale nie mogę tutaj przytoczyć ale to jest ekstraklasa/…i takie co człowiekowi wyleciało..A potem takie używane zamiast przecinka i kropki w zdaniu, bo nie zna się innych słów i takie z Dostojewskiego kiedy parobcy przeklinając zajeżdżają klacz na śmierć..I jeszcze takie co pozwala odkręcać zardzewiałe śruby i takie co zwala z nóg bo jest samą nienawiścią i złem…
Przeklinanie jedna z najpopularniejszych dzisiaj dziedzin naszego życia..Podobno przeklinają wszyscy choć może i tak nie jest ale coś w tym jest. Po co to piszę?jedna z moich znajomych w komentarzu pod zdjęciem napisała..”mój mąż pracował z twoim ojcem i wspomina to był chyba jedyny górnik co nie przeklinał”Pomyślałem Krysiu genialnie to wyłowiłaś bo to prawda mój ojciec po prostu nie przeklinał. Nie wiem może miał swoje słabsze dni ale ja tego nie pamiętam..Wzór dla mnie wręcz niedościgniony ale powiem, że sam też raczej nigdy nie miałem z tym problemu choć pewnie nie uniknąłem czasu błędów i wypaczeń..ale tak naprawdę nigdy mnie to nie rajcowało. Samo przekleństwo niczego nie zmienia a wprowadza niepokój i zamieszanie, traci się tak bardzo na wizerunku..Dzisiaj przeklinają nie tylko mężczyźni ..kobiety też potrafią nieźle określić rzeczywistość brzydkimi słowami i to jakoś boli tak bardzo przecież jest blisko dziecka które powinno słyszeć zupełnie inne wyrazy. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak mocno na dziecko potrafi zadziałać przykład ojca lub matki..Ważmy słowa, najpierw myśleć potem mówić..tak buduje się wzory i tak potrzebne relacje. Mnie to zostało do dzisiaj..choć niekiedy mea culpa mea culpa ale to bez złości ale by określić dosadnie zastaną z reguły sytuację..Nie bójmy się NIE PRZEKLINAĆ zauważmy tych obok szczególnie swoje pociechy które w uczeniu się niedobrych wyrazów przejawiają wyjątkowy talent ..hmm gdyby tak uczyły się matematyki albo polskiego to w szkole byłyby same orły…Uważajmy na nasze słowa niech nigdy nie upadają na ziemię…
Na zdjęciu…to nie James Dean ale nasz ojciec jeszcze kiedy przebywał za oceanem..papieros wzrok wszystko pasuje..jednak prawie nigdy nie przeklinał choć być może sławny aktor też w co wierzę…

zdjęcie archiwum własne tym razem

Ślady krwi na mikrofonie….

Od wczoraj wszystkie media przekazują głównie jedną wiadomość o tragedii w Gdańsku. Publiczna TV jak zwykle bębni o tym przez cały dzień zapraszając kolejnych ekspertów którzy oczywiście dokładnie wszystko wiedzą tylko o godzinę za późno…Gadające głowy tłumaczą zawiłości ochrony i co byłoby gdyby..oczywiście trzeba teraz wszystko dokładnie rozliczyć bo ktoś coś przecież wiedział albo widział i mądry jak to mówią Polak po szkodzie. A tak naprawdę kto zna psychikę szaleńca..człowieka który tylko i wyłącznie w swoim umyśle planował zamach? Tak dzieje się w całej Europie ..tak naprawdę nigdy nie wiadomo kto i jak zaatakuje ..I możemy wyprowadzić tysiące żołnierzy na ulice a ktoś i tak porwie się na życie drugiego człowieka..wyczeka odpowiedni moment…Zaczynamy się powoli bać wielkich skupisk ludzi bo nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć..I z reguły takie zderzenie ..z jednej strony realizowane dobro a z drugiej brutalny atak nożem…Jesteśmy uczestnikami tak skonstruowanego dzisiaj życia i oglądamy masę brutalności w filmach, grach i wszędzie aż pewnego dnia z otwartymi ustami emotikona widzimy że dzieje się to realnie…
Co zrobić?Jak dzisiaj podjąć kolejny dzień po takim wydarzeniu?Ciągle gadać?Szukać winnych?
My jako ludzie wierzący łapiemy się w tym momencie za różaniec a i inne środowiska zaczynają delikatnie przypominać o modlitwie…No cóż zawsze tak było, że kiedy dzieją się rzeczy trudne do zrozumienia wszyscy z małymi wyjątkami uciekali do Boga i Kościoła/nawet dosłownie/..Tak dzieje się na całym świecie..bo w wielu sytuacjach jedynie Bóg ociera łzy i potrafi przytulić ,inni dalej będą gadać…
Dobry Boże wybacz nam małą wiarę kiedy w naszym życiu jest dobrze i wydaję się, że już Ciebie nie potrzebujemy…wybacz kiedy tak trudno nam stanąć przy drugim ze względu na jego przekonania..wybacz nam prosty bark miłości..naucz podawania dłoni w sposób prawdziwie życzliwy..naucz nas..i naucz nas…jesteśmy ciągle trójkowymi uczniami.. gdzie nam tam do szóstki..
Moi Drodzy to dzisiaj niech każdy pomodli się w intencji Prezydenta Gdańska pokazując że w tak trudnej sytuacji jesteśmy zawsze razem by na mikrofonie nie było już nigdy kropli krwi..

zdjęcie radio Proglas

 

Nazywam się Marcin Gajda pochodzę z Mikulczyc…jestem synem zwykłego górnika…

Nazywam się Marcin Gajda pochodzę z Mikulczyc…jestem synem zwykłego górnika…

Nieodłącznym elementem śląskiego pejzażu są szyby i zabudowania kopalniane. Większość naszych rodziców pracowała na kopalni..to ona była żywicielką naszych rodzin. Pamiętamy jak ojciec wychodził na popularną grubę i jak potem czekaliśmy na niego.. niekiedy z obawą bo znowu tąpnęło. Ciągle widzę czarne obwódki z pyłu węglowego wokół jego oczu..potem nabierał małą łyżką trochę cukru bo mu tego brakowało. Tak regenerował utracone siły w czasie ciężkiej pracy…ale wtedy wszyscy mogli już pójść spać bo był w domu. Każdego roku uroczyście dziękowaliśmy św.Barbarze za opiekę i szczęśliwie przepracowany rok. Jako dzieci przysłuchiwaliśmy się rozmowie starych górników o szolach, ciesielstwie ,taśmach i węglu. czuło się w tym niesamowitą solidarność ludzi pracujących tam pod ziemią..Potrafili za sobą pójść w ogień i tak w czasie tąpnięcia było niekiedy wręcz dosłownie.Nasze życie toczyło się w cieniu kopalni, poprzez ojca byliśmy z nią nierozerwalnie związani na dobre i na złe. Pamietam słynny wstrząs kiedy zginęło tylu górników…i pogrzeby w naszym kościele jako ministrant ..ten smutek na twarzach ludzi ,którzy ciągle mieli nadzieję, że nie wszystko stracone..I naraz jest żyje jeden z nich Alojzy Piontek ..My dziękowaliśmy Bogu na kolanach za to ocalone życie a w innych miejscach zrobiono z tego szopkę ,bo przecież jak można jeść sztyl od łopaty..Nas to wtedy tak bolało…tylko my dzieci górników wychowane w cieniu ich trudnej pracy mogliśmy to zrozumieć..A w dniu wypłaty wędrowaliśmy razem z Mamą pod okienko odebrać lichą wypłatę która nie zawsze starczała do końca miesiąca. Nasze zabawki takie skromne, małe ,zero szaleństwa, ale do dzisiaj myślę, że je pamiętamy bo były kupione naprawdę z serca. Na zdjęciach cechownia naszej kopalni i brama wjazdowa..
Niedawno tam przejeżdżałem wszystko chyli się ku ruinie..Czy u nas wszystko trzeba rozebrać albo pozwolić by uległo zniszczeniu?W wielu krajach takie obiekty pielęgnuje się na potęgę bo one właśnie są skarbem każdej małej ojczyzny a u nas?My w naszym kościele dbamy o najmniejszy detal..idą na to potężne niekiedy środki ale co nam zostanie jak to zaprzepaścimy?Co powiemy naszym przodkom którzy żyli tu przed nami?No co powiemy?Głowa na dół i tyle…
Dumnie jeszcze stoi budynek naszej cechowni choć taki pobity i smutny na tle błękitnego nieba…Ma coś z nas ludzi pochodzących z tej miejscowości ..trochę takiej naszej dumy miejsca które nas określa..twardego górnika i ciepłej matki i domu który dzisiaj z reguły stoi w zupełnie innym miejscu..Bramą kiedyś węgiel wędrował w świat a my razem z nim…Dzisiaj oglądamy zdjęcia i wracamy … ciągle wracamy…do domu..

moim z Mikulczyc..

 

 

Moja stacja do nieba

Miasta przez które biegnie linia kolejowa są zawsze jakby bogatsze..no tak stamtąd przecież można wyjechać pociągiem w daleki świat. I stoisz tak przed zwykłym rozkładem jazdy i zadzierasz głowę do góry i są…miasta za miastem poukładane w szeregu według godzin i myślisz ale bym pojechał..Patrząc z peronu widać nie kończące się szyny a za nimi daleki i wielki świat…i tak było kiedyś na naszym mikulczyckim dworcu…
Historia zaczyna się od momentu kiedy z rodzicami wędrowało się na spacer docierając właśnie w to urokliwe miejsce. Nasz dworzec był nieodłączną częścią mikulczyckiej tradycji, myślenia i kultury obok kościoła i kina. Zawierał w sobie jakąś ludzką tajemnicę podróżowania ale i powrotów..przecież stamtąd wyjeżdżało się w inny świat ale i tam wracało. Jak kino łączył nas żyjących w tej małej ojczyźnie z ogromnym światem. Tak podobny do naszego kina w swoim wystroju..wszędzie ciemne drewniane wykończenia jakby nawiązywało do wspólnej historii tych miejsc. Pamiętam bar z charakterystycznym zapachem ciemnego piwa które barmanka rozlewała szerokim gestem i ludzi siedzących przy stolikach oczekujących na swój pociąg. I niekiedy warto było podjechać rowerem by zachłysnąć się atmosferą tego miejsca, które dodawało nadziei, że poza nami istnieje jeszcze inny świat. Miejscem naszych zabaw był także stary cmentarz gdzie poprzez krzaki obserwowaliśmy jeszcze wtedy mknące pociągi, które przyjeżdżały by obejrzeć naszą miejscowość i machaliśmy ostro rękami na powitanie. I bywało, że któryś z maszynistów brudną ręką pomachał z powrotem.
Dzisiaj powoli wszystko zanika w mrokach naszej pamięci. Próbujemy jeszcze jak konserwator pracujący nad starą rzeźbą coś tam jeszcze odbudować w naszej głowie, ale wiemy jak bardzo nasze wspomnienia są mgliste..choć zawsze łapią za serce i gardło kiedy widzisz swoją młodość zaklętą w zwykłych budynkach ..Drapią, przypominają o tym, że każdy z nas ma swój dworzec w życiu z którego odjedzie na drugą stronę życia. No tak dzisiaj większość z nas swój namiot i dom pozostawiła gdzieś tam wyjeżdżając z naszego mikulczyckiego dworca w świat. Mój namiot dzisiaj postawiony w parafii do której wyznaczył mnie mój Biskup i tam dzisiaj wychodzę na dworzec swojego życia..i kiedyś wyjdę po raz ostatni..tak wiem i jestem tego świadomy. Zostanę tam przy kościele i z innymi będę czekał na zmartwychwstanie..ale proszę Cię Panie kiedy będziemy już w drodze to spróbujmy jeszcze przejechać przez stację Zabrze-Mikulczyce bo to moja mała pierwsza ojczyzna..Może spotkamy jeszcze kogoś ze starych znajomych przy nieczynnych dzisiaj torach a ja pomacham mu z łezką w oku przez okna..popatrzę na starą kopalnię i pojedziemy dalej…

tekst dla wszystkich tych którzy zawsze kochali ten nasz mały świat…

 

Jak bańka na wietrze..

Jak bańka na wietrze..

Moment przystanek refleksja nad tym co ulotne ..szybko umyka w cichą, błękitną przestrzeń nieba..mydlana bańka.Tak na początku roku symbolizuje szybko przemijające życie..i jest
jak kwiat na łące, wystarczy, że wiatr go muśnie/psalm/ i już go nie ma. Dzisiaj każdy z nas taką kolorową mieniącą się kolorami tęczy bańkę wypuścił na niebo swojego pielgrzymowania. I płynie raz do góry i opada w dół.. bawimy się się jej widokiem. Myślisz Panie Boże niech płynie zawsze ku temu co nie napawa obawą, jest radosna i zawiera w sobie ciepło słońca…Wymaga jednak tyle zabiegania, troski by nie opadła na ziemię albo nie porwał jej wiatr…dlatego patrzeć i patrzeć w niebo ..tylko tak uda się jej uratować życie.
Los każdego z nas zamknięty w małej kuleczce tańczącej przed naszymi oczami.Co nas czeka w nadchodzącym czasie?Gdzie wiatr porwie nasz ludzki los?A może będziemy tylko tańczyć i stawiać pewne kroki pomimo tego ,że rytm nie zawsze będzie właściwy?I o to trzeba dzisiaj prosić Pana Czasu by zawsze mocno stawiać kroki w życiu pomimo nie zawsze pasującej melodii. Pan policzył na niebie wszystkie bańki, każdej nadał imię i pilnuje by nigdy nie odleciała za daleko…Uśmiecha się kiedy prawie szorujemy nosem po ziemi bo to na własne życzenie ale tylko po to by znowu dmuchnąć od dołu w nasze życie i polecieć do góry..Nie pozwoli..by komuś stała się krzywda, chyba że powie dosyć latania po niebieskim niebie i trzeba będzie od tej chwili fruwać w Jego Królestwie …Z ziemskiej bańki w niebieską?No tak to o to chodzi ..całe życie fruwa się aby zdobyć nawet i szturmem taki awans..Ale na końcu Panie Czasu prosimy może jeszcze nie teraz ..no chyba ,że….Na razie potańczysz moja bańko sąsiadko ze mną na niebieskim firmamencie?No to chodź..dobry rytm..extra melodia..jest dobrze i cicho i niech tak będzie choćby przez chwilę…

zdjęcie Proglas